News: Ernest Waś: Nowe rozdanie akademii

Ernest Waś: Nowe rozdanie akademii

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

11.09.2013 16:47

(akt. 09.12.2018 08:37)

- Bez wybudowania ośrodka treningowego, trudno będzie myśleć o postępach. Zawęziliśmy już poszukiwania lokalizacji do trzech podmiotów. Nie wykluczamy terenów Hutnika Warszawa, ale najpoważniejsze rozmowy prowadzimy z gminą Stare Babice - mówi nam Ernest Waś, dyrektor wykonawczy Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa, który objął to stanowisko w czerwcu 2013 roku. Waś pracował wcześniej przy Łazienkowskiej jako trener, a ostatnio był koordynatorem generalnym Escola Varsovia. Jakie pomysły ma nowy szef naszej szkółki? Zapraszamy do lektury.

fot. Mateusz Kostrzewa/legia.com

Jak doszło do tego, że został pan dyrektorem akademii piłkarskiej Legii?


-
Osiem lat temu, zostałem trenerem akademii piłkarskiej warszawskiej Legii. Tę funkcję pełniłem przez kolejne sześć lat. Przez ten czas szkoliłem roczniki ’92, ’98 oraz ’01. Kiedy nie było mnie przy Łazienkowskiej,  pracowałem w FC Barcelona Escola Varsovia, gdzie byłem koordynatorem generalnym. W czerwcu wróciłem do swojego klubu…


… ale już w innej roli.


- Tak wyglądały szczebelki, po których się wspinałem – trener, koordynator generalny, aż wreszcie przyszedł czas, na tak ważne stanowisko, jakim jest dyrektor Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa.


Doświadczenie zbierał pan na zagranicznych stażach. Ma pan w CV chociażby Ajax Amsterdam czy Aston Villę.


- Do dziś utrzymuję kontakt z pracownikami zachodnich klubów. Kilka razy byłem na stażach - m.in. w Amsterdamie, gdzie mogłem podglądać metody działania jednej z najlepszych, o ile nie najlepszej, szkółki piłkarskiej na świecie. Mam nadzieję, że pomoże mi to realizować pomysły własne, ale także te, zaczerpnięte z pobytu w Holandii czy innych krajach znanych ze świetnej pracy z młodzieżą.


Jakie są te pomysły?


- Od czerwca w akademii nastąpiło wiele zmian organizacyjnych, strukturalnych i personalnych. Stawiamy mocniej na sferę edukacyjną - zatrudniliśmy specjalistkę ds. edukacji, która będzie koordynowała ten pion. W klubie będą również prowadzone zajęcia z języka angielskiego. Dodatkowo pomoże nam wybitny psycholog sportu, który będzie motywował naszych podopiecznych. Oprócz tego zawodnicy będą objęci opieką dietetyka, który uświadomi młodych piłkarzy jak mają się odżywiać. Osoba kończąca naszą akademię musi być przygotowana na najwyższym poziomie, nie tylko piłkarsko, ale również mentalnie i emocjonalnie.


- Zmieniamy też znacząco wizerunek akademii – już wkrótce ruszy nowa strona internetowa, pokażemy się w social mediach, a zmiana nie ominęła także znaku graficznego akademii. Niezmiernie ważną kwestią, jest dla nas wsparcie, jakie otrzymaliśmy od naszego nowego partnera technicznego. Firma adidas zapewni sprzęt piłkarski całej akademii. Już teraz pracujemy nad nowymi projektami, o których poinformujemy wkrótce.

 


Była też mowa o osobie, która nauczy młodzież kontaktów z mediami.


- Mamy w planach organizację cyklicznych spotkań z osobą, która nauczy chłopców, jak kreować swój wizerunek w mediach, czy też jak należy zachowywać się przed kamerami. Nasi wychowankowie nie mogą być tylko dobrymi piłkarzami – muszą to być również ludzie przygotowani do życia.



Gdzie akademia Legii jest w tej chwili na tle Europy? Jak wiele brakuje nam do Ajaxu czy Manchesteru United?


-
Pod kątem finansowym, nie możemy równać się z zachodem. Polska posiada jednak dużą liczbę utalentowanych piłkarsko dzieci. Akademia Legii czerpie wzorce od najlepszych - pod względem szkolenia młodzieży, nie mamy się czego wstydzić na tle najlepszych szkółek w Europie. Dowodem na to, są dobre wyniki na międzynarodowych turniejach i meczach.


Jaką część metod szkoleniowych czerpiemy z zachodu, a ile pomysłów jest autorskich?


- Nie da się przenieść każdego systemu szkolenia na polski grunt. Nie ma możliwości, aby hiszpański lub holenderski model w całości przenieść do Polski. Wyjazdy naszych trenerów na zagraniczne staże poskutkowały zebraniem doświadczeń i stworzeniem metody, która łączy najlepsze rzeczy dobrane i dopasowane do naszych warunków. Pamiętajmy, że w naszym kraju, w optymalnych warunkach, trenuje się około 8 miesięcy.


Miesiące zimowe młodzi legioniści spędzają przede wszystkim w hali na Bemowie. Wybudowanie ośrodka treningowego pomoże zminimalizować różnice pomiędzy Polską a innymi krajami?


-
Przede wszystkim, nie uzależniamy budowy ośrodka od awansu do Ligi Mistrzów. Oczywiście, sukces finansowy pomaga w realizacji tego typu celów, ale widzimy ten projekt na innych zasadach, bardziej partnerskich. Legia to potężna i rozpoznawalna marka w Europie, a akademia może się dzielić wiedzą z wieloma podmiotami. Zawęziliśmy nasze poszukiwania i rozmowy do trzech podmiotów. Już wcześniej pojawiły się informacje o tym, że jednym z tych miejsc są tereny położone w gminie Stare Babice. Wciąż nie wykluczamy także terenów Hutnika Warszawa.


- Nasz model ośrodka zakłada pięć oświetlonych boisk – dwóch z nawierzchnią naturalną i trzech ze sztuczną, a jedno z nich ma być zadaszone. Zdajemy sobie sprawę, że budowa miejsca do treningów  jest naszą największą potrzebą, którą mam nadzieję, już niebawem zaspokoimy.


Dzieciaki trenujące w Legii są rozsiane po Warszawie. Co zrobić żeby ewentualnie ułatwić im dojazd do takiego ośrodka?


-
Od sezonu 2013/2014 rozpoczęliśmy projekt klubów partnerskich, które są rozmieszczone w różnych lokalizacjach Warszawy i w okolicach. Młodzi chłopcy będą mogli ćwiczyć zgodnie z naszymi standardami, blisko swojego miejsca zamieszkania. Nasze kluby partnerskie to: Drukarz Warszawa, SEMP Ursynów, Varsovia Warszawa, Ursus Warszawa oraz Legionovia Legionowo i Józefovia Józefów.


Możliwe, że dzieci, które trenują już w Legii zostaną rozesłane po klubach partnerskich, bo mają bliżej do domów czy obejmie to tylko chłopców ze zbliżającego się naboru?


-
Jest taka możliwość. Partnerstwo nie wyklucza ruchów kadrowych w obie strony. 


Czego spodziewacie się po naborze, który odbędzie się 15 września przy Łazienkowskiej. Jaka ilość dzieci może pozostać po nim w Legii i w klubach partnerskich?


-
Od tego sezonu dzięki sześciu klubom i centrali, będziemy mogli przyjąć większą ilość dzieci. Możemy mówić o setkach dzieciaków w najmłodszych kategoriach wiekowych. Zainteresowanie naborem jest ogromne, a cały czas można się rejestrować wchodząc na stronę www.nabory.legia.com. Na niedziele przygotowaliśmy szereg atrakcji – zwiedzanie stadionu czy muzeum. Odbędzie się też mecz pierwszej drużyny z dziećmi wyłonionymi w konkursie oficjalnej strony internetowej klubu. Liczymy na dobrą zabawę i dużą frekwencję.


Tegoroczny nabór organizowany jest z większą pompą.


- Z większą pompą, ale i większą frekwencją. Do tej pory, zarejestrowała się rekordowa ilość uczestników, a na kolejne zgłoszenia czekamy jeszcze do piątku. Dokładne dane odnośnie frekwencji przekażemy po zamknięciu rejestracji.


Jak ten nabór będzie wyglądał?


- Tym razem, na specjalnie przygotowanych boiskach, odbędą się małe gry. Będziemy oceniać umiejętności piłkarskie oraz podglądać jak młodzi piłkarze zachowują się w trakcie meczów.


Jakie są najnowsze trendy w szkoleniu dzieci? Warto stawiać na naukę, czy może na sam wynik, który w mniejszych klubach jest najważniejszy?


- Rozpoczęliśmy ostatnio współpracę z Andym Sasimowiczem, który przyjechał do Legii z Wielkiej Brytanii - tam pracował m.in. w Manchesterze United, Blackburn czy Evertonie. To trener, który ma 32-letnie doświadczenie w trenowaniu dzieci, w wieku 6-12 lat. Od sezonu 2013/14 znacznie usprawniliśmy system szkolenia dla najmłodszych. Spokojnie wdrażamy te metody i czekamy na efekty - nawet kosztem wyników w najbliższych meczach. Naszym celem jest bowiem wychowanie jak największej ilości zawodników, którzy zasilą pierwszą drużynę Legii. Obecnie jest ich dziewięciu, a to dowód na to, że Akademia Piłkarska Legii Warszawa, to najlepsze miejsce do rozwoju i podnoszenia swoich umiejętności.


Bolączką najmłodszych roczników nie jest brak rywali? Większość drużyn przegrywa z młodymi legionistami po 0:15 czy 0:20…


- Zdajemy sobie z tego sprawę. Ciężko jest zrobić postęp bez regularnej rywalizacji na wysokim poziomie. Mierzymy się w sparingach z rywalami z całej Polski, a także wysyłamy nasze drużyny na turnieje międzynarodowe. Gra z najlepszymi, co weekend, intensyfikowałaby efekty naszej pracy.

Co skusiło Andy’ego Sasimowicza do pracy w Polsce?


- Andy ma korzenie wywodzące się z naszego kraju i ciągnęło go do pracy nad Wisłą. Sasimowicz podkreślał, że interesuje go współpraca z najlepszym klubem w Polsce, a takim jest Legia, więc szybko przyjął ofertę.


Kiedy patrzy pan na najstarsze roczniki, to ilu piłkarzy z tych drużyn powinno awansować do pierwszej drużyny?


- Nie każdy trenujący zawodnik w akademii zrobi karierę o jakiej marzy. O ostatecznym sukcesie decyduje szereg szczegółów. Chcemy chronić tych młodych ludzi przed złym wpływem środowiska czy kontuzjami. Czasem przypadek losowy potrafi sprawić, że przygoda z futbolem może skończyć się szybciej niż się rzewiduje. Naszym celem jest, aby 2-3 zawodników wychowanych w warszawskiej szkółce, co roku trafiało do kadry pierwszej drużyny Legii.


Który, z tych najstarszych zawodników, powinien szybko zapukać do bram pierwszego zespołu?


- Jest wielu chłopców, którzy mają duży potencjał. Ciężko pracujemy nad tym, by kilku z nich rozwinęło się na miarę swoich możliwości. Niektórzy zawodnicy zapowiadali się dobrze, ale ich harmonijny rozwój przerwała kontuzja. Takim przykładem jest Przemek Mizgała, który ma niesamowitego pecha. Przez dwa lata prowadziłem tego chłopaka i prawdopodobnie gdyby nie kontuzje, już teraz grałby częściej w pierwszej drużynie Legii.


Kiedy patrzy pan na mecze trzecioligowych rezerw nie boi się pan, że rzeźnicy z niższych lig zrobią w pewnym momencie krzywdę naszym kruchym zawodnikom? 


- Ryzyko kontuzji jest wkalkulowane w futbol. Poza tym nie jest powiedziane, że w pierwszej czy drugiej lidze, szansa doznania urazu byłaby mniejsza.


Jest pan zadowolony z pierwszych miesięcy funkcjonowania rezerw?


- Przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej to najtrudniejszy moment w przygodzie z piłką. Legioniści radzą sobie dzięki dużym umiejętnościom indywidualnym. Trzecioligowy futbol szybko nauczy ich boiskowego cwaniactwa oraz da im niezbędne doświadczenie, a także przetarcie przed poważniejszymi rywalami.


Wiele mówi się o bursach, w których mieszkają piłkarze. Nie zawsze dzieje się w nich najlepiej i to chyba nie jest najlepszy model…


- Tak to wygląda w wielu miejscach na świecie. My dokładamy wszelkich starań, aby nasi podopieczni mieli jak najlepszą opiekę. Pamiętajmy jednak, że okres dorastania jest jednym z najtrudniejszych momentów w życiu i zdajemy sobie sprawę, że nasza rola jest tu bardzo ważna.


Tylko na co Legia może pozwolić takim chłopakom?


- Klub to nie jest miejsce, które bierze pełną odpowiedzialność za wychowanie trenującego u nas chłopaka, bo to leży głównie po stronie rodziców, nawet gdy mieszkają daleko od swoich synów.


Myśleliście nad wprowadzeniem w Legii modelu angielskiego, gdzie młodzi piłkarze mieszkają u rodzin?


- Zastanawialiśmy się nad wieloma możliwościami. Nie wykluczamy tego, ale to jest też duża odpowiedzialność.


Poruszmy też temat skautingu w akademii? Michał Żewłakow przyznawał, że w pierwszej drużynie do tej pory go nie było, ale wiadomo, że w juniorach jest inaczej.



- Skauting, to jeden z najważniejszych działów w organizacji każdego poważnego klubu. W ostatnim czasie w Legii ten resort bardzo mocno się rozwija i wkrótce osiągniemy model docelowy.


Domyślam się, że póki co w Legii szuka się młodych talentów tylko w Polsce? Były przypadki pozyskiwania obcokrajowców, tak jak było ze Słowakiem Marko Lukaciem, ale to raczej rzadkość.


- Były w akademii przypadki obcokrajowców. Pojawiali się chłopcy z Gruzji czy Ukrainy, ale na razie skupiamy się na rozwijaniu skautingu w naszym kraju.


Paradoksalnie kolejnym kłopotem akademii są powołania zawodników do reprezentacji. Kiedyś Michał Żyro przygasł przez to na dość długi czas, a teraz Jakub Arak traci wiele treningów w klubie, gdyż przebywa na zgrupowaniach.


-
Takich przypadków mamy mnóstwo i ciężko pogodzić wszystkie mecze. Młode organizmy naszych zawodników bywają przeciążane. Kiedy gracz wraca do klubu, potem przez kilka dni musimy go oszczędzać i regenerować. Pełnimy rolę ochronną, bo mamy wyznaczoną ilość minut, przez jaką młody gracz powinien przebywać na murawie. Myślimy przyszłościowo, bo dojrzałość piłkarską ma on osiągnąć w wieku 19-20 lata, więc kiedy jest zmęczony, to mniej gra w lidze.


Jakie są cele na kolejne lata?


- Najbliższy cel, to znalezienie ośrodka treningowego - bez tej bazy będzie ciężko osiągnąć jeszcze znaczniejsze postępy, a do nich trzeba dążyć. Plan ogólny jest prosty – wychować jak największą ilość zawodników, którzy wystąpią w barwach pierwszego zespołu.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.