Gawara na razie zostaje
17.03.2001 23:59
W dzisiejszym meczu z Ruchem Radzionków, a niewykluczone, że do końca sezonu piłkarzy Legii poprowadzi Krzysztof Gawara. Tajne rozmowy z zagranicznymi szkoleniowcami zostały zerwane, zaś krajowy rynek jest mocno ograniczony.
W tym tygodniu w Warszawie przebywał Dragan Okuka, w przeszłości mistrz Jugosławii (jeszcze przed wojną) z Obilicem Belgrad. Jego drużyna na 40 rozegranych spotkań w sezonie wygrała aż 37, a dwa zremisowała. Potem Okuka przeniósł się do Czarnogóry, gdzie z drużyną Podgoricy również sięgnął po mistrzostwo. Obserwował jeden z treningów Legii, wrażenie zrobili na nim tylko Giuliano oraz Jacek Zieliński i Bartosz Karwan. Jeżeli jednak sprawa jego zatrudnienia była możliwa, to już jest nieaktualna. Niedawno zwolniony z Legii trener Franciszek Smuda zarabiał miesięcznie 28 tysięcy złotych netto, a Serb chciał jeszcze więcej. Dlatego porozumienie okazało się niemożliwe.
Kilka miesięcy temu działacze Legii kontaktowali się z Dusanem Savićem, który wtedy pracował dla młodzieżowej reprezentacji Jugosławii. Z jego zatrudnieniem jednak zwlekano, a gdy niedawno ponowiono propozycję było już za późno. Savić został jednym z dwóch ludzi odpowiedzialnych za wyniki pierwszej narodowej reprezentacji.
Tylko Jugosłowianie mieli szanse na zatrudnienie w Legii, bo wieści o zainteresowaniu Wernerem Liczką należy raczej między bajki włożyć. To Czech dawał sygnały mediom, że chętnie popracowałby przy Łazienkowskiej.
Jeżeli zespół trenowany przez Gawarę wygra dziś z Ruchem może nic w Legii się nie zmieni. Dotychczasowy asystent jest tani, a w obecnej sytuacji ten fakt ma istotne znaczenie. Znani polscy trenerzy są uwiązani do czerwca, a na przeszkodzie stoją także przepisy PZPN zabraniające pracy w dwóch klubach w trakcie jednego sezonu. Paweł Janas - ostatni, który osiągnął tutaj sukcesy raczej niechętnie zrezygnuje z posady dyrektora w Amice, a Janusz Wójcik bardziej chce niż jego chcą w stolicy. Do byłego selekcjonera niechętnie byłaby nastawiona większość piłkarzy.
Autor: mac źródło: Gazeta Wyborcza
W tym tygodniu w Warszawie przebywał Dragan Okuka, w przeszłości mistrz Jugosławii (jeszcze przed wojną) z Obilicem Belgrad. Jego drużyna na 40 rozegranych spotkań w sezonie wygrała aż 37, a dwa zremisowała. Potem Okuka przeniósł się do Czarnogóry, gdzie z drużyną Podgoricy również sięgnął po mistrzostwo. Obserwował jeden z treningów Legii, wrażenie zrobili na nim tylko Giuliano oraz Jacek Zieliński i Bartosz Karwan. Jeżeli jednak sprawa jego zatrudnienia była możliwa, to już jest nieaktualna. Niedawno zwolniony z Legii trener Franciszek Smuda zarabiał miesięcznie 28 tysięcy złotych netto, a Serb chciał jeszcze więcej. Dlatego porozumienie okazało się niemożliwe.
Kilka miesięcy temu działacze Legii kontaktowali się z Dusanem Savićem, który wtedy pracował dla młodzieżowej reprezentacji Jugosławii. Z jego zatrudnieniem jednak zwlekano, a gdy niedawno ponowiono propozycję było już za późno. Savić został jednym z dwóch ludzi odpowiedzialnych za wyniki pierwszej narodowej reprezentacji.
Tylko Jugosłowianie mieli szanse na zatrudnienie w Legii, bo wieści o zainteresowaniu Wernerem Liczką należy raczej między bajki włożyć. To Czech dawał sygnały mediom, że chętnie popracowałby przy Łazienkowskiej.
Jeżeli zespół trenowany przez Gawarę wygra dziś z Ruchem może nic w Legii się nie zmieni. Dotychczasowy asystent jest tani, a w obecnej sytuacji ten fakt ma istotne znaczenie. Znani polscy trenerzy są uwiązani do czerwca, a na przeszkodzie stoją także przepisy PZPN zabraniające pracy w dwóch klubach w trakcie jednego sezonu. Paweł Janas - ostatni, który osiągnął tutaj sukcesy raczej niechętnie zrezygnuje z posady dyrektora w Amice, a Janusz Wójcik bardziej chce niż jego chcą w stolicy. Do byłego selekcjonera niechętnie byłaby nastawiona większość piłkarzy.
Autor: mac źródło: Gazeta Wyborcza
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.