Caernarfon Town - Legia Warszawa 0:5 Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Wykonany obowiązek, myślę już o kolejnym meczu

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.08.2024 21:43

(akt. 02.08.2024 01:08)

– To zwycięstwo piłkarzy, którym należą się gratulacje i pochwały. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale jak wygrywamy przekonująco, to mam poczucie, że wykonałem obowiązek. Szczerze mówiąc, myślę już tylko o kolejnym spotkaniu – opowiadał po wyjazdowym rewanżu 2. rundy el. Ligi Konferencji z walijskim Caernarfon Town (5:0) trener Legii, Goncalo Feio.

– Przed spotkaniem rozmawialiśmy o tym, że jeśli mecz się odpowiednio ułoży, to będzie łatwiej każdemu. Debiutantom, czyli młodzieżowcom i nowym zawodnikom, prościej wchodzi się do zespołu przy zwycięstwach. Tak się stało. To nas wzmocni.

– Jeśli każdy kolejny piłkarz, który do nas dołączy, pokaże jakość, to spowoduje, że drużyna stanie się silniejsza. Nie byłoby to możliwe bez pracy zawodników, którzy dłużej przebywają w Legii, są w grze. Oni tworzą odpowiednie środowisko dla nowych, by mogli udanie debiutować. To sport zespołowy.

– Przespana pierwsza połowa? Tak bym tego nie nazwał. Mecz trwa 90 minut – ktoś to wymyślił, to nie ja. Jeśli do końca sezonu będziemy wygrywać spotkania w drugich odsłonach, to będę zadowolony. Tym bardziej, że jesteśmy drużyną, która dojrzewa. Oczywiście, z punktu widzenia piłkarskiego, druga część gry była dużo lepsza, na miarę oczekiwań.

– Trudno rywalizować, szczególnie na obcym terenie, z przeciwnikiem, który gra bardzo dużo długich podań, często dochodzi do tzw. drugich piłek i szarpaniny. Wtedy kluczem są atuty piłkarskie. W pierwszej połowie nie byliśmy w stanie pokazać na co nas stać. W przerwie nie było krzyków, tylko merytoryka i próba pomocy zawodnikom pod kątem tego, w jaki sposób i w jakiej przestrzeni mogą lepiej zaprezentować własne umiejętności, które niewątpliwie mają.

– Chciałbym powtórzyć, że największe zasługi mają zawodnicy, którzy od pierwszej akcji drugiej połowy byli w stanie pokazać jakość piłkarską. Strzeliliśmy pięć goli – myślę, że jakbyśmy dołożyli jeszcze dwa, to też byłoby to sprawiedliwe. Cieszę się – tak, jak drużyna – z kolejnego czystego konta. Dzięki temu zespół rośnie. Skutecznie broniliśmy dostępu do własnej bramki, co jest budujące.

O Sergio Barcii

– Pokazał swoją charakterystykę. To stoper, który bardzo swobodnie czuje się z piłką. Myślę, że nawet w pierwszej połowie był jednym z tych zawodników, który dobrze wyglądał. Ma dużą wizję i kulturę gry.

– Nasza linia defensywna często jest ustawiona dość wysoko i gra środkowych obrońców nie jest klasyczna. Oni – zarówno w szerokości, jak i w pionie – muszą sporo biegać, robić nawroty. Sergio ma łatwość zmiany kierunku. Jest bardzo mobilny, szybki, agresywny w pojedynku, co udowodnił w Walii.

– Pamiętam naszą pierwszą rozmowę. Jedno z wyzwań, jakie będziemy mieli wspólnie – on, ja, drużyna i sztab – to spowodowanie, by zdobywał trochę więcej bramek ze stałych fragmentów. Cieszę się, że w czwartek zaczął strzelanie w taki sposób. To element, który – jako stoper z taką jakością – może poprawić na tyle, by stanowić kolejną wartość.

O nowej pozycji Morishity

– Pozytywnie oceniam jego występ. Ryoya – szczególnie przy fazach przejściowych, jak jest trochę więcej przestrzeni – dał nam to, czego szukaliśmy u niego, wystawiając go na tej pozycji (środek pola – red.). Mam na myśli napędzanie akcji.

– Sądzę, że moglibyśmy porównać Japończyka z Luquinhasem pod kątem poruszania się obu zawodników. Tego trochę szukaliśmy. Miał udział przy niektórych bramkach, był jednym z wykonawców stałych fragmentów. Dobrze się zaprezentował.

– Cały czas musimy brać pod uwagę na jakim tle graliśmy i twardo stąpać po ziemi. Z jednej strony, trzeba docenić to, co zrobiliśmy w czterech dotychczasowych spotkaniach obecnego sezonu, a z drugiej – być tacy sami, wyciągać wnioski, rozwijać się konsekwentnie i z meczu na mecz starać się być lepszym.

– Nie wydaje mi się, by obecność Morishity w środku pola była jednorazowym eksperymentem. To kolejna możliwość pod kątem zestawienia piłkarzy.

O debiutach Adkonisa i Żewłakowa

– Pracują ciężko i konsekwentnie, by doszło do takich momentów, ale – tak, jak mówiłem Janowi Ziółkowskiemu czy innym debiutantom – to pierwszy krok. Nikt nie dostał nic za darmo.

– Ziółkowski stał się regularnie grającym zawodnikiem, teraz taki musi być też ich cel. Jak jesteś młody, to wydaje się, że masz czas. Nie, ten element ucieka.

– Jeśli ktoś jest członkiem tej drużyny, to musi pracować po to, by najpierw być częścią kadry meczowej, potem wchodzić na boisko z ławki, a następnie pojawiać się w podstawowym składzie. Tego im życzę.

– Należy też docenić – za stworzone środowisko, które jest obecnie na dobrym poziomie – drużynę, piłkarzy, sztab i wszystkie działy w klubie, akademię.

– Cieszymy się z debiutów kolejnych młodzieżowców z naszej akademii. To pierwszy krok. Wyzwanie – postawione przed nami, przede wszystkim przed nimi – jest takie, by pracowali tak, by regularnie stanowić o sile drużyny.

O młodzieżowcach

– Nie chciałbym szczególnie wyróżniać poszczególnych młodzieżowców, gdyż każdy z nich jest na nieco innym etapie. Mówiłem już, że Jan Ziółkowski gra regularnie. Jeśli Wojciechowi Urbańskiemu brakowało minut na początku sezonu, to tylko dlatego, że uraz – doznany pod koniec okresu przygotowawczego – go trochę przyhamował. W minionych rozgrywkach, od kiedy jestem trenerem Legii, występował praktycznie we wszystkich spotkaniach. Potem mamy piłkarzy, którzy dopiero debiutują.

O Szczepaniaku

– Chciałbym nie tyle wyróżnić, co zasygnalizować coś w kwestii jednego piłkarza, czyli Mateusza Szczepaniaka. Tydzień temu udanie zadebiutował z Caernarfon, ale niestety – przy bardzo agresywnym wejściu przeciwnika – doznał lekkiego urazu w stawie skokowym. Nieprawdopodobnie walczył ze sztabem medycznym, by wystąpić w Walii.

– Poprzez pracę po 8 – 9 godzin dziennie, również w nocy, walczył, by być dostępny na czwartek. Doprowadziliśmy go do stanu, że mógł być na ławce. Jeśli byłaby potrzeba, to pewnie by wystąpił. Mimo że – poprzez jakość oraz podejście do pracy i gry – zasługiwał na minuty w Walii, to nie mogłem tego zrobić, bo przy kolejnym agresywnym wejściu przeciwnika moglibyśmy go stracić na dłuższy czas.

– Pragnę go wyróżnić. Chciałbym, by wszyscy wiedzieli, że brak Mateusza na boisku w czwartkowym spotkaniu nie był związany z jego poziomem piłkarskim. Po prostu zależało nam na tym, by chronić zdrowie Szczepaniaka.

O sztabie motoryczno-medycznym

– Często mówi się o nich tylko wtedy, gdy jest źle. Mam na myśli sztab medyczno-motoryczny, czyli Athletic Performance. W tej chwili, oprócz Juergena Elitima, wszyscy piłkarze pracują na boisku, nawet Marco Burch.

– Zazwyczaj pamiętamy o tych ludziach, gdy jest źle, a teraz – po mocnym okresie przygotowawczym – cała kadra jest dostępna, w czwartek zadebiutował Jean-Pierre Nsame.

– Te osoby pracują na to, byśmy mogli robić przegląd kadr i by piłkarze byli gotowi. To bardzo duży sztab, musimy pamiętać o tych ludziach.

O Alfareli

– Czy jest szansa, że Migouel zadebiutuje w niedzielnym meczu z Piastem? Myślę, że tak. On i pozostali piłkarze zostali w Warszawie z dwoma fizjoterapeutami, a także trenerami Jose Antonio Clemente i Emanuelem Ribeiro. Cały tydzień przygotowują się do najbliższego spotkania, od piątku będziemy wszyscy razem.

– O ile Alfarela nie mógł polecieć z nami do Walii, gdyż nie był zgłoszony do rozgrywek (2. runda el. Ligi Konferencji – red.), to w Ekstraklasie jest. Potwierdza jakość w treningach i będzie w gotowości, by pomóc nam w niedzielę.

Polecamy

Komentarze (103)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.