
Goncalo Feio: Chcę, by Legia była ostatnim klubem, który prowadzę w Polsce
30.04.2025 14:31
(akt. 30.04.2025 16:43)
– Czeka nas spotkanie znających się zespołów, które są w dobrym momencie sezonu, mają swoje atuty piłkarskie, chcą grać efektownie, mieć piłkę i wygrywać. Zapowiada się fenomenalny spektakl. Do Pogoni podchodzimy z ogromnym szacunkiem. Znam i szanuję trenerów Roberta Kolendowicza oraz Pawła Ozgę.
– Są finały, w których oba zespoły prezentują się godnie i grają tak, że zasługują na trofeum. Takiego widowiska oczekuję. Wyjątkowość tego spotkania polega na tym, że to ostatni mecz, który zadecyduje o zdobyciu trofeum. I my już takich finałów, czyli spotkań kluczowych, kilka rozegraliśmy. Choćby w europejskich pucharach, kiedy przegrywający odpadał z gry. Spisywaliśmy się w nich dobrze, nie odpadliśmy aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji z Chelsea. Nie daliśmy rady Anglikom, ale udział w pucharach zakończyliśmy w dobrym stylu, zwycięstwem w Londynie po dobrej grze. Dla takich spotkań jak to z Pogonią, jest się w piłce.
O jego słowach przed starem rozgrywek ("To będzie wyjątkowy sezon, który zostanie zapamiętany przez nas na długo. Możecie to zapisać")
– Nie żałuję tych słów. Uważam, że w tym sezonie drużyna dała kibicom wyjątkowe momenty. Na takie chwile zespół mógł też liczyć od fanów. Przede wszystkim wciąż coś jeszcze jest przed nami i także może się to przemienić w te wyjątkowe momenty. Jednocześnie czy to dla nas idealny sezon? Nie. Tak byłoby pewnie wtedy, gdyby Legia zdobyła podwójną koronę w Polsce i wciąż miała takie dokonania w Lidze Konferencji.
– Zawsze będę ambitnym człowiekiem, który będzie optymistycznie nastawiony przed każdą rywalizacją. Nie chcę się chować czy komunikować w asekuracyjny sposób. Jestem z tych ludzi, którzy uważają, że trzeba marzyć i wysoko zawieszać sobie poprzeczkę w zakresie celów. Przed nami wciąż jest finał Pucharu Polski i mam nadzieję, że będziemy mogli powiedzieć, że na dwóch z trzech frontów nasz zespół dał kibicom wyjątkowe chwile. Miejsce w PKO BP Ekstraklasie nas nie zadowala.
O braku mistrzostwa
– Dziś pewne jest to, że skończymy rozgrywki mając na koncie 20 meczów więcej od Lecha Poznań czy Rakowa Częstochowa, które są na dwóch pierwszych lokatach w tabeli. Będziemy mieli także 15 dodatkowych spotkań względem Pogoni Szczecin. Podobną dawkę wysiłku miała jedynie Jagiellonia Białystok. A jakie będą różnice na koniec między nami? To się jeszcze okaże. Wiem jedno: Legia nie była mistrzem Polski od trzech lat, teraz nie będzie po raz czwarty. To znaczy, że wymaga dalszej budowy. Przychodząc tutaj, miałem ambicję wywalczenia mistrzostwa kraju. To, że nie osiągnęliśmy celu boli i będzie bolało. Ale też nie znaczy, że wszystko robiliśmy źle i należy wyrzucić to do kosza.
– Zadeklarowałem Michałowi Żewłakowowi, że chcę pomóc Legii. I to niezależnie od tego, jaka będzie przyszłość. Życzę temu klubowi dobrze, więc zawsze chętnie podzielę się wszelkimi wnioskami, by organizacja kroczyła do przodu i osiągała swoje cele.
O przyszłości
– Nie wiem co się dzieje, bo do finału Pucharu Polski nawet nie chcę interesować się swoją przyszłością. Gdy cokolwiek się stanie, to Michał Żewłakow będzie pierwszą osobą, która się dowie. Prowadzenie Legii to ogromne wyróżnienie, co zawsze podkreślałem. Żebym w niej dalej pracować, musi się zgodzić wiele stron, o czym mówiłem: klub, drużyna, kibice i ja. Powiem wprost: chcę, by Legia była ostatnim klubem, który prowadzę w Polsce. Nie jest ważne czy będzie to przez trzy tygodnie czy trzy lata. Nie chcę sobie zamykać żadnej drogi powrotu na Łazienkowską, a do tego wydaje mi się, że w życiu nigdy nie powinno się mówić nigdy.
O kontrowersjach wokół siebie
– Popełniłem błędy w przeszłości. Zdaję sobie też sprawę, że stworzono ze mnie nieco czarny charakter. To też wiąże się z sukcesem sportowym w poprzednim klubie, ale i obecnym, bo potrafiliśmy już sięgać po wyjątkowe rzeczy. Całokształt jest taki, że nazwisko Feio stało się głośne i dodatkowo klikalne. Czy to mi się podoba? Nie. Są w piłce ludzie, którzy uwielbiają być celebrytami. Ja tak zupełnie nie mam. Gdybym mógł zrezygnować z części swojej pensji, by być anonimową postacią, to z miłą chęcią bym to zrobił. Wiem jednak, że tak się nie da.
– Nazwisko "Feio" się klika. Często pisze się o mnie w taki sposób, by nawiązywać do negatywów. To wpływa na zainteresowanie i na pewno w jakimś stopniu nakręca ludzi. Różnice między opiniami znających mnie ludzi, a tymi, które są anonimowe, są po prostu bardzo duże. Stworzyła się pewna aura, która nie jest bezpodstawna, bo jednak wiąże się z błędami przeszłości. Nie ma jednak do końca nic wspólnego z rzeczywistością Goncalo Feio jako trenera, lidera czy współpracownika. Często to niesprawiedliwe.
O Żewłakowie i Zielińskim
– Poczułem wielkie wsparcie ze strony Michała Żewłakowa. Zadeklarowałem mu całą swoją możliwą pomoc. Często rozmawiamy i cieszy mnie, że jest blisko drużyny. Sądzę, że to pozwoli mu też na dobrą ocenę sytuacji zespołu, bo widzi dzięki temu więcej. Przyznam się, że mamy podobne wnioski.
– Jacek jest człowiekiem, któremu zawsze będę wdzięczny. Był kluczową postacią w kontekście tego, żebym został trenerem Legii. Nigdy tego nie zapomnę. Często był z drużyną i towarzyszył jej w codziennym życiu. Oglądał zajęcia i odprawy. Nasze relacje i komunikacja za jego kadencji były normalne. Jako trener miałem zastrzeżenia do etapu rekrutacji, a nie do Zielińskiego.
Całą rozmowę z Goncalo Feio można przeczytać na sport.tvp.pl.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.