News: Hildeberto: Legia ma markę, nie mogłem jej odmówić

Hildeberto: Legia ma markę, nie mogłem jej odmówić

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

11.07.2017 12:00

(akt. 02.12.2018 12:23)

W poniedziałek Portugalczyk Hildeberto Morgado Pereira podpisał 4-letnią umowę z Legią Warszawa, która może zostać przedłużona o kolejny rok. Były już piłkarz Benfiki Lizbona, poza boiskiem jest spokojnym i uprzejmym człowiekiem, który jak sam przyznaje, lubi blond. W rozmowie z Legia.Net opowiada dlaczego nie musiał zastanawiać się nad propozycją z drużyny mistrza Polski i co łączy go z boksem. Hildeberto wspomina również wypożyczenie do Nottingham Forrest i opowiada, na której pozycji czuje się najlepiej. Zapraszamy do lektury.

Fot: Mateusz Kostrzewa/Legia.com


Przyleciałeś do Warszawy w niedzielę. Miałeś już okazję zwiedzić miasto?


- Od razu po przylocie, pojechaliśmy na kolację. Miałem okazję spojrzeć na miasto i bardzo mi się tu spodobało. W poniedziałek obejrzałem stadion i całą infrastrukturę klubu. Cieszę się, że tu jestem.


Dlaczego zdecydowałeś się na transfer do Legii?


- Przed wypożyczeniem do Nottingham Forest, spędziłem trochę czasu w rezerwach Benfiki. Mam pewne porównanie. Dlaczego Legia? To wielki klub. Mój menedżer przekazał mi informacje o zainteresowaniu mistrzów Polski i stwierdził: usiądź i dobrze pomyśl nad tym transferem. Powiedziałem wprost, że nie muszę się zastanawiać, nie ma nad czym. To świetny klub regularnie występujący w europejskich pucharach, ostatnio w Lidze Mistrzów. W każdym sezonie Legia walczy o pierwsze miejsce w kraju. Od razu uznałem, że to znakomita oferta, z której chcę skorzystać.


Oglądałeś wcześniej mecze mistrzów Polski? W końcu Legia grała w Lidze Mistrzów ze Sportingiem…


- Miałem okazję zobaczyć kilka spotkań Legii w telewizji. Przede wszystkim te, w Lidze Mistrzów. Widziałem konfrontacje z Realem Madryt i Sportingiem Lizbona i podobał mi się styl gry warszawiaków. Podoba mi się to, że w Legii są starsi piłkarze, od których będę mógł się wiele nauczyć. Muszę też przyznać, że moją uwagę zwracali kibice. Fani Legii… oni są fantastyczni! Mogę zadeklarować, że zrobię wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony i zadowolić ich swoimi występami.


Pojawiły się inne oferty? Ponoć latem interesował się tobą m.in. Olympiakos Pireus.


- Tak. Było kilka ofert. Zainteresowanie pojawiło się zwłaszcza wtedy, kiedy regularnie grałem w Nottingham. Odbierałem to jako docenienie mojej gry. O jakich mówię klubach? To nie ma teraz znaczenia. Skoro jestem w Warszawie, to mogę powiedzieć, że propozycja Legii była dla mnie najciekawsza.


Słyszałem od trenerów młodzieży w Benfice, że wypożyczenie do Anglii miało rozwinąć pewne aspekty w twojej grze. Faktycznie pozwoliło doświadczyć nowych rzeczy? W Ekstraklasie, ważną kwestią jest gra w kontakcie, siła…


- To był dla mnie wielki przeskok. W akademii Benfiki przeszedłem kilka szczebli. Rezerwy lizbońskiego klubu składają się głównie z młodzieżowców. Dopiero w Anglii zobaczyłem, czym jest zawodowy futbol. Wiele się tam nauczyłem. W Championship liczy się siła, siła, siła. Trudno porównać, w skali jeden do jednego zaplecze Premier League i Ekstraklasę. Wydaję mi się jednak, że w polskiej lidze jest więcej gry w piłkę.


ter>


Ostatnie miesiące w Nottingham nie były dla ciebie już tak udane. Ostatni mecz zagrałeś w marcu.


- Do klubu trafiłem za kadencji trenera Philippe'a Montaniera. Francuz widział dla mnie miejsca na różnych pozycjach, grając z tyłu, notowałem progres poprawiając pewne aspekty gry. Szkoleniowcowi chyba podobał się mój styl gry. W marcu tego roku w klubie doszło jednak do zmiany. Zatrudniony został Mark Warbuton. Od razu wylądowałem na ławce, a w kolejnych spotkaniu zabrakło dla mnie miejsca w "osiemnastce". Usłyszałem od trenera, że nie widzi mnie w swoich planach.


Da się porównać Benfikę i Legię?


- Benfica zawsze była moim domem. Zostałem tam wychowany, dobrze wychowany. Zawsze mnie tam dobrze traktowano. Kiedy przyjechałem do stolicy Polski, poczułem podobne uczucie. Od razu się mną zaopiekowano. Bardzo pomaga mi Adam Mieszkowski. Przy Łazienkowskiej da się odczuć taką domową atmosferę.


Spodziewano się rocznego wypożyczenia, a podpisałeś kontrakt na cztery lata z opcją przedłużenia o kolejny rok. Rzadko się zdarza, że wychowanek Benfiki wybiera taki kierunek i wiąże się tak długą umową.


- Powiem szczerze, że szybko się zdecydowałem na transfer, ale cała sytuacja była też trochę zaskakująca. Legia ma jednak markę. Takiemu klubowi nie można odmówić. Podpisałem długi kontrakt, ale mogę być z tego wyłącznie dumny. Jestem wdzięczny, że dostałem taką propozycję i zrobię wiele, by pokazać swoją wartość.


Zaczynałeś jako napastnik, a w Anglii grałeś głównie na prawej obronie i na skrzydle. Na jaką pozycję zostałeś sprowadzony do Legii?


- Najbardziej lubię grać na skrzydle. Czuję się tam najlepiej i wydaje mi się, że jestem tam w stanie wykorzystać swoje atuty. Lubię powalczyć z rywalami, dryblować, oddać strzał, grać ofensywnie… Nie mam jednak kłopotów z tym, by występować na prawej stronie defensywy. Dobrze się tam czuję, nie mam dyskomfortu czy stresu. Dodam jeszcze, że w przeszłości odpowiednio spisywałem się na „ósemce”.


Oglądałem kilka filmów z twoim udziałem. Moją uwagę przyciągnął jeden, mający mniej związku z piłką. Lubisz boks?


Skąd pytanie?


-
(Śmiech). To było dawno i działo się na obozach przygotowawczych. Wiadomo jak jest w trakcie przygotowań: zmęczenie, ból nóg. Ale pewna energia się kumuluje. Boks to sport, który wyrabia odporność i siłę. Moim zdaniem jest niezłym uzupełnieniem w treningu piłkarskim.


W Legii będziesz trzymał nerwy na wodzy?


- Odkąd gram w piłkę, zdarzyło mi się oglądać czerwone kartki. Takie sytuacje mogły brać się z chęci wygranej. Zależy mi na zwyciężaniu w kolejnych spotkaniach i triumfowaniu na koniec sezonu. Z każdym rokiem jestem jednak coraz starszy i chcę wyciągać wnioski z poprzednich sezonów.


A skąd twoja oryginalna fryzura? Blond, z tyłu - jeśli dobrze dostrzegam - m.in. czerwony diament.


- Wyróżniam się (śmiech)? Pasuje mi taka fryzura, dobrze się z nią czuje. Jeśli ktoś widział moje zdjęcia choćby z czasów gry w Nottingham, może kojarzyć włosy w stylu rasta. Znudziło mi się to. Uznałem, że czas na zmianę i wyglądam, jak wyglądam. Lubię blond (śmiech).

Polecamy

Komentarze (63)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.