News: Guilherme: Cieszę się, że gram w Legii

Guilherme: Cieszę się, że gram w Legii

Łukasz Pazuła

Źródło: legia.com

05.12.2015 14:19

(akt. 07.12.2018 18:21)

- Wystąpiłem w prawie wszystkich spotkaniach Pucharu Polski i uważam, że przyczyniłem się do triumfu drużyny w tych rozgrywkach. Moja reakcja była impulsywna, ale z perspektywy czasu wiem, że nie miałem żadnych powodów do nerwów. Powinienem dziękować Bogu, że byłem zdrowy, że mogłem w ogóle zagrać w tym finale, bo przecież parę tygodni wcześniej nie byłem w stanie nawet trenować. Z trenerem Bergiem o całym zajściu porozmawialiśmy dużo później, dopiero w czasie obozu przygotowawczego w Austrii. Wytłumaczył mi powody swojej decyzji - tak skomentował na łamach legia.com Guilherme swoje niezadowolenie, gdy Henning Berg zdjął Brazylijczyka jeszcze w pierwszej połowie ubiegłorocznego finału Pucharu Polski.

Nie mogę więc nie zapytać o to, jakie widzisz różnice w pracy z trenerem Czerczesowem.

- Żadne porównanie nie będzie dobre, nie lubię tego robić nie tylko w stosunku do trenerów, ale ogólnie wszystkich ludzi. Każdy jest inny, zbyt łatwo kogoś w ten sposób skrzywdzić. Obaj są na pewno świetnymi fachowcami, mają nieco inne metody pracy, ale znają się na piłce, chcą cały czas się rozwijać, iść do przodu. Od obu nauczyłem się wiele, każdy dzień przynosi jakieś efekty.

Czego im brakuje, żeby podobnie jak Jorge Jesus czy Leonardo Jardim, z którymi miałeś okazję pracować, prowadzili kluby z europejskiej czołówki?

- Musimy pamiętać o jednej rzeczy: w Portugalii mamy cztery drużyny, które znacznie wyprzedzają całą resztę. Prowadząc któryś ze słabszych zespołów trener może się wybić i objąć ekipę z TOP4. Trafiając do Legii nie ma już możliwości dalszego awansu, bo w Polsce Legia jest zwyczajnie najlepsza. Ciężko mi więc powiedzieć, co musieliby zrobić, skoro są już w najlepszym klubie. Trener Czerczesow pracował w Spartaku i w Dynamo Moskwa, a to przecież solidne marki na europejskim rynku. Ma już spore doświadczenie. Henning Berg wykonał w Warszawie kawał dobrej roboty i wierzę, że jego dalsza kariera będzie pełna sukcesów.

To wróćmy jeszcze do wspomnianej grupki portugalsko-brazylijskiej, z której pozostałeś jako jedyny. Z kim dziś trzymasz się w szatni najbliżej, z kim znalazłeś wspólny język?

- Ze wszystkimi dogaduję się tak, jak trzeba. Również zawodnicy, którzy dołączyli do zespołu w ostatnim okienku, szybko wkomponowali się w atmosferę szatni. Najbliżej mi chyba do Dusana - na zgrupowaniach, a jest ich teraz naprawdę sporo, jesteśmy razem w pokoju. Do tego Arek Malarz czy "Sagan", którzy dużo żartują, Ivo, Niko czy Aleks. Tak naprawdę z nikim nie mam problemów i mógłbym tak wymieniać i wymieniać.

A zastanawiałeś się nad powodami słabej postawy Brazylijczyków z Fluminense? Alan, Peterson, Raphael – żaden nie sprostał wymaganiom Legii.

- Polski futbol jest dość specyficzny i każdy Brazylijczyk, który trafia tu bezpośrednio z naszego kraju, ma spore problemy. Ja miałem sporo szczęścia, znacznie pomógł mi pobyt w Portugalii, gdzie zdążyłem dostosować się do europejskich standardów i klimatu. Im dochodzą jeszcze problemy językowe, kulturowe i przede wszystkim piłkarskie, bo w Brazylii gra się zupełnie inaczej. Potrzeba sporo czasu, aby się zaaklimatyzować i w stu procentach móc skupić wyłącznie na futbolu. W Legii wymagania są olbrzymie, ale Fluminense potrafi wypuszczać w świat niezłych piłkarzy. Projekt współpracy wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem, trzeba tylko znaleźć odpowiednie „śrubki”, aby połączyć to w spójną całość.

Kończąc temat grupki "portugalsko-brazylijskiej" zapytam wprost – Niko czy Orlando? Którego umiejętności cenisz wyżej?

- To dwaj świetni, choć bardzo różni napastnicy i ciężko ich porównać. Niko jest bardziej ruchliwy, schodzi na boki, cofa się po piłkę. Orlando bazował z kolei na swojej sile fizycznej i grze w powietrzu. Współpraca z jednym i drugim to duża przyjemność.

Zmieniłeś zdanie a propos swojej najładniejszej bramki? Zespołowa akcja przeciwko Lechii czy nadal piętka z Zorią?

- Zostaję przy Zorii. To zwycięstwo było ważniejsze, a bramka przybliżyła nas do fazy grupowej Ligi Europy. Zresztą, tamten gol również był efektem pracy całego zespołu. Poza tym bramki zdobywane przed naszą wspaniałą publicznością zawsze smakują o wiele lepiej.

A stałe fragmenty gry? Ostatnio mamy z tym trochę problemów. Nie myślałeś, żeby poświęcić temu więcej czasu na treningach i zostać ich etatowym wykonawcą?

- To nie leży w moich kompetencjach, decyduje o tym trener. Oczywiście w ciągu całego tygodnia nie raz nad tym pracuję, ale aktualnie mamy dwóch dobrych wykonawców, którzy w pełni się na tym koncentrują. Jeśli zostanę do tego wyznaczony przez sztab, będę gotowy.

Do końca kontraktu masz jeszcze 2,5 roku - chcesz go wypełnić czy myślisz o wyjeździe?

-
Szanuję moją umowę z Legią i sam nie zamierzam prowadzić rozmów z innymi klubami. Oczywiście, że marzę o tym, żeby zagrać w jeszcze silniejszej lidze, np. hiszpańskiej, która wyróżnia się olbrzymią jakością. Nie będę hipokrytą, ale nie jest to dla mnie żadną obsesją. Chcę wypełnić kontrakt, zdobyć mistrzostwo i pomóc Legii w osiąganiu sukcesów, na jakie zasługuje.

- Jeśli jednak kiedyś odejdę, na pewno nikt nie będzie mógł mi zarzucić, że nie dawałem z siebie maksa dla drużyny i dla kibiców, bo robię wszystko, aby uszczęśliwić osoby, które obdarzyły mnie zaufaniem. To będzie dla mnie wyznacznikiem w momencie odejścia – czy uścisną mi dłoń i podziękują za pracę, którą tu wykonałem.

A czego brakuje Legii, aby podobnie jak Braga dotrzeć kiedyś do finału Ligi Europy?

- Braga przez długie lata była konsekwentna i działała według jednego schematu. Korzystali ze świetnej akademii i potrafili sprawić, że grupa 11-15 zawodników grała ze sobą przez nawet cztery czy pięć lat. Do tego dokupowali zaledwie dwóch, trzech piłkarzy, którzy podnosili poziom całego zespołu. Dzięki temu zawodnicy znali się na pamięć, wiedzieli dokładnie kto i gdzie poda, gdzie pobiegnie. To było kluczowe, żeby zajść tak daleko i jednocześnie zdobyć wicemistrzostwo. Sukces sprawił jednak, że wielu z nich poszło do lepszych klubów i cała struktura się rozpadła.

Na koniec powiedz, czym po dwóch latach jest dla Ciebie Legia i Warszawa?

- Wielki Klub, który ma fantastycznych i fanatycznych kibiców. Klub ze świetną infrastrukturą, w którym niczego nie brakuje. Można cieszyć się tu grą! Najlepszy i największy, w jakim dotychczas grałem. Warszawa to piękne, czyste i nowoczesne miasto ze wspaniałymi ludźmi.

Cały wywiad można przeczytać na oficjalnej stronie klubu - legia.com.

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.