Domyślne zdjęcie Legia.Net

Giza wraca do Krakowa

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

29.11.2007 21:19

(akt. 21.12.2018 16:29)

<b>Piotr Giza</b> do Legii przyszedł z Cracovii. Jako zawodnik w Krakowie niechciany, ale również z opinią jednego z trzech najlepszych rozgrywających w polskiej lidze. Ostatnio idzie mu źle. - Chyba wisi nade mną fatum - mówi 27-letni pomocnik. - Trzeba mu pomóc. Liczę, że przełamie się właśnie w Krakowie - mówi trener Jan Urban.
Giza urodził się w Krakowie, w zespole "Pasów" grał od 2002 roku. Przeszedł z zespołem z ul. Kałuży szlak z III ligi do ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej wystąpił w barwach Cracovii 79 razy, strzelając 16 goli. Jego rajd przez pół boiska zakończony celnym strzałem w meczu z Polonią Warszawa był wielokrotnie pokazywany jako akcja sezonu. Był najlepszym graczem krakowian, pojechał nawet z reprezentacją - choć tylko w roli rezerwowego - na mundial do Niemiec. Sukcesy skończyły się, kiedy w Krakowie trenerem został Stefan Majewski. Zaczął sadzać Gizę na ławce, uzasadniając to tym, że piłkarz nie umie pracować w defensywie. Pomiędzy szkoleniowcem a zawodnikiem powstał konflikt. Giza postanowił odejść. Myślał o lidze rumuńskiej, negocjował z Lechem, aż w końcu wypożyczyła go Legia (do końca sezonu, być może później zostanie wykupiony). Początkowo szło mu bardzo dobrze. Strzelił dwa gole i - co jeszcze mu się w I lidze nie zdarzyło - nie nogą, a głową. 25 sierpnia strzelił jednak ostatniego gola. Od tej pory w każdym meczu marnuje po kilka idealnych okazji. W meczu z Jagiellonią, gdy schodził z boiska, żegnały go gwizdy. - Piotrek robi u nas więcej, niż robił w Cracovii, bo tam grał bardziej cofnięty. Wykonuje tę samą pracę plus jest bardziej aktywny z przodu. Od pomocnika wymagam sześciu-siedmiu goli w sezonie. On ma jeszcze czas, by to osiągnąć. Na swoim stadionie piłkarze nie słyszą dopingu, ale słyszą wszystkie głosy negatywne. Jak się nie dopinguje, to niech się nie przeszkadza. Wierzę, że Piotrek jeszcze zacznie strzelać. Najlepiej w Krakowie - broni piłkarza Urban. - Dziękuję trenerowi za zaufanie. Kiedyś muszę zacząć trafiać - mówi Giza. Ale dobra mina to nie wszystko. Piłkarz jest wyraźnie znerwicowany. Poproszony o rozmowę po wczorajszym treningu, zgodził się. Ale gdy usłyszał pytanie o trenera Majewskiego, odwrócił się i odszedł jak oparzony. - W takim razie nie będę rozmawiał - niemal wykrzyczał. Podczas dzisiejszego spotkania na jego równowagę psychiczną negatywnie wpłyną także kibice, bo w Krakowie nikt nie gratuluje mu, że odszedł akurat do nielubianej Legii. A zakładając, że Giza jednak ma umiejętności, to w pierwszej kolejności przydałoby mu się przecież trochę spokoju.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.