"Gazeta" ocenia transfery
29.08.2005 23:39
Mimo, iż okienko transferowe zamknie się w środę o północy, "Gazeta Wyborcza" już dziś postanowiła podsumować zakupy przeprowadzone przez dyrektora sportowego <b>Jacka Bednarza</b>. Więc kto zdaniem "Gazety" może się sprawdzić przy Łazienkowskiej? <b>Łukasz Fabiański</b>, <b>Jan Mucha</b>, <b>Moussa Outtara</b> i <b>Marcin Burkhardt</b> - na pewno. <b>Marcin Klatt</b>, <b>Marcin Chmiest</b>, <b>Dawid Janczyk</b> i <b>Sebastian Szałachowski</b> - być może. O pozostałych nowych graczach w Legii można zapomnieć.
Legia za kadencji dyrektora sportowego Jacka Bednarza, dla którego środa być może będzie granicznym momentem dotychczasowej pracy, sprowadziła kilku graczy rokujących nadzieje. I to niekoniecznie rokujących za trzy lata, jak zwykli mawiać właściciele klubu, a już w niedalekiej przyszłości.
Dla porównania z zakupów poprzednich dyrektorów sportowych klubu (chodzi o lato ubiegłego roku) pozostali tylko nieliczni - Jakub Rzeźniczak, regularnie grający w obronie pierwszego zespołu, ostatnio kontuzjowany Marcin Smoliński (przed kontuzją jednak znacznie obniżył loty) oraz kontuzjowany notorycznie Veselin Djoković. A także Bartosz Karwan (ostatnio słabiej, ale to raczej na plus).
Został, co prawda, także Mirko Poledica, lecz on zdaniem trenera Legii Jacka Zielińskiego nie pasuje do kadry pierwszej drużyny i na Łazienkowskiej trwa tylko dlatego, że sam nie chce odejść. Ma bowiem pierwszoligowy kontrakt, co rekompensuje mu smak występów w trzecioligowych rezerwach. Jest jeszcze Maciej Korzym, który do Odry Wodzisław został wypożyczony, by na Łazienkowską wrócić za rok. Na pierwszy skład Legii na razie był bowiem za młody (ma 17 lat).
Z tamtego "miotu" nie ma już w Legii tak trafionych transferów jak Anglik Eddie Stanford (obecnie Sandecja Nowy Sącz, III liga, i nie zawsze tam miejsce w podstawowym składzie, drugoligowy Ruch Chorzów był dla niego za dobry), mołdawski napastnik Anatolij Dorosz (próbował zaczepić się bez skutku w różnych polskich klubach, a w końcu zakotwiczył w Kielcach, gdzie jednak siedzi w rezerwie) oraz pomocnik z Zimbabwe Leo Kurauvzione (dla Legii zaginął bez wieści i nikt po nim nie płacze). Z tej perspektywy transfery dyrektora Bednarza nie wydają się takie najgorsze. Głównie jednak z tej perspektywy. A czy ogólnie to dobra skuteczność? O tym odpowiednie czynniki zadecydują w środę.
Najlepszy Fabiański
Zimą dyrektor Bednarz rozpoczął działalność, którą, jak widać, teraz kontynuuje konsekwentnie, choć z różnym powodzeniem. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej poprzedniego sezonu do Legii przyszli bramkarz Łukasz Fabiański oraz napastnik Dariusz Zjawiński. Obaj młodzi, takich zawodników głównie ostatnio Legia sprowadza. Najpierw w meczach pierwszoligowych końcówki miał okazję grywać Zjawiński. Miał być zdecydowanie lepszy od Dorosza. Ale do tej pory, jeżeli zrobił lepsze wrażenie, to tylko w meczach reprezentacji juniorów, co akurat dla Legii nie ma w tej chwili bezpośredniego znaczenia. Jest wyraźnie zagubiony, jakby bał się piłki, co pokazał ostatnio jego nieoczekiwany występ od pierwszej minuty w Zurychu. Legia już myślała, by wypożyczyć 20-letniego piłkarza do szwedzkiego Halmstad czy Widzewa albo ŁKS-u Łódź i mieć z niego chociaż "finansową nadzieję". Piłkarz nie za bardzo chciał, więc został w Legii, gdzie raczej się nie rozwinie.
Natomiast zimowe sprowadzenie Fabiańskiego było pociągnięciem ze wszech miar udanym. Od razu mówiło się, że 20-letni bramkarz zastąpi Artura Boruca, gdy ten wyjedzie do zagranicznego klubu. Po jego wyjeździe oraz odejściu rutynowanego Andrzeja Krzyształowicza następca trafił między słupki pierwszoligowej drużyny nadspodziewanie szybko. I broni nie tylko dobrze, ale też do niedawna z niesamowitym szczęściem. Mimo młodego wieku Fabiańskiego to inwestycja nie na jutro, ale na dzisiaj. Gdyby zaś coś poszło nie tak, to jego dublerem jest Jan Mucha (jak na bramkarza też młody, 23 lata), o umiejętnościach wcale nie niższych. Gdyby obaj rywalizowali o miejsce w Słowacji, być może układ byłby odwrotny.
Pozostałe transfery do klubu (z klubu nas w tej chwili nie interesują) dotyczyły głównie ataku. I nastąpiły jeszcze przed odejściem Marka Saganowskiego. Już wtedy trener Zieliński zadeklarował, że w pierwszym składzie - jako jedynego zresztą napastnika - będzie wystawiać Klatta. I mimo że przed kontuzją wszyscy w klubie o zawodniku przybyłym z Kujawiaka Włocławek mieli dobrą opinię, to przy mało którym występie Klatta można było powiedzieć, że nie jest zawodnikiem statycznym. Tylko jedyny raz, zaczynając z ławki rezerwowych, pokazał, że drzemią w nim możliwości i w niewiele ponad sześć minut strzelił trzy gole Bełchatowowi. Musi jednak być bardziej przekonujący.
Marcin Chmiest, który do niedzielnego występu z Cracovią rzadko grywał nawet w sparingach, może nie błysnął , ale pokazał, że umie grać głową i ma instynkt strzelecki. Nie wiadomo, czy na miarę sukcesów w europejskich pucharach, jednak na najbliższe tygodnie...
Furorę dynamiką i szybkością w sparingach zrobił Dawid Janczyk - partner z reprezentacji juniorów Korzyma, ale zbierający w Legii znacznie bardziej pozytywne recenzje. Nawet biorąc pod uwagę to, że Janczyk ma ledwie 18 lat, należy zwrócić uwagę, że trochę zbyt łatwo traci rezon pod bramką i tak jakby nie wiedział, jak powinno się biegać.
Natomiast trudno się zdecydować w ocenie Sebastiana Szałachowskiego. Niby to miało być najlepsze posunięcie dyrektora Bednarza. Szybki zakup gracza wszechstronnego, robiącego furorę w lidze (atak, względnie prawe lub lewe skrzydło), bramkostrzelnego i bardzo szybkiego. Takiego Legii zdawało się bardzo brakować. I do zakupu doszło błyskawicznie, zanim konkurencja zdążyła zarzucić sieci. Nawet jednak biorąc pod uwagę, że zawodnikowi Górnika Łęczna trzeba dać czas na aklimatyzację, wypada się zastanowić, czy nie trwa ona za długo.
Nadzieję na lepszy środek pomocy dał Marcin Burkhardt (niezależnie od tego, czy Aleksandar Vuković w niedzielę leczył kontuzję, i tak nie zająłby miejsca w środku pomocy). Reprezentant młodzieżówki, który swego czasu narozrabiał w Amice, pokazał, jak środkowy pomocnik powinien wykonywać dalekie podania. Jeżeli zacznie być bardziej agresywny i więcej biegać, to za jego przyjście trudno będzie obwiniać dyrektora Bednarza. Tym bardziej że przyjście Paragwajczyka Diego Figueredo z hiszpańskiego Valladolid jest coraz mniej realne.
Chłopcy z zagranicy
Mając świadomość, że spośród polskich piłkarzy nie było wielkiego wyboru, należy zauważyć, jak wielu w Legii ostatnio jest cudzoziemców. Zapominając o odrzuconych podczas obozu przygotowawczego w Austrii (a także takich jak Martin Jakubko, którego - może to i dobrze? - sprowadzić się nie udało), kilku w końcu znalazło się w Legii. Brazylijczyk Daniel Lopez Cruz, który na treningach bardzo podobał się Zielińskiemu, na razie wyróżnił się tylko ostrą grą i bynajmniej nie brazylijskimi umiejętnościami. Egipcjanin Ahmed Ghanem miał być pierwszym Arabem w polskiej ekstraklasie i szybko na prawej obronie zastąpić nieco chaotycznego Tomasza Sokołowskiego. Do tej pory rzadko siadał nawet na ławce rezerwowych (w niedzielę 20-letni Egipcjanin jednak usiadł). Czy zawodnicy jego klasy są w stanie zapewnić Legii sukcesy na miarę oczekiwań? Czyli mówiąc wprost - najdalej za trzy lata w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Z tych zagranicznych transferów jeden daje nadzieję. Mimo średniego debiutu z Bayernem Monachium przeciwko Cracovii na środku obrony naprawdę dobrze spisał się Moussa Ouattara. Obrońca z egzotycznego Burkina Faso w parze z Dicksonem Choto (Zimbabwe), gdy ten po kontuzji wróci do składu, za jakiś czas mogliby stanowić najszczelniejszy i najefektowniej się prezentujący środek defensywy nie tylko w polskiej lidze. Tyle że Ouattary do Legii nie sprowadzał Bednarz, tylko Marek Jóźwiak, który po zakończeniu kariery ma się zajmować wyszukiwaniem talentów.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.