Feta w Warszawie
26.04.2002 00:00
Ci który z takich a nie innych powodów nie mogli pojechać do
Krakowa, obejrzeli mecz w SPIN klubie w Alejach Jerozolimskich. Jeden z
kibiców Legii zorganizował w nim wielkie oglądanie meczu. Sala, która
pomieścić może około 700 osób, duży telebim wielkości około 4x4 m i
nagłośnienie. Wstęp kosztował 7 zł, piwo 0,5l 5 zł, a kiełbaska również
tyle.
W spinie zebrało się około 600 osób, z czego większość to byli
prawdziwi kibice lub ich osoby towarzyszące. Klub był otwarty od 17.00,
więc każdy próbował zabić nudę tocząc przed meczowe dyskusje popijając
złocisty napój. Kiedy mecz się zaczął, zaczął się również doping, który
dzięki temu, że klub był pomieszczeniem zamkniętym, wyszedł elegancko.
Kiedy w relatywnie małym pomieszczeniu 600 osób wydziera gardło, to może
to budzić wrażenie. Bramka w 3 minucie Frankowskiego nie załamała kibiców
i Ci dopingowali jak mogli. Atmosfera była nie do pozazdroszczenia,
jednak to co się zaczęło dziać w drugiej połowie, to można to nazwać
rewelacją. Kiedy Stanko (Stanko Svitlice kochają Legii kibice) zdobywa
bramkę, radość trwa ponad 3 minuty. Ja chodząc ładnych parę lat na Legię,
tak długiej radości po zdobyciu bramki nie widziałem. Po tym doping był
jeszcze lepszy. Po zakończeniu meczu, kiedy wszyscy rzucali się w
ramiona, usta ich wyglądały tak: :> Duża część towarzystwa postanowiła
korzystny wynik warszawskiej Legii uczcić. Pochód kibiców ruszył w
kierunku centrum Warszawy, idąc lewym pasem Alej Jerozolimskich. Ludzie w
sklepach, samochodach czy idący obok przybijali nam piątki, niektórzy
bili brawa, niektórzy machali, a pewna część osób zamykała się we
własnych sklepach i patrzyła na nas, jak na idiotów. Widocznie nie wiedzą
co dobre. Doszliśmy eskortowani przez policję wpierw na środek Ronda de
Gaulle'a, potem doszliśmy pod skrzyżowanie z Nowym Światem i ruszyliśmy
na starówkę. Oczywiście idąc wszyscy śpiewali, machali szalikami, bawili
się, nawet tańczyli. Nie brakowało piosenek związanych z Legię. Były
także piosenki niezbyt miłe dla kibiców z grodu kraka oraz Polonii.
Niektórzy kibice idąc zaopatrywali się w kolejne butelki napoju
złocistego, lecz nie robiąc sobie "promocji". Pełna kultura. Eskortująca
nas policja nie przeszkadzała nam, tak więc kibice nie przejmowali się
jej obecnością. Pod "Zygmuntem" kibice zjednoczyli się wokoło kolumny i
odśpiewali chóralne "Mistrzem Polski jest Legia", odpalając przy tym
jedną racę. Następnie usłyszał nas rynek, gdzie niektórzy zapragnęli
sobie pośpiewać na "Syrence". Niektórzy kibice (pokazując jednak
kompleksy) chcieli odwiedzić stadion Polonii, co jednak na szczęście nie
doszło do skutku. Wiadomo było, że piłkarze przyjadą po 1 w nocy, więc
coraz mniej liczna grupka ruszyła na Łazienkowską. Zaznaczyć trzeba, ze
międzyczasie dołączyła się do nas grupka kibiców Pogoni Szczecin, którzy
tego samego dnia rozgrywali mecz z Polonią Warszawa.
Pod stadion warszawskiej Legii dotarło może z 40-50 osób. Do
przyjazdu zostało jakieś dwie godziny, więc niektórzy ruszyli po następny
zapas piwa. Reszta już nie mając siły śpiewać, a także mając w nogach
ładne kilka kilometrów usiadła na ławkach. Niektórzy kibice jednak będąc
już pod sporym wpływem napojów alkoholowych, toczyła dyskusje pod swoje
dyktando, nie dając dojść do głosu innym. Około 1.30 przyjechała pod
stadion ekipa samochodowa z Bosmanem na czele mając przy sobie szampana
dla piłkarzy. Za pół godziny przyjechali piłkarze (nareszcie, bo już ile
można czekać ;-) i rozpoczęła się feta. Piłkarze zostali skromnie
pokropieni szampanem, niektórzy sobie "polatali". Kibice dziękowali swoim
"idolom" (będąc mało kontrowersyjnym :)))), a także wymieniali z nimi
opinie. Z głosów pod szatnią usłyszeć można było od Vuko, że raczej on
odejdzie. Kucharski wybijał niektórym z głowy to, że mecz z Odrą był
meczem Liga za Puchar. A Drago skromnie stwierdził, że bramuje nam
jednego punktu do mistrzostwa i nie wszystko nie jest przesądzone.
Piłkarze rozjechali się do domu, a kibice udali się do domów.
Podsumowując na taki dzień ja czekałem od siedmiu lat. Jest to coś
niesamowitego, czego niektórzy kibice nie uświadczą. Spełniła się także
prorocza wizja Hetmana (pozdrawiam), że mistrza poznamy w Krakowie. To
tyle. Pewnie dużo pominąłem. Pewnie mój styl pisania nie jest najlepszy,
ale chciałbym się z tym Wami podzielić i życzyć każdemu tak spędzonego
dnia.
LEGIA MISTRZ 2002 !!!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.