Dziennik "Fakt" żegna Mirosława Trzeciaka
29.05.2009 16:33
Być dyrektorem sportowym Legii. Sprowadzać piłkarzy mających walczyć o zaszczyty, jednym posunięciem pióra pozbywać się niechcianych, drugim dawać szansę młodym i zdolnym. O takiej posadzie marzy zapewne spore stadko potencjalnych kandydatów. W 2007 roku angaż ten otrzymał <b>Mirosław Trzeciak</b>. Po 8 latach spędzonych w Hiszpanii były niezły napastnik miał wnieść do Legii świeżość spojrzenia, doświadczenie i zapewne coś jeszcze - czytamy w piątkowym wydaniu Faktu.
Rzeczywistość okazała się inna. Podstawowym zawodnikiem ekstraklasy jest grający w Lechu Robert Lewandowski, który w oczach Trzeciaka uznania nie znalazł. I to dużo mówi o dyrektoriacie sportowym Legii. Sporo mówią też następujące postacie: Mikel Arruabarrena, Tito, Pance Kumbev i Inaki Descarga. To wzmocnienia sezonu 08/09. Koszt ich pozyskania i utrzymania - około 2 000 000 zł. Termin "wzmocnienie" trzeba potraktować szerokim uśmiechem, bo tych panów zwykle na boisku się nie widuje. A gdy kontuzji na wiosnę doznał Bartłomiej Grzelak, napastnik Takesure Chiniyama pozostał właściwie bez zmiennika.
Panie Trzeciak, jest do Pana wielką prośba. Niech Pan tę swoją świeżość spojrzenia i doświadczenie wprowadza w innym klubie, a nie ukochanej Legii. Bo choć mówią o tym klubie "Wojskowi'', to Łazienkowska 3 nie jest dobrym miejscem na poligon doświadczalny.
Autor: Łukasz Kowalski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.