Grzegorz Bronowicki: Kopniak w górę
28.04.2006 07:50
- Słyszałem o tym, że dostanę powołanie, ale do chwili jego otrzymania nie chciałem w to wierzyć. Wcześniej dostałem od życia porządnie w kość. Grałem w rezerwach Górnika Łęczna, potem w pierwszej drużynie, potem przyszła oferta z Legii a teraz reprezentacja. Okazało się, że moja praca ma sens - mówi <b>Grzegorz Bronowicki</b>, który 2 maja zagra w meczu z Litwą.
- Miałem już kilka wielkich momentów zwątpienia, zastanawiałem się nad zakończeniem kariery. Aby utrzymać rodziną pracowałem w kopalni, ale w końcu postanowiłem spróbować po raz ostatni. Dostałem po tyłku od życia tyle razy, że powinienem się uodpornić.
- Nie czuję się gwiazdą Legii. Jestem jedynie ważną częścią zespołu, na który jak na razie nie ma mocnych w polskiej lidze. I tyle.
- Nie powiem czy dziwi mnie brak powołań dla Marcina Burkhardta, Łukasza Surmy czy Dawida Janczyka. To leży w gestii selekcjonera. Ale zaskoczony byłem na pewno, chociażby ze względu na prasowe spekulacje, w których moim kolegom dawano duże szanse występu z Litwą. Nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z selekcjonerem o tym, co w głównej mierze zadecydowało o moim powołaniu. Czy wierzę, że pojadę na mistrzostwa świata? Trzeba wierzyć, ale na razie nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na razie i tak dostatecznie mnie wyróżniono.
Takich karier od zera do bohatera było w polskiej piłce więcej. Radosław Michalski zanim trafił do Legii, zanim zagrał z nią w Lidze Mistrzów pracował w stoczni. Sylwester Czereszewski w półtora roku trafił z A klasy do kadry. Podobnie Tomasz Sokołowski I. Robiący furorę w Legii Edson Luiz da Silva pracował w sklepie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.