Felietonista Gazety komentuje słowa prezesa Legii
18.08.2010 11:24
- Doprawdy nie rozumiem pobudek nowego prezesa. Po co to porównanie? Po co ten popis elokwencji? Czy pan Kosmala naprawdę sądzi, że takie wypowiedzi wzbudzą czyjąkolwiek sympatię?
"Taniec z gwiazdami" został wymyślony przez Anglików z BBC, którzy po lokalnym sukcesie zaczęli sprzedawać licencję za granicę. Polacy nie mogą nic w nim zmieniać. Mogą tańczyć, oceniać i zbierać pieniądze od reklamodawców i widzów wysyłających SMS-y. Mam pewność, że tak jak możliwe jest stosunkowo proste skopiowanie sukcesu programu telewizyjnego, tak żadnej licencji na wygrywanie od nikogo kupić się nie da. Ani od MU, ani od Chelsea, od Arsenalu, Barcelony, Realu i kogokolwiek sobie wymyślicie. Czyż "od strony biznesowej" ważniejsze jest to, kto wygra "Taniec z gwiazdami", czy też to, jaki zysk przyniesie konkretna edycja? Dla fanów piłki przemierzających świat za swymi ulubieńcami, mitologizujących dawnych bohaterów, gotowych w skrajnych przypadkach oddać życie za barwy klubowe zwycięstwo jest kluczowe. I to jest ta subtelna różnica.
Przez ostatnie sześć lat Legia nie była dobrze zarządzana. Ani pod względem finansowym, ani sportowym. Za ogromne - jak na polską ligę - pieniądze produkowano mizerny "kontent". I ostatnie inwestycje wcale nie muszą tego zmienić. Na razie Legia nie prezentuje się rewelacyjnie: baty z Polonią, męki z Cracovią. Na kwadrans przed końcem poniedziałkowego meczu była na ostatnim miejscu w tabeli. Oj, nie byłem kontent, obserwując ten "kontent".
Różnica między telewizją a klubem sportowym jeszcze w jednym przypadku jest zasadnicza. Kogo tak naprawdę obchodzi, co powie prezes jakiejś stacji telewizyjnej. Co innego szef klubu piłkarskiego. Wypowiedzi Pereza, Gallianiego, Rosella i wielu innych są natychmiast cytowane przez światowe media, potrafią wywołać euforię albo wściekłość. Dlatego te słowa powinny być za każdym razem dokładnie przemyślane.
Pan Kosmala jest w świetnej sytuacji. Dostał przed sezonem kupę pieniędzy na transfery i ma nowy stadion. Jest jak sprinter w kolarstwie, którego doprowadziła do mety cała drużyna, a on samotnie finiszuje. Być może za dwa lata jego największym zmartwieniem będzie sprzedanie 55 tys. biletów na grupowy mecz Ligi Mistrzów na Narodowym. Życzę mu tego z całego serca. Aby tak się stało, powinien jednak zapomnieć o "Tańcu z gwiazdami".
Autor: Rafał Zarzycki
Fragmenty wywiadu do którego odnosi się felietonista Gazety Wyborczej opublikowaliśmy w sobotę w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.