Goncalo Feio

Goncalo Feio: Czasochłonna praca analityka

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

05.07.2014 12:30

(akt. 04.01.2019 13:49)

Na zgrupowaniach Legii często dochodzi do rozmów trenerów Legii z zawodnikami, analizowane są na podstawie materiału wideo fragmenty treningów czy meczów kontrolnych. Z wideo sztab szkoleniowy korzysta również na odprawach oraz co ciekawe w przerwach spotkań. Za przygotowanie tych materiałów, szczegółową analizę i bank danych odpowiadają w naszym klubie Goncalo Feio i Maciej Krzemień. Ten pierwszy w rozmowie z Legia.Net opowiada o specyfice pracy analityka. Zapraszamy do lektury.

Wiele osób nie wie jak wygląda wasz dzień w pracy w trakcie sezonu.


- Na pewno bardzo ważne jest to, że nie pracuję sam. Drugim trenerem analitykiem jest Maciej Krzymień. Nasz zakres obowiązków obejmuje analizę treningów i meczów naszej drużyny, ale także spotkań rywali. Kiedy jesteśmy w Warszawie, nasz dzień zaczyna się dosyć wcześnie. Nasza praca naprawdę jest czasochłonna i potrzebujemy odpowiedniej organizacji. Wiadomo, że dotyczą nas pewne ograniczenia jeśli chodzi o dany okres, bo w odpowiednim momencie musimy zaprezentować raport dotyczący przeciwnika, danego zawodnika czy formacji - potem pozostali trenerzy używają tego przy rozmowach indywidualnych i zespołowych.  Zajmujemy się też przygotowaniem odpraw oraz statystyk dla naszej ekipy. Każdy dzień jest dla nas inny, wiele zależy też od planu dnia i treningów.


- W trakcie dni meczowych jesteśmy na stadionie na długi czas przed rozpoczęciem spotkania. Trzeba przygotować sprzęt i raz jeszcze przejrzeć materiał przygotowany na odprawy. Zawsze chcemy być na sto procent gotowi przed konfrontacją z przeciwnikami. Analizujemy mecze na żywo, bo dzięki temu trenerzy już w przerwie dostają porcję informacji. Musimy zejść wtedy do szatni z odpowiednimi wnioskami. Przy okazji mamy gotowy raport i oszczędzamy trochę czasu, którego na dobrą sprawę wiecznie brakuje. 


W trakcie zgrupowania praca różni się od tej wykonywanej podczas trwania rozgrywek?


- Nie, jest tak naprawdę bardzo podobnie. Czasu jest mało, a rzeczy do przygotowania dużo. Musimy opracować indywidualne odprawy dla zawodników, formacji oraz całej drużyny. Zajmujemy się też statystyką, która daje nam kilka odpowiedzi. Obserwujemy również mistrzostwa świata, a wcześniej Ligę Mistrzów – najlepsze rozgrywki na świecie. Nie chcemy kopiować, ale wyciągnąć elementy gry, które możemy zastosować w Legii.


Można grę Legii odnieść do tego co widzi się chociażby w Lidze Mistrzów?


- Zdecydowanie tak! Szukamy przykładów klubów w Lidze Mistrzów oraz wśród najlepszych reprezentacji, które w naszym stylu gry, ale także w fazach i subfazach prezentują się podobnie do Legii. W tym okresie czasu to część naszej pracy. Nagrywamy również treningi, w których występuje gra taktyczna i analizujemy je na żywo. Podobnie jest ze sparingami. Nie wchodzimy jednak do szatni w przerwie, bo warunki są też inne od tych panujących na naszym stadionie. Ogólnie nasze dni są wtedy podobne do tych w stolicy, tyle że na zgrupowaniach jesteśmy przez cały czas z drużyną, wśród swoich. Tak jak na obozach zawodnicy w całości skupiają się nad pracą i przygotowaniem do zbliżających się rozgrywek, tak samo jest z nami.


W takim razie możemy znaleźć wśród najlepszych kogoś, do kogo możemy porównać Legię? Chodzi mi nawet o jakieś pojedyncze fazy.


- Wydaję mi się, że nie ma zespołu, który Legia przypomina w każdej fazie. Jeśli jednak chodzi o kontrolę przestrzeni i obronę strefą to nasz zespół zachowuje się podobnie do Atletico Madryt. Akurat mieliśmy odprawę dotyczącą stałych fragmentów gry i pokazaliśmy dwa przykłady z meczów reprezentacji Niemiec. W poprzednim sezonie w grze z kontry można było znaleźć elementy dostrzegalne w spotkaniach Borussii Dortmund i Realu Madryt. Wszystko polega na tym, żeby szukać różnych drużyn będących świetnymi w danym segmencie.


- Na mundialu monitorujemy drużyny, które świetnie prezentują się w defensywie. Interesujemy się róznymi formacjami i systemami gry, bo chcemy aby nasz zespół był elastyczny i mógł grać w w różny sposób.


Legia ma jakiś element gry dopracowany tak, że lepiej się już nie da?


- Piłka nożna nie jest i nigdy nie będzie idealna. Zawsze można poprawić jakieś błędy. Tak naprawdę zawsze będzie nad czym pracować. Tak samo jest z najlepszymi na świecie, którzy utrzymują się na szczycie dlatego, że szybko znajdują elementy do poprawienia. Na pewno po przyjściu trenera Berga, Paco i Kazimierza Sokołowskiego notujemy ogromny rozwój jeśli chodzi o zrozumienie i wykonanie naszego modelu gry. Chcemy się rozwijać i stawać lepsi.


Są piłkarze, którzy są łatwiejsi lub trudniejsi w analizie?


-
Teraz jest nam dużo łatwiej, niż na początku. Znamy zawodników, wiemy jakiego zachowania się po nich spodziewać i w jakim kierunku chcemy ich rozwijać. Między sztabem trenerskim, a analitycznym jest bardzo dobra komunikacja. Wiemy na co zwracać uwagę i mając takie rozeznanie, pracuje się naprawdę dobrze.


Będąc w sztabie analitycznym we dwójkę dzielicie się rolami czy przy danej sytuacji każdy odpowiada za coś innego?


-
Każda analiza rywala zaczyna się od Maćka, który jest pierwszą osobą przygotowującą materiał wideo, statystyki i to on robi pierwszy krok. Gdy już przejmuję dane zgromadzone przez niego, moją rolą jest zgrupować, podsumować i wszystko przedstawić finalnie.


- Jeśli chodzi o Legię, to ja zajmuję się bardziej naszą ekipą, choć Maciek asystuje mi przy każdym treningu oraz meczu. On przygotowuje ogromną bazę danych dla mnie, a ja jestem filtrem, który przygotowuje finalną prezentację dla zawodników i trenerów, choć razem z nimi szykujemy ostateczne odprawy dla graczy.


Baza danych, którą macie pomoże w przyszłości? Jeśli ktoś za dwa lata spojrzy w informacje z dzisiaj, to będzie miał z tego pożytek?


- Oczywiście, że tak. Szczególnie ważne są materiały wideo. Zaczęliśmy pracę od meczu z Koroną i jeśli porównamy to spotkanie z konfrontacją z Lechem Poznań w ostatniej kolejce, to zobaczymy jaki rozwój poczynili piłkarze i poszczególne formacje w organizacji gry.


A jak wygląda wasza analiza rywali? Skupiacie się przykładowo na ostatnich pięciu meczach czy jest inaczej?


- Ważne jest abyśmy mieli odpowiedzi na parę pytań: jakie są mocne i słabe punkty rywali, jak grają ich najlepsi zawodnicy i kto najczęściej zawodzi w zespole przeciwnym. Bazujemy na analizie i statystykach, choć one nie wszystko mogą nam wytłumaczyć. Liczby dają nam jednak pewną wiedzę, którą musimy potwierdzić w drugiej fazie czyli w trakcie oglądania meczów. Jeśli jest okazja, to jeździmy oglądać rywali na żywo, ale wiele pracujemy też na wideo. Minimum potrzebujemy czterech-pięciu spotkań, ale jeśli potrzebujemy ich więcej, bo brakuje nam wiedzy na jakiś temat, to oglądamy więcej zapisów na wideo.


- Wyjątkowe są sytuacje, kiedy zespół zmienia trenera i mamy na przykład do dyspozycji dwa mecze, bo pod opieką nowego szkoleniowca drużyna zaczyna grać inaczej. Podobnie jest po przerwie zimowej... Może być tak, że przez ten czas coś się w ekipie zmieni. To kwestie, które utrudniają prace. Teraz mamy podobna sytuację przed Superpucharem z Zawiszą, który ma krótki okres przygotowawczy i nie gra zbyt wiele sparingów. Musimy odpowiednio adaptować sytuację do naszych potrzeb.


Zdarza wam się pytać zawodników o ich byłe kluby? Teraz taka okazja mogłaby się pojawić przy Igorze Lewczuku, który do Legii trafił z Zawiszy
.


- Nie rozmawialiśmy z nim jeszcze na ten temat. Jesteśmy szczęśliwi, że Igor jest piłkarzem Legii, ale jego rolą jest gra w piłkę i musi się jak najlepiej zaadaptować i skupić na poznaniu naszego stylu gry. To jego praca, a naszą rolą jest rozpracowanie Zawiszy.


Wszystkie mecze przy Łazienkowskiej kręcicie swoją kamerą. To dlatego, że od razu przekazywane są dane do waszego programu, a przekaz telewizyjny na to nie pozwala?


- Dzięki tej kamerze możemy analizować mecze na żywo, a dla nas liczy się czas. Od razu mogę na swoim komputerze segmentować mecze, wybierać potrzebne mi fragmenty i przygotowywać materiał nawet na przerwę. Po końcowym gwizdku mamy wszystko gotowe. Dlatego widzicie nas na trybunie prasowej – mnie z laptopem, a Maćka z kamerą.


Jeśli jedziecie na obserwacje rywala, tak jak Pan ostatnio do Dublina, to nie ma problemu z przyjęciem? Nie ma żadnych kłopotów ze wstępem na stadion?


- W Irlandii przyjęto mnie bardzo dobrze, mogę mówić o tym w samych superlatywach. Obowiązują zresztą zasady fair-play w UEFA. Jeśli jakiś klub chce wysłać skautów, którzy mają obserwować drużynę lub konkretnego piłkarza, to drużyna powinna tych obserwatorów przyjąć i ugościć. Do tej pory nikt nie robił nam kłopotów i zawsze dawał bilet na miejsce, w którym spokojnie mogliśmy się przyjrzeć spotkaniu i wykonać swoje obowiązki.


Goncalo, od pół roku jest Pan analitykiem Legii, ale wcześniej było prowadzenie rocznika ’98 w akademii.


- Ogromnym wyróżnieniem była sama praca w akademii Legii. To najlepsza szkółka w Polsce, która w krótkim okresie czasu może stać się jedną z wiodących akademii w tej części Europy. Dla mnie to było świetne miejsce, biorąc pod uwagę, że jestem młody. Nigdy nie ukrywałem, że moim celem jest praca w piłce seniorskiej w roli pierwszego trenera. Kiedy dyrektor Jacek Mazurek oraz Henning Berg stwierdzili, że jestem odpowiednią osobą na analityka, to byłem pewien, że to krok w dobrym kierunku, by kiedyś osiągnąć ten pułap, który jest moim marzeniem. W roczniku ’98 prowadziłem cały zespół, a także koordynowałem szkolenie w bloku gimnazjalnym. Można powiedzieć, że byłem liderem i przywódcą, a tu jestem asystentem. Moją rolą jest być w cieniu i wykonać czarną robotę, ale jeśli każdego dnia dajesz z siebie wszystko, a ludzie widzą, że się starasz, to nie masz prawa czuć się niedocenionym czy niezmotywowanym do dalszej roboty.


Nie boi się Pan, że ktoś potem zaszufladkuje Pana jako analityka i nie będzie chciał powierzyć innej pracy?


- Ludzie w Legii wiedzą jakie mam predyspozycje, bo w końcu przez trzy lata prowadziłem treningi i dałem się poznać w tej dziedzinie, w której czuję się najlepiej. Mam zresztą odpowiednie wykształcenie. Codziennie ucząc się od Henninga, Paco i Kaza staję się lepszym szkoleniowcem, który zyskuje coraz więcej doświadczenia i wiedzy merytorycznej, która w przyszłości mi się przyda. Na razie muszę twardo stąpać po ziemi i wiedzieć czego się ode mnie wymaga, nawet w najtrudniejszych momentach. Jeśli będę dalej tak oceniany przez osoby decyzyjne w naszym klubie, to wierzę, że prędzej czy później dostanę poważną szansę w Legii.


A jak ci się żyje w Polsce?


- Mieszkam tu już od ponad 3,5 roku i bardzo szanuję Polskę. Szanuję kulturę, która się różni od tej w moim kraju. Nauczyłem się języka, chociaż nadal robię błędy i mój akcent nie jest najlepszy. Nawiązałem też dobry kontakt z ludźmi w Legii i mogę się rozwijać jako trener, ale także jako człowiek. Przez ten czas zanotowałem duży progres i mogę tu czynić dalszy postęp. Razem z rodziną bardzo dobrze nam się żyje w Polsce.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.