Dwa tygodnie w łóżku
15.05.2007 07:23
<b>Sebastian Szałachowski</b> odkąd trafił do Legii latem 2005 roku, był ważnym graczem zespołu. Niepozorny, ale dynamiczny, mógł występować na obu stronach pomocy, ale i w ataku. W trakcie przygotowań do trwającej jeszcze rundy wiosennej <b>Dariusz Wdowczyk</b> szykował dla niego miejsce w pierwszej linii. Nic z tych planów nie wyszło. Szałachowski w styczniu doznał urazu kości piszczelowej.
- Stało się to w czasie meczu, z którego dochód przeznaczono na fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zostałem kopnięty i kość piszczelowa lekko pękła - wspomina zawodnik. Pierwsze optymistyczne prognozy mówiły, że Szałachowski na boisko wróci w marcu. I piłkarz próbował wznawiać treningi. Zajęcia na siłowni nie sprawiały mu problemów, ale te z piłką już tak.
- Noga ciągle bolała - mówi Szałachowski. Czy przyczyną tego była płytka, jaką włożono mu w lutym w trakcie operacji? - Nie chcę się na ten temat wypowiadać - ucina rozmowę.
Teraz "Szałach" już tej płytki nie ma. Wyjęto mu ją dwa tygodnie temu podczas kolejnej operacji u dr Schenka w Austrii. - To była formalność - tłumaczy legionista.
Przez te dwa tygodnie, jakie minęły od zabiegu u słynnego chirurga, Szałachowski był przykuty do łóżka. Nie mógł nawet chodzić o kulach. Zmieniło się to dopiero wczoraj. - Na szczęście już mogę się jakoś poruszać - nie kryje zadowolenia.
O tym, kiedy będzie mógł wrócić na boisko, dowie się 15 czerwca, kiedy odwiedzi Schenka. Upłynie wtedy sześć tygodni od zabiegu. - Prognozy są optymistyczne. Wówczas powinienem zacząć od biegania i lekkich zajęć z piłką - przyznaje. Nadrobienie zaległości powinno zająć mu około trzech, czterech tygodni.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.