Domyślne zdjęcie Legia.Net

Grosicki: To ja powinienem grać na Euro 2008

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

25.06.2008 14:59

(akt. 20.12.2018 08:28)

- Byłem rozczarowany tym, że nie znalazłem się w kadrze choćby 30 zawodników. Byłem przygotowany na to, że przegram rywalizację z moim idolem Kubą Błaszczykowskim. Ale od Wojtka Łobodzińskiego byłbym lepszy - mówi <b>Kamil Grosicki</b>, piłkarz, którego "Fakt" odwiedził w Sionie, gdzie gra w miejscowym klubie. Były piłkarz Pogoni i Legii rozpoczyna właśnie przygotowania do nowego sezonu w szwajcarskiej lidze.
- Myślę, że jeśli zagram dobrze, to najpóźniej za rok odejdę do silniejszego klubu. Sion to tylko przystanek w mojej karierze - przekonuje Grosicki. Dodaje, że do Polski nie wróci wcześniej niż za kilka lat. Dwukrotny reprezentant Polski uważa, że to może być jego sezon. - Moim celem jest strzelić sześć goli w rundzie i do tego dołożyć jakieś dziesięć asyst. Wtedy będę zadowolony - zapewnia piłkarz, który w poprzednim sezonie zagrał jeden fantastyczny mecz z FC Thun, w którym zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Wszystko po kapitalnych indywidualnych rajdach. Tymczasem w kraju nie ustają plotki na jego temat. Ostatnio w Legii Warszawa mieli pojawić się ludzie, którym Grosicki jest ponoć dłużny pieniądze. - Strasznie mnie to denerwuje. Przez trzy miesiące jest spokój, a później ktoś puszcza takie ploty. To są kompletne bzdury. Nikomu nie jestem nic winien - twierdzi Grosicki, który mimo młodego wieku już musiał leczyć się z uzależnienia od hazardu. - Nie chcę dzisiaj o tym mówić. Już nie bywam w kasynach. Teraz siedzę w domu i gram na play station. Do tego stopnia, że aż zrobiły mi się odciski na palcach - mówi. - Uzależnienie od hazardu to straszna rzecz. Nie życzę tego nawet największemu wrogowi - dodaje. Kamil ma zamiar wrócić do polskiej kadry i zagrać w mistrzostwach świata w RPA. - Miałem wiadomości, że znajdę się w grupie 30 zawodników szerokiej kadry na Euro 2008. Przyznaję, byłem rozczarowany. Zastanawiałem się, dlaczego zostałem pominięty. Pewnie nie wygrałbym rywalizacji z Kubą Błaszczykowski. On jest moim idolem po tym wszystkim, co przeszedł i co osiągnął. Ale myślę, że wygrałbym z Wojtkiem Łobodzińskim. Teraz chcę dostać się do kadry walczącej o awans do MŚ 2010 w RPA. Wiem, że jestem kozak i dam sobie radę - twierdzi Grosicki. - Pamiętam, kto do mnie dzwonił, kiedy byłem na odwyku, a kto zapomniał wysłać choćby głupiego SMS-a. Wiem, kto jest moim przyjacielem, kto mi pomógł. Najwięcej trener Jan Urban. Gdyby nie on, to dzisiaj sprzątałbym ulice. Tego jestem pewien - mówi piłkarz "Faktowi". Grosicki mieszka w oddalonym o 20 kilometrów od Sionu Martigny, razem ze swoją dziewczyną Magdą Syrycką. - W naszym związku różnie się układa. Raz jesteśmy razem, raz nie. Zdarzało się, że mówiliśmy sobie: to koniec, już nigdy więcej. Ale zawsze do siebie wracaliśmy. Może tym razem na dłużej - zastanawia się Kamil Grosicki.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.