Domyślne zdjęcie Legia.Net

Górnik Zabrze – najbliższy rywal Legii

Robert Balewski

Źródło:

06.04.2007 15:42

(akt. 23.12.2018 14:52)

Górnik zajmuje obecnie czternaste miejsce w lidze i śmiało można powiedzieć, że pozycja ta dobrze odzwierciedla aktualny potencjał tej drużyny. Zabrzanie to, obok Pogoni, zdecydowanie najsłabsza drużyna w lidze. Legioniści jednak bynajmniej nie powinni dopisywać sobie trzech punktów już przed meczem – należy się spodziewać ciężkiej walki, podczas której mogą nieraz zatrzeszczeć kości. Górnik u siebie był bowiem zawsze dla Legii przeszkodą trudną do pokonania, a zabrzanie na mecz z „wojskowymi” mobilizowali się szczególnie – biorąc pod uwagę obecną sytuację Górnika i atmosferę w klubie i wokół niego, mobilizacja ta będzie zapewne jeszcze większa.
Trener Marek Motyka nie ma zbyt dużych problemów kadrowych. W Górniku nie zagrają tylko kontuzjowani Tomasz Łuczywek i Tomasz Prasnal. Na drobne urazy narzekają Marcin Kuźba, Damian Seweryn i Bartłomiej Socha, ale cała trójka jest brana pod uwagę przy ustalaniu składu. Do drużyny powraca po dłuższej nieobecności lider środkowej formacji zabrzan, Krzysztof Bukalski. Taktyka Górnik u siebie gra zazwyczaj systemem 4-4-2, na wyjazdach zaś skłania się ku 4-5-1. W meczu z Legią należy się spodziewać tego pierwszego, bardziej ofensywnego ustawienia, należy jednak pamiętać, że poszukujący rozpaczliwie właściwego ustawienia trener Motyka lubi zmieniać zarówno ustawienia, jak i obsadę poszczególnych pozycji, więc wytypowanie wyjściowej jedenastki na sobotni mecz nie jest łatwe. Górnik broni się niemal całą drużyną, skracając i zagęszczając pole gry, linia pomocy ustawiona jest na własnej połowie, a linia obrony około trzydziestu metrów od bramki. W ataku drużyna z Zabrza gra głównie długą piłką i skrzydłami, a najgroźniejsze dla rywali są przede wszystkim stałe fragmenty gry, które są doskonale opracowane przez trenera Motykę oraz uderzenia z dystansu. Górnik gra wyłącznie z kontry, konstruowanie ataku pozycyjnego przekracza aktualne możliwości zespołu. Bramkarz Bramki drużyny z Zabrza broni Mateusz Sławik, który po ostatnich spotkaniach w każdym innym pierwszoligowym klubie znalazłby się na ławce, jednak zabrzanie nie posiadają choćby przyzwoitego zmiennika na jego pozycję. Sławik dysponuje dość dobrym refleksem i sprawnością fizyczną, przyzwoicie się ustawia, jednak z racji niezbyt wysokiego wzrostu bardzo słabo prezentuje się w grze w powietrzu. Największa wadą tego bramkarza jest jednak słaby chwyt, zwłaszcza przy strzałach z dystansu, co stało się przyczyną dwóch ostatnich porażek Górnika. Koncentracja i obrona „jeden na jeden” również nie są mocną strona Sławika. Obrona Po kontuzji Tomasza Prasnala, który miał pewne miejsce na lewej obronie, cała defensywa składa się z wysokich, powolnych i mało sprawnych zawodników. Na środku obrony pewne miejsce mają Sławomir Jarczyk i Jacek Paszulewicz. Obaj są wysocy, wolni i mało zwrotni, popełniają też sporo błędów w ustawieniu. Technicznie i motorycznie Jarczyk w zasadzie kwalifikuje się do niższej klasy rozgrywkowej. Paszulewicz, znacznie bardziej ograny, lepiej czytający grę i lepszy technicznie, ma z kolei fatalną koordynację ruchową i notorycznie spóźnia się z wejściami. Dzięki znakomitym warunkom fizycznym dobrze gra głową. Z bocznych obrońców, którzy nie mają zwyczaju brania udziału w akcjach ofensywnych – bo brakuje im na to podstawowych umiejętności technicznych oraz szybkości, zwrotności i przyspieszenia lepszy jest Błażej Radler, nadrabiający niedostatki motoryczne dobrym ustawianiem się, a do tego bardzo dobrze grający głową. Andrzej Bednarz, zastępujący Prasnala na lewej obronie, to zawodnik na poziomie drugoligowym – ograć go łatwo, szybkością i zwrotnością nie różni się od stoperów, do tego popełnia kardynalne błędy w ustawieniu i kryciu. Cała czwórka radzi sobie nieźle w trzymaniu linii na trzydziestym metrze, jednak gdy rywal zbliży się do bramki, defensywa rozsypuje się, a ustawienie przekształca się w chaos – krycie jest wtedy pasywne, a obrońcy nie wychodzą do rywala, umożliwiając oddanie im strzału z okolicy szesnastego metra. Defensorzy Górnika nie przebierają w środkach – grają agresywnie i tną równo z trawą, często spóźniając się z wejściami i wślizgami. Rozmontowanie tej obrony, zwłaszcza bokami nie powinno być trudne, należy jednak unikać gry górnymi piłkami – cała defensywa Górnika to słusznego wzrostu chłopiska. Pomoc Jakie będzie zestawienie drugiej linii Górnika na mecz z Legią, pozostaje zagadką. W środku pola najbardziej prawdopodobna para to doświadczeni Artur Prokop jako defensywny pomocnik i Krzysztof Bukalski w roli rozgrywającego. Pierwszy z nich bazuje przede wszystkim na doświadczeniu w ustawianiu się i waleczności, umiejętności techniczne jego są bowiem marne, również szybkość i przyspieszenie nie są jego atutami. Z dystansu uderza mocno i celnie. Bukalski z kolei, mający już 36 lat, wciąż dysponuje dobrym przeglądem pola, celnym podaniem, dobrze operuje piłką i posiada silny i celny strzał z dystansu. Motorycznie jednak pomocnikowi Górnika jest bliżej do ligi oldboyów niż do Ekstraklasy, w dodatku wznowił treningi zaledwie kilka dni temu i jest wątpliwe, by wytrzymał cały mecz. Alternatywą dla Prokopa jest Jarosław Białek, a dla Bukalskiego młody Adam Danch. Obaj niewiele potrafią, technicznie są mizerni i nie wnoszą do drużyny nic poza walecznością i bieganiem – ich miejsce jest raczej w klubach drugoligowych. Danch potrafi mocno – choć zazwyczaj nieprecyzyjnie – uderzyć zza pola karnego, a Białek w miarę przyzwoicie dośrodkować ze stojącej piłki. Pewne atuty posiada natomiast Górnik na skrzydłach. Na prawej pomocy zobaczymy zapewne Rafała Andraszaka, dość szybkiego i zwinnego, ale pozbawionego umiejętności technicznych. Niezłe dośrodkowanie i strzał z prawej nogi oraz ogromna ambicja, waleczność i agresywność wyczerpują listę jego zalet. Bywa niekiedy wystawiany jako „fałszywy napastnik” w 4-5-1. Na lewej pomocy gra zwykle Damian Seweryn (może grać też z prawej strony) i jest to najgroźniejszy chyba zawodnik Górnika. Technicznie przyzwoity, dość szybki, potrafi dośrodkować i uderzyć z obu nóg, choć minięcie rywala zwodem przekracza zazwyczaj jego umiejętności. O miejsce na tej pozycji walczy też Piotr Madejski - piłkarz z bardzo dobrze ułożoną lewą nogą, którą potrafi dośrodkować lub strzelić. Jest, jak na zabrzan, niezły technicznie – bodaj jako jedyny w Górniku potrafi minąć rywala zwodem, ma on jednak potężne braki w taktyce i ustawianiu się, a prawa noga służy mu wyłącznie do podpierania się. Inną alternatywą na lewej pomocy jest dość dynamiczny Dariusz Stachowiak, który niewiele wnosi poza dośrodkowaniem lewą nogą i walecznością. Cała linia pomocy poza Bukalskim bardzo dużo biega i ambitnie walczy, jednak pozwala to tylko w przeszkadzać rywalowi w konstruowaniu akcji ofensywnych – wyprowadzenie innego ataku niż szybka kontra to dla zabrzan rzecz nieosiągalna. Górnicy zdają sobie zresztą z tego sprawę i bardzo często starają się grać z pominięciem drugiej linii. Atak Podstawowym napastnikiem Górnika jest silny i wysoki Tomasz Moskal. Pół meczu spaceruje, a drugie pół stoi, czekając na możliwość powalczenia o górną piłkę. Potrafi przepychać się z obrońcami i grać tyłem do bramki, jednak pomimo dobrych warunków fizycznych głową gra słabo. Strzałem dysponuje niezłym, techniką, koordynacją ruchową, szybkością i sprawnością ustępuje nawet niektórym stoperom polskiej ligi. Większego zagrożenia przy dobrym kryciu nie stanowi, w przeciwieństwie do Marcina Kuźby. Choć kontuzje pozostawiły na Kuźbie trwały ślad, przede wszystkim pod względem sprawności fizycznej, to była gwiazda polskiej ligi wciąż jest w stanie przyjąć piłkę w polu karnym pod kryciem tyłem do bramki, obrócić się i oddać celny strzał. Kuźba dobrze ustawia się w polu karnym i czyta grę, najlepszą metodą na niego jest po prostu odcinanie go od podań. Fizycznie nie jest przygotowany na walkę przez 90 minut, a ostre traktowanie przez defensorów może go szybko zniechęcić do gry. Zmiennikiem w ataku jest chaotyczny i surowy techniczne Piotr Gierczak. Defensywa Strefa obronna w ustawieniu Górnika zaczyna się nieco przed linią środkową, gdzie operują gracze drugiej linii, a kończy się 30 metrów od bramki, gdzie stoi linia obrony. Napastnicy (zwłaszcza Moskal, którego trudno zmusić do biegania) w grze defensywnej w zasadzie udziału nie biorą. Znacznie silniej broniony jest środek niż skrzydła – zagęszczony strefa obronna, daleko od bramki, ma uniemożliwić rywalowi rozgrywanie ataku pozycyjnego. Oparta jest na bieganiu i agresji pomocników oraz przesuwaniu linii obrony. Gdy rywal przejdzie strefę i dojdzie pod bramkę, zaczynają się problemy – obrońcy starając się trzymać linię (co nie zawsze im się udaje) cofając się w szesnastkę blisko bramki, a linia obrony jest pasywna. Defensorzy nie wychodzą do rywali rozgrywających piłkę w okolicach linii pola karnego, ani nie nadążają za ofensywnymi wejściami między obrońców, bądź po skrzydle na wolne pole. Krycie często jest „na radar”. Odbiór spoczywa wtedy na znacznie słabiej grających w defensywie środkowych pomocnikach. Jeszcze gorsi pod tym względem są boczni pomocnicy, bardzo słabo asekurujący bocznych obrońców. Górnicy w defensywie nie przebierają w środkach, często przerywają akcje rywala faulami, niekiedy bardzo brutalnymi wedle zasady „piłka może przejść, zawodnik nigdy”. Stosunkowo najlepiej radzą sobie z górnymi piłkami, dzięki wysokim, dobrze grającym głową zawodnikom, przy szybkim rozegraniu po ziemi w obronę wkrada się chaos. Głęboko cofnięta linia obrony ułatwia rywalom oddawanie strzałów z dystansu. Dobrze opracowana jest natomiast gra defensywna przy stałych fragmentach gry i z dośrodkowań z rzutów rożnych czy wolnych strzelenie bramki zabrzanom jest niezwykle trudne. Ofensywa Górnik bazuje wyłącznie na grze z kontry i długiej piłce, którą walczący z obrońcami Moskal stara się zgrywać do pomocników lub drugiego napastnika. Kontratak rozgrywany jest przez skrzydła, gdzie pomocnicy starają się kończyć akcję bądź górnym dośrodkowaniem, bądź złamaniem akcji do środka i oddaniem strzału z dwudziestu metrów. Zabrzanie z dystansu strzelają zresztą sporo, unikając długiego rozgrywania piłki przed polem karnym, gdyż na dłuższe utrzymywanie się przy piłce są po prostu zbyt mierni technicznie i taktycznie. W atakach nie bierze z reguły udziału więcej niż 4-5 piłkarzy, a często jeszcze mniej. Najważniejszym i doskonale dopracowanym przez Motykę elementem ofensywy są jednak stałe fragmenty gry – główne źródło goli dla Górnika. Urozmaicone rzuty rożne ze słynną „szarańczą” włącznie (ustawienie przy rzucie rożnym 5-6 zawodników w grupie na osiemnastym metrze i ich równoczesne wbiegnięcie w pole karne), a także rzuty wolne, bite prawą nogą przez Bukalskiego lub Białka oraz lewą przez Madejskiego to ogromne zagrożenie dla każdej polskiej drużyny ligowej. W polu karnym aż roi się wtedy od wysokich, dobrze grających głową zawodników – szczególnie niebezpieczni są Radler i Paszulewicz. Podsumowując – rywal jest naprawdę słaby, ale nie należy go lekceważyć. Ogromna ambicja, waleczność i agresywność Górnika może napsuć wiele krwi, a często i zdrowia legionistom. Na pewno zabrzanie będą bronić się twardo i często niezgodnie z przepisami. W obronie trzeba uważać przede wszystkim na stałe fragmenty gry, jedne z najniebezpieczniejszych w całej lidze, a także na strzały z dystansu i górne dośrodkowania z bocznych sektorów. Zdecydowanym faworytem meczu jest oczywiście Legia, ale spacerkiem mecz w Zabrzu na pewno nie będzie. Zwłaszcza przy aktualnej formie „wojskowych”.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.