Domyślne zdjęcie Legia.Net

Edson nie ma urazu do Legii

Mariusz Ostrowski

Źródło: Polska The Times

22.10.2009 19:56

(akt. 17.12.2018 00:48)

Jak wykonuję rzuty wolne? Staję w szerokim rozkroku, robię dwa kroczki i strzelam. Proste? - opisywał kiedyś z uśmiechem Edson da Silva. Właśnie ze wspaniałych goli z rzutów wolnych zapamiętali go kibice. Gdy ustawiał piłkę w odległości 20 m przed bramką rywali, na trybunach stadionu Legii unosił się okrzyk: "Edson, Edson". Dziś Brazylijczyk gra w Koronie Kielce. W sobotę ze swoją nową drużyną przyjeżdża do Warszawy na mecz z wicemistrzem Polski.
Smaczków przed tym spotkaniem jest wiele. Jeśli kielczanie urwą drużynie Jana Urbana punkty, przy Łazienkowskiej będzie trzęsienie ziemi, bo Legia znów nie nadrobi siedmiopunktowej straty do Wisły Kraków. - Nie myślę o rewanżu na Legii. Traktuję ten mecz jak każdy inny - wypowiada tradycyjną formułkę Edson, ale trudno mu wierzyć, że nie marzy o słodkiej zemście.

Swojego głośnego rozstania z Legią nie chce komentować. Gdy wyjeżdżał z Warszawy w grudniu 2008 roku, trudno było opanować mu emocje. Nie złożył podpisu pod nowym kontraktem, bo prezes Leszek Miklas wysokość zarobków Brazylijczyka uzależniał od minut spędzonych na boisku. Klub zabezpieczał się w ten sposób przed częstymi kontuzjami Edsona. - To już historia. Piękna, ale zamknięta. Z mojego pobytu w Warszawie chcę pamiętać tylko piękne chwile. A było ich wiele: zdobyłem przecież mistrzostwo Polski i inne trofea. Piłka nożna to teraźniejszość. I trzeba myśleć o klubie, w którym się obecnie gra - mówi dyplomatycznie Brazylijczyk.

W zupełnie innym tonie wypowiadał się rok temu. Gdy było wiadomo, że nie przedłuży kontraktu z Legią, stwierdził w wywiadzie dla "Polski The Times": - W tym klubie czuję się jak kubek jednorazowy, który się zużywa i wyrzuca do kosza. To trochę brak szacunku.

Ta wypowiedź wywołała burzę. W dniu, gdy ukazał się wywiad, działacze Legii dzwonili do tłumaczki Brazylijczyka i pytali, czy wypowiedź nie została zmanipulowana. Nie wierzyli, bo Edson znany był raczej z powściągliwości. Zawsze wypowiadał się dyplomatycznie.

Wściekły był zwłaszcza Miklas. Wywiad z Brazylijczykiem przeprowadziliśmy tuż po tym, jak prezes Legii podczas jednego z posiedzeń Ekstraklasy SA został trafiony tortem przez sfrustrowanego kibica. Gdy opowiedzieliśmy o tym zdarzeniu Edsonowi, zapytał: - Dostał tortem? A co, miał urodziny?

Nie pozostawił też suchej nitki na sposobie, w jaki był w Warszawie leczony: - Rozmawiałem z kilkoma lekarzami, którzy powiedzieli, że taki uraz, jaki miałem, można było wyleczyć w ciągu pięciu tygodni. A ja nie grałem pięć miesięcy!

Edson po tym, jak rozstał się z Legią, wrócił do Brazylii. Grał w Recife, klubie z rodzinnej miejscowości, ale ten popadł w tarapaty finansowe i miał problemy z wypłacalnością. 32-letni zawodnik zaczął szukać pracy, ponoć nawet na Ukrainie, ale kilka tygodni temu zgłosiła się Korona. - Często rozmawiałem z Edim, który od dawna gra w Kielcach. Opowiadał mi o organizacji, prezesie, trenerze. Długo nie musiał mnie przekonywać - wspomina Edson.

Sentyment do Warszawy jednak pozostał. Gdy Edson ma tylko wolną chwilę, wraz z żoną i dziećmi rusza do stolicy. Świetnie opanował trasę, której pokonanie zajmuje mu nieco ponad dwie godziny. W Warszawie bywa niemal w każdą niedzielę. - W sobotę też wrócę, tym razem na stadion, na którym grałem trzy lata. Mam nadzieję, że kibice dobrze mnie przyjmą. Może pamiętają, że osiągałem z drużyną sukcesy? - komentuje.

Do działaczy nie czuje już żalu, przynajmniej tak twierdzi w oficjalnych wypowiedziach. - Bardzo chętnie przywitam się z każdym pracownikiem Legii, prezesem również. Nie będę miał z tym kłopotu - mówi.

Nie daje się sprowokować, nawet gdy przypominamy mu wygłoszone przez Miklasa zdania: "Edson musi szukać hojniejszego pracodawcy niż Legia" i "Było w Legii dwóch zawodników, Edson i Vuković, którzy myśleli, że są najlepsi w drużynie. Gdzie są teraz?" - Nie mam do prezesa pretensji. Jak skomentuję jego wypowiedzi? Jestem zadowolony z tego, w jakim klubie dziś gram. Nie uważam, że źle skończyłem. Trzeba szanować koszulkę, w której się gra - kończy Edson.

Z Koroną do Warszawy przyjedzie też inny były legionista Aleksandar Vuković, który podobnie jak Edson odmówił podpisania nowego kontraktu.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.