Dong Fangzhuo jeszcze nie w Legii?
16.02.2010 08:16
Mecz z Hajdukiem (0:1) kończył zgrupowanie w Hiszpanii. Dong zagrał w pierwszej połowie i był to jego jedyny dobry występ. W ogóle nie miał w nim grać, ale kłopoty ze zdrowiem mieli inni napastnicy. Miał jednak szczęście, bo akurat ten mecz oglądał prezes Leszek Miklas, a także właściciel Legii Mariusz Walter. Trener Urban w przerwie między zgrupowaniami zaprzeczył, że przyszłość Chińczyka jest już pewna. - Nie widziałem go na żywo, gdy był w formie. Mogę się spodziewać, że jeśli poprawi kondycję, będzie się spisywał lepiej. Z Hajdukiem zagrał jako jedyny napastnik. Potrafił schodzić do boku, szukał miejsca, zastawiał się. Nie pokazał tylko szybkości - tłumaczył, czym Chińczyk zasłużył sobie na wyjazd na drugie zgrupowanie. Zastrzegł jednak, że jedzie tam cały czas jako zawodnik testowany.
- Dong nie ma podpisanej umowy, więc nie można mówić, że jest naszym zawodnikiem. Nie wiem, jakie są ustalenia między zarządem, a piłkarzem, ale jego status w Legii to cały czas "piłkarz obserwowany" - powiedział "Gazecie" drugi trener Legii Jacek Magiera. Również członek zarządu klubu Jarosław Ostrowski przyznaje, że zanim Chińczyk pozostanie w Legii, opinię powinien wydać trener.
W Legii zdrowych napastników jest dwóch - Bartłomiej Grzelak i Marcin Mięciel - ale obaj jesienią często mieli problemy ze zdrowiem. Takesure Chinyama po artroskopii kolana wróci do gry prawdopodobnie dopiero w drugiej połowie rundy wiosennej. Podczas zgrupowania na Cyprze oprócz Donga testowany jest też chorwacki prawoskrzydłowy Goran Mujanović, który może grać również w ataku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.