Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dragomir Okuka: Nikt z Legii do mnie nie dzwonił

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

21.03.2007 03:45

(akt. 23.12.2018 17:31)

Trener Legii <b>Dariusz Wdowczyk</b> uratował posadę przynajmniej do końca sezonu. To przez zapis w kontrakcie, pozwalający rozwiązać umowę za porozumieniem stron dopiero wtedy, jeśli Legia nie zdobędzie w tym sezonie mistrzostwa Polski. W innym przypadku prezes Piotr Zygo musiałby słono zapłacić. Cel Legii na najbliższe dwa miesiące? Zajęcie drugiego miejsca, gwarantującego udział w Pucharze UEFA. Jeszcze miesiąc temu było to nie do pomyślenia, ale teraz trzeba ratować co się da.
Jeśli jednak legioniści dalej utrzymają taką średnią (1 punkt w ostatnich czterech meczach ligowych), mogą wylądować poza pierwszą dziesiątką. To byłby najgorszy wynik od sezonu 1991/92, w którym stołeczny zespół rzutem na taśmę uratowała się przed spadkiem. Wczoraj Wdowczyk pojawił się w szatni Legii. Dość długo przemawiał do swoich zawodników. "Panowie, dostaliśmy jeszcze jedną szansę. Jeszcze nie wszystko stracone" - przekonywał szkoleniowiec, a zawodnicy uważnie słuchali. Ale nie wiadomo, czy ich przekonał. Wdowczyk na dobre stracił zaufanie swoich piłkarzy. W ogóle Legia przypomina klub, w którym wszyscy żyją w swoim świecie. Ostatnio oberwało się dyrektorowi Mirosławowi Trzeciakowi za to, że... zbyt często udziela się w mediach. A na Łazienkowskiej to nie jest mile widziane. Trener Legii, to obok selekcjonera reprezentacji najbardziej pożądana posada w polskiej piłce. Nic dziwnego, że już ustawiła się kolejka chętnych, gotowych zastąpić Wdowczyka. To praca medialna, no i dobrze płatna. Obecny szkoleniowiec Legii zarobił w zeszłym roku prawie pół miliona złotych. Do niedawna wariantem awaryjnym był awans na pierwszego trenera Jacka Zielińskiego, ulubieńca prezesa ITI Mariusza Waltera. Miał on poprowadzić Legię do końca sezonu. No, ale wtedy trzeba byłoby główkować, jak rozwiązać kontrakt z Wdowczykiem, więc pomysł upadł. Niektórzy chcieliby powrotu do Legii Dragomira Okuki, trenera który pięć lat temu zdobył dla klubu mistrzostwo Polski. "Ja też bym chciał, ale nikt z Legii do mnie nie dzwonił. Szkoda. Dopiero co wróciłem z miesięcznych wczasów, odpoczywałem w Serbii i Bośni i już zdążyłem odrzucić ofertę Vożdovaca, przeciętniaka z ligi serbskiej. Bo proszę zapamiętać - Drago Okuka bierze kluby tylko z najwyższej półki" - mówi "Dziennikowi" szkoleniowiec. Prawdziwym asem z rękawa może okazać się Paweł Janas. Były selekcjoner na razie wypoczywa w podwronieckich lasach, ale chciałby wrócić do ligowej piłki.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.