Fabiański podpisuje 4-letni kontrakt z Arsenalem!
04.05.2007 08:41
Jak informuje "Przegląd Sportowy" bramkarz Legii Warszawa <b>Łukasz Fabiański</b> ma w piątek podpisać kontrakt z Arsenalem Londyn. Pierwszy sezon jako... drugi, potem ma być już tym pierwszym. Taką wizję roztoczył przed Łukaszem Fabiańskim <b>Arsene Wenger</b>. Polak ma kosztować Arsenal 3 mln euro. Wyprawie na Wyspy Brytyjskie 22-letniego golkipera nadano przy Łazienkowskiej najwyższej klauzulę tajności.
Fabiańskiego nie było nawet na ławce rezerwowych w czasie sparingu z reprezentacją Polski do lat 19.
- Sami się zastanawiamy, gdzie on jest. Chyba dostał dzień wolnego - mówili zawodnicy. - Łukasz jest w domu, narzekał na problemy z barkiem, więc postanowiliśmy go oszczędzić - stwierdził wiceprezes klubu Mirosław Trzeciak.
Wersję Trzeciaka potwierdzał także trener bramkarzy stołecznego zespołu Krzysztof Dowhań. - Znów dziennikarze szukają sensacji. Rozmawiałem z Łukaszem w środę, narzekał na uraz barku, jakiego doznał w ligowym spotkaniu z Wisłą Płock. Powiedziałem mu, aby sobie odpoczął, pojechał do rodzinnych Słubic, spotkał się z rodziną. Normalnie stawi się na piątkowym treningu - stwierdził.
W wersję działaczy i szkoleniowców Legii uwierzyłby może ten, kto nie zna Fabiańskiego. To tytan pracy, człowiek, który na Legii spędza kilka godzin dziennie, nie opuszcza meczów nawet drużyny rezerwowej, choć przecież ogląda je tylko z boku. Często trenuje nawet wtedy, gdy jego koledzy dostaną wolny dzień. - Czasem siłą muszę go ściągać z boiska - opowiadał nie tak dawno Dowhań.
Dziwne byłoby więc, że akurat teraz Fabiański postanowił odpocząć, mając w zanadrzu niedzielny mecz ligowy z Pogonią. Nam udało się dowiedzieć, że bramkarz Legii w czwartek rano wsiadł w samolot i poleciał do Londynu. Spotkał się tam z menedżerem Arsenału Arsene'm Wengerem i rozmawiał na temat gry w prowadzonym przez niego zespole. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, a wszystko wskazuje na to, że nie, dziś przed południem powinien parafować 4-letni kontrakt. Kluby już zdołały wypracować porozumienie.
Na konto Legii z tytułu tego transferu wpłynie 3 mln euro. Od czasu zdobycia mistrzostwa Polski z Legią w 2006 r. na brak propozycji Fabiański nie narzekał. Najpierw zgłosił się angielski Watford, potem francuskie Auxerre, Bordeaux i St. Etienne. Wymienione kluby oferowały 2 lub 2,5 mln euro. To nie satysfakcjonowało działaczy z Łazienkowskiej.
Ostatnio zgłosiły się: Hertha Berlin i Benfica Lizbona. Z tym pierwszym klubem Fabiański nawet rozmawiał, ale Niemcy nie byli w stanie przebić oferty Arsenału. Poza tym bramkarzowi odradzano wyjazd za zachodnią granicę, pamiętając jeszcze berlińskie perypetie Tomasza Kuszczaka. Najkonkretniejszy był Arsenal, ale na wszystkich największe wrażenie zrobiła determinacja Wengera. Francuz jasno przedstawił swoje oczekiwania wobec Fabiańskiego. Na początku musi przygotować się na rolę zmiennika Jensa Lehmanna, który niedawno przedłużył kontrakt o kolejny rok. Potem Niemiec ma już odejść, a jego następcą zostanie Polak.
Takie są: założenia, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby Fabiański wywalczył sobie miejsce w bramce "Kanonierów" od razu. Szczególnie, że 38-letni Niemiec coraz częściej popełnia błędy, które kosztują jego drużynę stratę punktów. Fabiański nigdy nie ulega presji, co udowodnił zarówno w mistrzowskim dla Legii sezonie 2005/06, jak i na początku swojej gry w tym klubie, kiedy musiał zastąpić idola warszawskiej publiczności Artura Boruca. Właśnie przykład swojego poprzednika z Łazienkowskiej nastraja optymistycznie. Boruc również jechał do Celtiku Glasgow jako rezerwowy. Szybko dostał szansę i ją wykorzystał. Dziś wart jest nawet 10 mln euro.
SMS od Szczęsnego
Fabiański w Londynie nie będzie sam. Od kilkunastu miesięcy przebywa tam Wojciech Szczęsny, także były bramkarz warszawskiego klubu. - Naprawdę jest w Londynie? - dopytywał się wczoraj Szczęsny. - Jeśli tak, to zaraz wyślę mu SMS-a. O zainteresowaniu nim Arsenału czytałem na razie tylko w internecie. Byłoby świetnie, gdybyśmy stworzyli bramkarską pakę - dodaje.
Wczorajsza wizyta Fabiańskiego w Londynie nie była pierwszą. Przebywał tam już na stażu (2004 rok), podczas którego dobrze go zapamiętano. - Jak tylko przyszedłem do klubu, trener bramkarzy pytał się mnie o Łukasza - przyznaje. Obu golkiperów łączy także to, że urodzili się 18 kwietnia. - Zawsze wysyłamy sobie wtedy sms-y z życzeniami. Arsenalu mu nie życzyłem, tylko mistrzostwa Polski z Legią - opowiada Szczęsny.
Zdaniem młodego bramkarza, na początku Fabiański będzie musiał przyzwyczaić się do angielskiego stylu gry. - Łukasz jest na pewno najlepszym bramkarzem w polskiej lidze i bez problemu da sobie radę w Anglii. W tym klubie łatwo się zaaklimatyzować, o wiele ciężej jest za to przyzwyczaić się do angielskiego stylu gry. To zajmuje kilka, a nawet kilkanaście meczów - twierdzi.
Kto zastąpi Fabiańskiego? Dzisiaj najpoważniejszym kandydatem jest Jan Mucha, dotychczasowy zmiennik Fabiańskiego. Słowak nigdy nie dał plamy, choć tak naprawdę nie zagrał w meczach o najwyższą stawkę. Bronił w Pucharze Polski i w kilku spotkaniach ligowych. Na dobrą sprawę nie wiadomo, na co go stać. - Jano to ciekawy chłopak, który odgrywa pozytywną rolę w drużynie. Dlaczego więc nie grał? Bo mimo wszystko Łukasz lepiej gra na przedpolu - tłumaczy trener bramkarzy Legii Krzysztof Dowhań. Drugim kandydatem na następcę "Fabiana" jest Maciej Gostomski, wychowanek tej samej szkoły piłkarskiej, co Fabiański - MSP Szamotuły.
Przed nowym sezonem warszawianie poważnie myślą o wzmocnieniach kadrowych. Na Łazienkowską trafi Jacek Bąk i niewykluczone, że właściciele klubu będą chcieli ściągnąć kolejne głośne nazwisko. Nieoficjalnie mówi się o powrocie kadrowicza, Wojciecha Kowalewskiego, któremu w grudniu kończy się kontrakt ze Spartakiem Moskwa.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.