Domyślne zdjęcie Legia.Net

Grzegorz Bronowicki: Kopniak w górę

Marcin Szymczyk

Źródło:

28.04.2006 07:50

(akt. 25.12.2018 23:24)

- Słyszałem o tym, że dostanę powołanie, ale do chwili jego otrzymania nie chciałem w to wierzyć. Wcześniej dostałem od życia porządnie w kość. Grałem w rezerwach Górnika Łęczna, potem w pierwszej drużynie, potem przyszła oferta z Legii a teraz reprezentacja. Okazało się, że moja praca ma sens - mówi <b>Grzegorz Bronowicki</b>, który 2 maja zagra w meczu z Litwą.
- Miałem już kilka wielkich momentów zwątpienia, zastanawiałem się nad zakończeniem kariery. Aby utrzymać rodziną pracowałem w kopalni, ale w końcu postanowiłem spróbować po raz ostatni. Dostałem po tyłku od życia tyle razy, że powinienem się uodpornić. - Nie czuję się gwiazdą Legii. Jestem jedynie ważną częścią zespołu, na który jak na razie nie ma mocnych w polskiej lidze. I tyle. - Nie powiem czy dziwi mnie brak powołań dla Marcina Burkhardta, Łukasza Surmy czy Dawida Janczyka. To leży w gestii selekcjonera. Ale zaskoczony byłem na pewno, chociażby ze względu na prasowe spekulacje, w których moim kolegom dawano duże szanse występu z Litwą. Nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z selekcjonerem o tym, co w głównej mierze zadecydowało o moim powołaniu. Czy wierzę, że pojadę na mistrzostwa świata? Trzeba wierzyć, ale na razie nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na razie i tak dostatecznie mnie wyróżniono. Takich karier od zera do bohatera było w polskiej piłce więcej. Radosław Michalski zanim trafił do Legii, zanim zagrał z nią w Lidze Mistrzów pracował w stoczni. Sylwester Czereszewski w półtora roku trafił z A klasy do kadry. Podobnie Tomasz Sokołowski I. Robiący furorę w Legii Edson Luiz da Silva pracował w sklepie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.