News: Gdańskie spotkanie po latach - Legia wciąż w sercu Borysiuka

Gdańskie spotkanie po latach - Legia wciąż w sercu Borysiuka

Piotr Kamieniecki, Robert Kuligowski

Źródło: Legia.Net

26.07.2014 11:15

(akt. 08.12.2018 13:07)

W piątek na boisku w Gdańsku spotkało się trzech piłkarzy, którzy w przeszłości trenowali ze sobą w jednym czasie i w jednym klubie, a konkretnie w Legii. Nie zdarzyło się jednak, że w tym samym momencie przebywali na placu gry. O kogo chodzi? Oczywiście o Daniela Łukasika i Ariela Borysiuka, którzy założyli trykoty Lechii oraz Macieja Iwańskiego - o ligowe punkty walczył w barwach Podbeskidzia. Poniżej rozmowa z "Wizirem" oraz kilka naszych wniosków na temat tego, jak wypadli na PGE Arenie.

Najdłużej z całej trójki w Legii przebywał Daniel Łukasik, który odszedł z Łazienkowskiej dopiero w tym okienku transferowym i zmienił stolicę na Gdańsk za około 800 tysięcy euro. Każdy ze wspomnianych zawodników występował ze sobą, ale nigdy nie pojawili się oni na boisku razem. "Miłek" z Iwańskim występował razem w... Młodej Ekstraklasie, kiedy ten drugi został tam zesłany na pewien czas przez Macieja Skorżę. Z kolei z Borysiukiem wychowanek Olimpii Miłki zagrał chociażby przy okazji swojego ekstraklasowego debiutu we wrześniu 2011 roku.


Losy całej trójki potoczyły się różnie. Łukasik w tym czasie wybił się w Legii i zdążył zadebiutować w reprezentacji. Borysiuk pojawiał się w kadrze ze zmiennym szczęściem. Po transferze do Kaiserslautern miał wzloty, ale jednak głównie upadki, które oznaczały brak gry w Niemczech, a także wypożyczenie do rosyjskiej Wołgi. Iwański grał z kolei w Turcji, w międzyczasie zaliczył także ŁKS, wrócił nad Bosfor, po czym trafił do Podbeskidzia, gdzie jest obecnie głównym rozgrywającym.


Borysiuk i Iwański od pierwszej minuty stanęli na przeciwko siebie w piątek w Gdańsku. Łukasik spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Obaj wymienieni gracze rozpoczęli mecz spokojnie, bez szaleństw. Piłkarz Podbeskidzia pełnił rolę rozgrywającego, a także wykonywał wszystkie stałe fragmenty. "Wizir" był z kolei najbardziej cofniętym pomocnikiem, który miał zakaz włączania się do akcji ofensywnych.


Lechia dominowała i Iwańskiemu trudno było się przebić. Doświadczony pomocnik znikał z pola widzenia, nie stanowił większego zagrożenia. Borysiuk rozkręcał się z kolei z minuty na minutę, nie gubił pozycji oraz nie krył na radar jak na początku spotkania. Prezentował też to, co uważano za jego najmocniejszą cechę przy Łazienkowskiej - przerzuty. Podania krzyżowe idealnie wychodziły byłemu legioniście, który często próbował tego rodzaju zagrań. 22-latek w ten sposób dobrze rozprowadzał grę, pięciokrotnie odebrał też futbolówkę rywalom.


Borysiuk w przekroju całego spotkania zaprezentował się naprawdę przyzwoicie i mógł rozbudzić nadzieje fanów na to, że w kolejnych spotkaniach będzie ważną częścią planu trenera Quima. Nie można zapomnieć, że Ariel oddał też świetny strzał zza pola karnego, który wpadł do siatki, ale arbiter nie uznał trafienia, gdyż uznał, że na spalonym był Vranjes.


To właśnie Vranjesa na boisku na ostatnie 23 minuty zastąpił Łukasik, który świetnie zaczął swój występ. "Miłek" starał się być wszędzie, szybko wymienił pięć podań z kolegami i grał tak jak Bośniak, powyżej Borysiuka, próbując kreować grę. 23-letni piłkarz oddał również dwa strzały, choć o nich zawodnik Lechii będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Łukasik w Lechii grał inaczej niż w Legii, gdzie odpowiadał głównie za destrukcję. W piątek 5-krotny reprezentant Polski pokazał, że stać go na grę do przodu, którą rzadko prezentował w ostatniej fazie swojej przygody z "Wojskowymi".


Najlepiej w meczu Lechii z Podbeskidziem z całej trójki wypadł Borysiuk. "Wizir" grał przez ponad 80 minut na w miarę równym poziomie. Poniżej nasza krótka rozmowa z Borysiukiem.

Ariel, po meczu z Podbeskidziem możesz być szczęśliwy, bo wygraliście, choć trochę smutku pewnie też w tobie siedzi - sędzia nie uznał twojego ładnego trafienia z dystansu.


Sędzia nie uznał gola, ale muszę z tym żyć. Szkoda, że arbiter tak późno odgwizdał spalonego, bo wcześniej miałem już sporo radości ze zdobytej bramki... Ważne, że trzy punkty zostały w Gdańsku, bo taki był nasz cel. Priorytetem było zwycięstwo, ale na pewno Lechię stać na znacznie więcej.


To zwycięstwo było dla Lechii szybkim przełamaniem, bo wiadomo, że od twojego klubu oczekuje się w tym sezonie dobrej gry i wysokiego miejsca w tabeli.


- Oczekiwania są duże, a balon jest przez niektórych mocno pompowany. Podchodzimy jednak do tego na spokojnie. Po dwóch meczach mamy cztery punkty i nasz start jest przyzwoity. Teraz pojedziemy do Gliwic i trzy "oczka" na pewno będą w naszym zasięgu. Mamy wiele do poprawy, a lepsi będziemy stawali się tylko poprzez ciężką pracę.  W każdym spotkaniu będziemy dawać z siebie sto procent umiejętności.


W piątek zaprezentowałeś to z czego słynąłeś, a mianowicie solidną porcję skutecznych przerzutów.


Moja indywidualna gra ma przekładać się na dobro drużyny. Staram się grać najlepiej jak potrafię i dzisiaj kilka tych przerzutów wyszło. Szkoda, że nie wygraliśmy wyżej, ale trzeba cieszyć się z tego, co się ma.


Jak odnajdujesz się po powrocie do Polski. Można odnieść wrażenie, że z każdym meczem jest coraz lepiej.


- Dosyć dobrze znam Ekstraklasę, bo jednak występowałem w niej przez kilka lat. Większych nowości nie ma. Staję się coraz starszym zawodnikiem i bez problemów zaaklimatyzowałem się w Lechii oraz ponownie w naszej lidze.


Gdy przyjdą mecze z Legią, to serce zabije trochę mocniej?


- Na pewno tak. Nie ma co ukrywać, że Legia jest dla mnie bardzo ważnym klubem, który strasznie mocno szanuję. Obecnie trzeba jednak skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu. Kiedy przyjdzie czas konfrontacji ze stołecznym klubem, wtedy będzie można o tym wszystkim rozmawiać.


W Lechii możesz stworzyć duet środkowych pomocników z Danielem Łukasikiem, z którym razem trenowaliście w Legii.


- Możemy, ale wszystko zależy od trenera. Na razie stosujemy taktykę z typowo jednym defensywnym pomocnikiem, ale wszystko będzie zależało od przeciwnika. Każdy chce grać, a konkurencja pomoże wszystkim i tak samo będzie z naszą dwójką.


Ariel Borysiuk (Lechia):


Zagrał: 81 minut
Podania: 37 - 31 celnych/6 niecelnych
Odbiory/przechwyty: 9 - 5 udanych/4 nieudane
Faule: 1 faul/ nie był faulowany
Główki: 5 wygranych
Strzały: 1 celny (gol - arbiter go nie uznał)
Żółta kartka


Daniel Łukasik (Lechia):


Zagrał: 23 minuty
Podania: 17 - 14 celnych/3 niecelne
Odbiory/przechwyty: 1-  0 udanych/1 nieudany
Faule: nie faulował/raz faulowany
Główki: 2 - 1 wygrana/ 1 przegrana
Strzały: 2 niecelne
Bez kartki


Maciej Iwański (Podbeskidzie):


Zagrał 90 minut
Podania: 25 - 19 celnych/6 niecelnych (9 dośrodkowań)
Odbiory/przechwyty: 4 - 3 udane/ 1 nieudany
Faule: nie faulował/nie był faulowany
Główki: 4 - 3 wygrane/1 przegrana
Strzały: Brak
Bez kartki

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.