Filip Raczkowski: Chcemy zdobyć mistrzostwo Polski U-19
27.12.2023 12:00
– Patrząc z perspektywy trzech rund (licząc od początku pracy trenera Raczkowskiego w zespole U-19 – red.), to każda kolejna jest lepsza. Jesień 2022 roku była najsłabsza. Wiosna wyglądała solidniej, gdyż zdobyliśmy więcej punktów w krótszym odstępie czasu. Pierwsza część trwającego sezonu okazała się jeszcze lepsza, miejsce w tabeli jest akceptowalne (2. pozycja – red.). Mieliśmy słabszą końcówkę br., przegrywając dwa ostatnie mecze, ale ogółem można być zadowolonym z "oczek", sposobu grania, liczby strzelonych goli i poprawy deficytów w defensywie.
Najważniejszym aspektem jest to, że zespół okazał się bardzo młody. W każdym spotkaniu byliśmy młodsi od rywali – i to nawet nie o kilku zawodników, a o całą drużynę. Spoglądając na średnią wieku składu, to w znacznej liczbie meczów nasi przeciwnicy byli o rok starsi. Myślę, że to napawa sporym optymizmem. W kadrze mieliśmy trzech piłkarzy z rocznika 2005, czyli docelowego dla ligi. Jeden dostał dużo minut, drugi – Hubert Dorczyk – doznał urazu na początku sezonu, a trzeci – bramkarz – został wypożyczony. Reszta to młodsi. Występowali gracze z roczników 2006 i 2007, zadebiutował chłopiec z rocznika 2008. Możemy być zadowoleni.
Solidniejsze wyniki mogą oznaczać, że w obecnej kadrze zespołu U-19 są po prostu lepsi piłkarze? Teraz zajmujecie 2. miejsce, a w poprzednim sezonie przez jakiś czas walczyliście o utrzymanie.
– Trudno porównać, który zespół był lepszy, a który gorszy, bo to zupełnie inne drużyny i osoby. Są dwa kluczowe aspekty. Pierwszy to doświadczenie naszego sztabu, któremu znajomość ligi dała kilka punktów więcej. Wiedza nt. tego, gdzie jedziemy, z kim się zmierzymy, przeciwko jakiemu trenerowi zagramy, jaki styl ma rywal, to na pewno duża dawka informacji.
Po drugie, trzon zespołu stanowią piłkarze, z którymi współpracowałem już w U-16 i – spośród obecnego sztabu – miałem chyba największą styczność. Bardzo dobra znajomość tych zawodników spowodowała to, że od 1. kolejki ligowej nie było znaków zapytania. Wiedzieliśmy, na co ich stać i jak grać, by wycisnąć z nich to, co najlepsze. Te dane już dały nam wiele, nie można też ujmować umiejętności. Nie chcę gloryfikować pojedynczych osób, lecz uważam, że drużyna, jako grupa ludzi, stanęła na wysokości zadania.
Latem dołączyło do was sporo piłkarzy, którzy chwilę wcześniej zostali wicemistrzami Polski do lat 17. To na pewno pozytywnie wpłynęło na zespół.
– Jak najbardziej. To dobra grupa zawodników, nie można im ujmować umiejętności. Zsumowanie wszystkich parametrów, o których wspomniałem, dało 2. miejsce w tabeli.
O ile w LTC pokonaliście wszystkich 9 rywali w pierwszej części sezonu, to na wyjazdach wygraliście zaledwie 1 z 8 meczów.
– Sądzę, że nasze boisko, jeśli chodzi o nawierzchnię, było chyba najlepsze w lidze. Porównywalne płyty pod kątem jakości zastaliśmy na Zagłębiu Lubin czy Lechu Poznań, czyli na murawach, na których – patrząc przez pryzmat meczów wyjazdowych – osiągaliśmy korzystniejsze wyniki.
Dla nas to informacja, nad czym pracować. Za wcześnie na wyciąganie wniosków, bo jesteśmy świeżo po pierwszej części sezonu, ale w okresie zimowym przeanalizujemy wszystkie mecze, zwłaszcza wyjazdowe, by to poprawić i lepiej punktować w kolejnej rundzie.
Spoglądając na terminarz, zostało nam 13 meczów. Wiosną podejmiemy praktycznie całą czołówkę ligi, a z dołem tabeli – z pojedynczymi wyjątkami – zagramy na wyjazdach. Może to napawać większym optymizmem, ale wiadomo, że każde spotkanie to pewnego rodzaju weryfikacja, dlatego nie można oceniać, że będzie łatwiej lub trudniej.
Wspomniał pan, że czuje zadowolenie z powodu stylu. Jak staraliście się grać? Co zmieniliście względem minionego sezonu?
– Patrząc przez pryzmat trzech ostatnich rund, to na początku graliśmy ultra szeroko we wszystkich parametrach – czy to w fazie ataku, czy bronienia. Liga zweryfikowała nasz plan na mecz, dlatego zmodyfikowaliśmy kwestię odległości między zawodnikami.
Ostatnie półrocze wyglądało tak, że graliśmy na bardzo małej przestrzeni w obronie i – co mniej naturalne – ataku. Skorygowanie planu taktycznego, plus spojrzenie zawodników na różne parametry, to coś, co zdało egzamin. To, że dziś jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, to pewnego rodzaju zasługa wspomnianej zmiany.
Zmodyfikowanie odległości spowodowało, że do pewnego momentu wielu przeciwników nie mogło sobie z tym poradzić. Nie wiem, czy dwa ostatnie mecze wynikały z bardzo wnikliwej analizy rywali, czy po prostu się tak ułożyły. Trzeba pamiętać, że każde spotkanie składa się z pewnych sytuacji, których nie chcę uznawać za przypadki.
W Poznaniu i Szczecinie, gdzie wystąpiliśmy w końcówce rundy, pojawiły się momenty, w których odrabialiśmy straty. W spotkaniu z Wartą złapaliśmy kontakt na 2:3, przeciwko Pogoni wyrównaliśmy na 2:2. Obserwując mecze z boku, można było być dość spokojnym ze względu na sposób grania i liczbę kreowanych sytuacji, ale stało się inaczej. Gol "Zielonych" na 4:2 podciął nam skrzydła, gdyż padł wtedy, kiedy to my mogliśmy się spodziewać kolejnego trafienia. W rywalizacji z "Portowcami" doszło do podobieństwa, gdyż straciliśmy bramkę po rzucie karnym, wynikającym z naszego błędu. To wszystko sprawiło, że ani tu, ani tu nie udało się zapunktować.
Dostrzega pan jeszcze jakieś plusy w pierwszej części sezonu?
– Największy plus, to – jak wspomniałem – średnia wieku. Optymistyczny jest fakt, że graliśmy bardzo młodym zespołem. Rozpoczynając sezon, brałem pod uwagę scenariusz, w którym może dojść do trudniejszego startu pod kątem punktowania. Poniekąd tak to wyglądało. Dwa razy wygraliśmy, potem przegraliśmy, później znowu zwyciężyliśmy i ulegliśmy, ale dało się zauważyć, że doszło do ewolucji drużyny. Przytrafiła nam się dłuższa seria bez porażki czy passa zwycięstw, która była czasami przeplatana wyjazdowym remisem, lecz ogółem pojawiały się dobre wyniki. To spora nadzieja na przyszłą rundę. Wierzymy, że nieźle i spokojnie przepracujemy zimę, która zaprocentuje.
Sięgając pamięcią, przez ostatni rok – oprócz końcówki pierwszej części trwającego sezonu – nie przegraliśmy dwa razy z rzędu. To dość duży znak, że prawdopodobnie idziemy w dobrym kierunku, ale w piłce nie można się zatrzymywać, trzeba dalej się rozwijać.
Kolejny plus, to zdrowie zespołu. Z wyjątkiem Huberta Dorczyka, który zerwał więzadło krzyżowe na początku ligi, reszta zawodników nie zmagała się z poważniejszymi kontuzjami. Czasami ktoś wypadał na maksymalnie jedno spotkanie z powodu mikrourazu. Dobra kontrola procesu treningowego, przy współpracy sztabu, też przełożyła się na to, że drużyna była odpowiednio przygotowana.
Inny plus, to odwracanie losów rywalizacji. Na inaugurację wygraliście w LTC 3:1 z Wartą, mimo że przegrywaliście. Było także od 0:2 na 2:2 z Lechem Poznań na wyjeździe i od 0:2 na 3:2 z Jagiellonią u siebie.
– Wpłynęło na to m.in. doświadczenie sztabu, nasze nastawienie. Rok temu rozmawialiśmy o tym, że zimą chcemy popracować nad stabilnością emocjonalną zespołu. Na wiosnę była ona zdecydowanie większa, a jesienią wyglądało to jeszcze lepiej. Wiedzieliśmy już, z czym to się je i jak należy funkcjonować na tym poziomie.
Centralna Liga Juniorów, zawierająca 16 zespołów i obejmująca cały kraj, jest bardzo wyrównana, w tych rozgrywkach nie ma łatwiejszych gier. Patrząc na tabelę, brakuje outsiderów. Beniaminkowie radzą sobie różnie, np. Warta zajmuje 3. miejsce, a Odra Opole, która wypracowała świetny moment w trakcie minionej rundy, składający się z czterech meczów bez porażki, jest trochę niżej.
W poprzednim sezonie zebraliśmy spore doświadczenie, jeżeli chodzi o stabilność emocji i pracy. Chcemy to podtrzymać przez cały rok, we wszystkich meczach.
Czasami wspomagali was zawodnicy z rezerw, choćby Jakub Adkonis, Jakub Kowalski, Franciszek Saganowski czy Cyprian Pchełka, a także Filip Rejczyk z "jedynki".
– Jeśli chodzi o decyzje personalne, dotyczące przesunięć z juniorów młodszych do U-19 czy zejść z rezerw do nas, to nikomu nie mogę zarzucić braku zaangażowania. Uważam, że były to dobre rozwiązania, potrzebne dla chłopaków i zespołu.
W trakcie rundy grali m.in. Jan Leszczyński i Stanisław Gieroba, którzy wcześniej byli w kadrze U-17. Zakładam, że przeszli do was na stałe?
– Tak. Zarówno Janek, jak i Stasiu zostali przesunięci w trakcie ligi. Leszczyński trafił do nas wcześniej, bodajże po 3 – 4. kolejce. Przygotowywaliśmy go do debiutu, a potem do gry od 1. minuty – na newralgicznej pozycji, jaką jest środek obrony – na Polonii Warszawa czy Zagłębiu Lubin. Gieroba zaczął z nami funkcjonować od około 10. kolejki. Najpierw zbierał doświadczenie, by potem np. znaleźć się w podstawowym składzie na wyjazdowe spotkanie z Wartą Poznań.
To ruchy stałe, które nie były awaryjne, tylko zaplanowane. Wierzę, że niebawem będą w drugim zespole – nie mówię tylko o nich, ale o każdym zawodniku, który jest w U-19.
Nie chce pan gloryfikować jednostek, ale tacy piłkarze, jak Jakub Żewłakow, Przemysław Mizera czy Igor Skrobała obiecująco wyglądali w pierwszej części sezonu, o czym świadczą choćby statystyki.
– Zgadza się. Cała trójka dostała dość duże zaufanie i je wykorzystała, z czego się cieszymy. O tym, jaki będzie na nich pomysł, zdecyduje okres zimowy. Mamy względny plan, ale wiadomo, że decyzje w kontekście ewentualnych przesunięć muszą być przekazane najpierw przez dyrektora, a potem przez trenerów poszczególnych zespołów.
Kuba, Przemek i Igor mieli bardzo dobre statystyki i rundę, lecz myślę, że było więcej zawodników, którzy – mimo braku liczb – rozegrali solidne półrocze.
Dostrzega pan jakieś minusy po minionej rundzie?
– Patrząc wynikowo, to ostatnie dwa mecze, ale nie możemy zamazać nimi całego pół roku funkcjonowania i wyciągać daleko idących wniosków.
Jeśli chodzi o tracone gole, to – w porównaniu z poprzednim sezonem – o wiele lepiej radziliśmy sobie z dośrodkowaniami, defensywnymi stałymi fragmentami. To samo tyczy się kontrataków, nie licząc meczu z Wartą, która zdobyła w taki sposób 4 z 6 bramek.
Ogółem chyba nie ma elementu, który mocno zawiódł. Najważniejszym aspektem w zimie, o którym wspomniałem, okaże się analiza wszystkich spotkań wyjazdowych, by w przyszłym roku punktować o wiele lepiej na boiskach rywali. Nie wiem, czy strata "oczek" na innych terenach była spowodowana trudniejszym terminarzem, niż będzie wiosną. Do tej pory jeździliśmy głównie do zespołów z czołówki, czyli np. do Lecha, Zagłębia czy Polonii. Wiadomo, że zdarzyła się podróż do Nowego Sącza, gdzie przegraliśmy. W tej kwestii musimy znaleźć lepsze rozwiązania na drugą część sezonu.
Co z transferami w zimowym oknie?
– W kategorii U-19 są one trudniejsze do wykonania, gdyż na tym poziomie znaczna większość piłkarzy ma już kontrakty z klubami. Jeśli mielibyśmy się zdecydować na jakiś ruch, to na jeden transfer z TOP-u zagranicznego lub polskiego, ale raczej nie planujemy czegoś takiego. Ważniejsze jest to, by rozpoznać i zidentyfikować duży potencjał młodszych zawodników, a także wydobyć jeszcze lepsze cechy z graczy, których mamy.
Cel na wiosnę to mistrzostwo Polski juniorów starszych?
– Umówiliśmy się z zawodnikami, że w żadnym momencie sezonu nie będziemy rozmawiać o miejscu w tabeli. Zawsze zakładamy sobie cel na dane kolejki – np. minimalny dorobek punktowy w 3 – 4 najbliższych meczach – i pragniemy dalej podążać w tym kierunku. Wiadomo, że chcemy walczyć o mistrzostwo Polski i je zdobyć, ale bardziej patrzymy z tygodnia na tydzień, licząc, że konsekwencja oraz praca przyniesie efekty.
Dobrze wyglądaliśmy aż do ostatnich dwóch tygodni przed zakończeniem pierwszej części sezonu, mimo że w ogóle nie nakładaliśmy wewnętrznej presji w kontekście miejsca w tabeli. Narzucaliśmy jedynie taką, która dotyczyła obowiązku wygranej w każdym kolejnym meczu. Myślę, że takie podejście pojawi się też wiosną.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.