Domyślne zdjęcie Legia.Net

Fangzhuo: Manchester otworzył mi oczy

Redakcja

Źródło: Super Express

27.01.2010 04:30

(akt. 16.12.2018 14:49)

Jeśli Legia podpisze z nim kontrakt, to zyska… miliony kibiców. Futbol jest w Chinach bardzo popularny, a testowany przez warszawian napastnik Dong Fangzhuo ma w ojczyźnie wielu fanów. Były gracz Manchesteru United próbuje przekonać do siebie trenera Jana Urbana.
Skąd pomysł, aby próbować szczęścia w Legii? Wiedziałeś coś o tym klubie?

 - Chciałem wrócić do Europy. Menedżer powiedział mi, że jest szansa spróbować w czołowym polskim klubie i chętnie się zgodziłem. O Legii zbyt wiele nie wiedziałem. W zasadzie tyle, że na polskim rynku to jeden z potentatów.

Jak oceniasz pierwsze dni w klubie? Na treningach popisywałeś się niezłą skutecznością…

- Tak, ale kilka goli strzelonych na treningach to jeszcze nic wielkiego. Wiem, że muszę pokazać dużo więcej, żeby tu zostać. Mam trochę zaległości treningowych i pytanie, czy Legia da mi czas, żeby je nadrobić. Do zespołu dołączyłem po bardzo długiej podróży, strasznie zmęczony. Ostatnio trenowałem indywidualnie, a do tego przyplątała mi się jeszcze choroba. Dlatego fizycznie nie jest najlepiej, ale jeśli dostanę czas, to dojdę do siebie.

Głośno zrobiło się o tobie, gdy podpisałeś kontrakt z Manchesterem United w 2004 roku, ale w sumie zagrałeś tam tylko trzy mecze...

- Liczba meczów nie mówi wszystkiego o moim pobycie w tym klubie. Tego, ile na tym skorzystałem, nie da się policzyć liczbą rozegranych spotkań. Manchester otworzył mi oczy na wielki piłkarski świat. Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego w tym klubie.

Jak traktowały cię największe gwiazdy? Zaprzyjaźniłeś się tam z kimś?

- Najlepszy kontakt miałem z Wesem Brownem i Johnem O'Shea. Gdy czegoś potrzebowałem, byli pierwsi, żeby mi pomóc. Tak samo starsi, na czele z Ryanem Giggsem. Ale mówię tu głównie o relacjach w klubie, bo poza boiskiem to kiepski ze mnie kompan (śmiech). Na imprezy nie chodzę, trzymam się z boku.

Poznałeś tam Tomasza Kuszczaka, polskiego bramkarza.

- Tak! Kuszczak to wesołek, robiliśmy sobie nawzajem różne żarty. Dzięki niemu po raz pierwszy zetknąłem się z polskim, więc teraz, kiedy przyjechałem do Legii, jestem już trochę oswojony z waszym językiem (śmiech).

Manchester wypożyczył cię do belgijskiego Royal Antwerp i tam szło ci bardzo dobrze, zostałeś królem strzelców drugiej ligi. Pobyt w którym klubie dał ci więcej?

- Manchester i Royal Antwerp to dwa inne światy, ale oba szanuję. Bo w Anglii zetknąłem się z piłką na najwyższym poziomie, a w Belgii dostałem możliwość regularnej gry i przyzwyczajenia się do europejskiego stylu.

Chińskie media piszą, że twój powrót do ojczyzny w 2008 roku okazał się porażką, przez ponad rok nie strzeliłeś gola!

- Długo by mówić o powodach, mentalnie nie byłem w dobrej formie. Mam jednak nadzieję, że najgorsze już za mną.

Czołowym strzelcem chińskiej ligi jest Emmanuel Olisadebe. Słyszałeś o nim?

- Tak, ale nie miałem okazji zagrać przeciw niemu. Olisadebe ma w Chinach dobrą markę, jednak w drugiej części sezonu prześladowały go kontuzje.

Wracając do Legii. Jak zostałeś przyjęty przez zespół?

- Wszyscy są dla mnie mili, próbujemy rozmawiać po angielsku. Fajnie tu, chciałbym podpisać kontrakt.

 

Rozmawiał: Piotr Koźmiński

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.