News: Egzotyczne sukcesy byłych legionistów

Egzotyczne sukcesy byłych legionistów

Robert Balewski

Źródło: Legia.Net

13.01.2016 18:20

(akt. 07.12.2018 17:42)

W wielu krajach poza Europą z uwagi na warunki pogodowe rozgrywki ligowe odbywają się w systemie wiosna-jesień. W kilku z nich grają również byli legioniści, których najczęściej przy Łazienkowskiej żegnano bez żalu. Choć ligi, do których trafili, są nieco egzotyczne, to paru byłych piłkarzy stołecznej drużyny potrafiło się w nich odnaleźć, grać regularnie i zdobywać wraz ze swoimi drużynami mistrzowskie trofea. A triumf w ligowych rozgrywkach jest przecież celem i marzeniem każdego piłkarza, nawet jeśli taki sukces odnosi się na obrzeżach poważnego futbolu.

Pierwszy owoc niezbyt efektywnej współpracy "Wojskowych" z Fluminense, wypożyczony w sezonie 2013/14 do Legii Brazylijczyk Raphael Augusto, został mistrzem Indii. W sierpniu 2015 roku, został znów wypożyczony przez Fluminense, tym razem do klubu Chennaiyin FC, grającego w utworzonej w 2014 roku zawodowej Indian Super League. Klub, którego właścicielami są m. in. jeden z najlepszych krykiecistów w historii Mahendra Dhoni oraz bollywoodzki aktor Abhishek Bachchan ma siedzibę w blisko siedmiomilionowej metropolii Chennai, do niedawna znanej jako Madras. Pomimo, iż hinduska piłka funkcjonuje na marginesie poważnego futbolu, wysokie kontrakty oferowane przez właścicieli przyciągnęły do Chennai kilku naprawdę dobrych piłkarzy. Kapitanem zespołu jest 34-letni Brazylijczyk Elano, niegdyś pięćdziesięciokrotny reprezentant Brazylii, znany doskonale z gry w Szachtarze Donieck i Manchesterze City, a w składzie możemy też odnaleźć dorabiających do emerytury starych wyjadaczy Serie A lub Ligue 1, takich jak Manuele Blasi, Alessandro Potenza czy Bernard Mendy. Trenerem zespołu jest natomiast były piłkarz reprezentacji Włoch, Marco Materazzi, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Do takiego towarzystwa w połowie sezonu trafił Raphael Augusto i trzeba przyznać, że poradził sobie znakomicie. Rozegrał dwanaście spotkań, strzelił jednego gola, miał trzy asysty i stanowił ważną postać zespołu, co niejednokrotnie podkreślał sam Materazzi. Liga może i egzotyczna, tytuł mistrza Indii mało znaczący na arenie międzynarodowej, ale zarobków oraz możliwości gry w jednej drużynie z Elano niejeden piłkarz w Polsce z pewnością mógłby mu pozazdrościć.

 

Na drugiej półkuli zakończyła rozgrywki liga paragwajska, gdzie tytuł mistrzowski zdobyła Olimpia Asuncion. Podstawowym graczem tej drużyny jest Jorge Salinas, były piłkarz Legii w sezonie 2012/13. W Warszawie nie potwierdził swojego talentu, o którym mówiło się podczas jego gry w lidze słowackiej i wrócił do ojczyzny. Były skrzydłowy "wojskowych" miał walny udział w zdobyciu tytułu przez Olimpię, strzelił co prawda tylko 2 gole, ale zagrał w aż 31 spotkaniach. Liga paragwajska, choć mało się o niej mówi, wcale nie ma niskich notowań w Ameryce Południowej. Jej przedstawiciele w ostatnich trzech latach regularnie docierali co najmniej do półfinału Copa Libertadores, będącego odpowiednikiem europejskiej Ligi Mistrzów. Olimpia nie była faworytem paragwajskiej Primera Division, w odróżnieniu od rywali próżno w niej szukać reprezentantów kraju, jednak triumfowała w rozgrywkach jesiennych i jest aktualnym mistrzem kraju. Warto przy tym zwrócić uwagę na kolejną ciekawostkę - w Paragwaju jeden sezon trwa tylko pięć miesięcy, a tytuły mistrzowskie przyznaje się dwa razy w roku - na wiosnę i na jesień.

 

U schyłku piłkarskiej kariery tytuł wicemistrza kraju zdobył natomiast były król strzelców Ekstraklasy, Takesure Chinyama. Latem powrócił do ojczyzny i został piłkarzem mistrza Zimbabwe, stołecznego Dynamos FC. Drużynie jednak w składzie z "Chinim" nie udało się obronić tytułu mistrzowskiego, przegrała też w finale Chibuku Cup, będącego zimbabwejskim odpowiednikiem Pucharu Polski. Były snajper Legii był ważną dla zespołu postacią, choć skutecznością ponoć nie błyszczał. Najgłośniej było o nim słychać po przegranym finale Chibuku Cup, gdy wraz z kolegą z drużyny tuż po meczu z furią zaatakował sędziego i został odsunięty po tym na trzy spotkania ligowe. Dziwić to może, bo "Tejksiu" dał się raczej poznać jako spokojny, wyluzowany i pozbawiony agresji człowiek, dla którego jedynym powodem do nieustannego marudzenia były obciążenia treningowe serwowane mu przez Jana Urbana i Macieja Skorżę.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.