News: Grzegorz Szamotulski: W każdej szatni powinno być dwóch bandziorów

Grzegorz Szamotulski: W każdej szatni powinno być dwóch bandziorów

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

13.11.2013 22:33

(akt. 09.12.2018 03:26)

- Nigdy nie lubiłem przegrywać. Pewne cechy zostają i nawet dzisiaj w oldbojach Legii wściekam się, gdy ktoś strzela mi gola. Wszyscy mówią "Szamo, odpuść", ale ja nie potrafię. Prowadzimy 5:0 i za wszelką cenę chcę zakończyć mecz na zero z tyłu. Gdy jeszcze grałem zawodowo, na treningach liczyliśmy sobie puszczone gole. To była taka wewnątrz-klubowa rywalizacja, która przynosiła wiele dobrego. Dziś to zanika. Znak czasów. Kiedyś małe dzieciaki nie miały jeszcze komórek, nie było Galerii Mokotów i Złotych Tarasów. Wychodziło się po prostu na piwo albo na kawę, a dzisiaj każdy gna, bo ma coś do załatwienia na mieście. Jesteśmy zabiegani. I to się przekłada na wizerunek współczesnych grajków - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Grzegorz Szamotulski.

- W każdej szatni powinno być dwóch bandziorów. Jednym z nich taki defensywny pomocnik, który wykona ostry wślizg w rywala tylko po to, by pobudzić kolegów do walki, jak kiedyś robił to śp. Adam Ledwoń. Gdybym był trenerem, na takich zabijakach budowałbym zespół.


A dużo jest piłkarzy w ekstraklasie, na których dzisiaj pan patrzy i nie rozumie, co oni tam robią?


- Przede wszystkim widzę, że dzisiaj umiera pokolenie charakternych piłkarzy. Nie ma "Żewłaków", "Kosy", Tomka Frankowskiego z jego podcinkami, "Żuraw" też skończył. Gdy byłem w Legii, hierarchia była prosta - Maciek Szczęsny, Zbyszek Robakiewicz, dopiero później ja. Co z tego, że na jakimś treningu zaprezentowałem się lepiej. I tak byłem trzeci. Teraz jest dużo łatwiej grać w ekstraklasie.


Z naszą ligą jest bardzo źle?


- Kiedyś lecieliśmy na mecz pucharowy na Cypr i mówiliśmy w samolocie, że jedziemy zlać gości, którzy mandarynki sadzą. A w eliminacjach Ligi Mistrzów Wisła z APOEL-em Nikozja na wyjeździe prawie piłki nie powąchała. Marcin Żewłakow jak tam grał, strzelał gola Chelsea na Stamford Bridge. Odjechała nam Turcja, odjechał Azerbejdżan. Piłkarze Piasta przegrywają na wyjeździe z Karabachem i tłumaczą potem, że długa, męcząca podróż, brak aklimatyzacji. Zaraz, zaraz, a Karabach nie miał takiej samej, tylko w drugą stronę?


Zapis całej rozmowy z Grzegorzem Szamotulskim można przeczytać w "Przeglądzie Sportowym".

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.