Domyślne zdjęcie Legia.Net

Historia lubi się powtarzać

Mateusz Makaruk

Źródło:

08.02.2008 12:24

(akt. 21.12.2018 06:11)

Na półmetku rozgrywek, a właściwie już po dwóch pierwszych meczach rundy rewanżowej sytuacja warszawskiej Legii wydaje się być mało optymistyczna. 10 punktów straty do Wisły i 13 spotkań do końca sezonu. Do tego brak klasowego snajpera, konflikt na linii zarząd-kibice pomijając kontuzje najlepszego obrońcy. Chodź serce kibica nakazuje wierzyć, sytuacja wydaje się być jasna, gracze z pod Wawelu będą świętować mistrzostwo. Ale czy tak być musi? Otóż nie! Przypomnijmy sobie sezon 2005-2006, kiedy wydawało się, że jest beznadziejnie (strata nawet 8 punktów do Wisły), po świetnej rundzie rewanżowej (tylko jeden remis i jedna porażka) wywieźliśmy z Zabrza mistrzostwo Polski.
Postanowiłem porównać ekipy walczące o majstra: Wisłę i Legię. Jeśli chodzi o sprawy pozasportowe minusem jest brak atmosfery na trybunach. A ona na pewno jest ważnym czynnikiem, który niesie grajków po zwycięstwa. Na własnym stadionie rozgrywamy najważniejsze spotkania, kluczowe dla układu tabeli (z Koroną, Lechem, Zagłębiem i Wisłą). Sam doping sprawia, że rywale wychodzą na boisko z pełnymi spodniami. Krakowianie natomiast mają kilka trudnych wyjazdów (Korona, Lech i Legia). Po meczach rozgrywanych na Reymonta nie można liczyć na wielkie niespodzianki, ale potknięcia na pewno się zdarzą. Spójrzmy na naszą kadrę: posada golkipera jest pewna -Jan Mucha. Solidny bramkarz, może nie efektowny, ale efektywny. Świetna obrona, tracimy najmniej bramek w lidze. Mamy po dwóch równorzędnych graczy na każdą pozycję. Kontuzji doznał Dickson Choto, ale to nie komplikuje sytuacji. Wojtek Szala i Astiz z pewnością dobrze go zastąpią. W obwodzie jest jeszcze Augustyn, Booysen (być może), na środku może grac także Wawrzyniak. Na boki defensywy też nie możemy narzekać. Rzeźniczak i Kiełbowicz prezentowali reprezentacyjną formę. Pomoc: to raczej także jest nasza silna formacja. Roger, Vuković, Edson, Radović, Grosicki, Giza – są to gracze, którzy z powodzeniem mogą pociągnąć zespół do przodu. Jeśli chodzi o atak to ta pozycja nie napawa optymizmem. W rundzie jesiennej strzelał Chinyama, ale to nie jest zawodnik, na którego można liczyć w każdym spotkaniu. Gra w kratkę, raz zaliczy świetny występ, a raz bezbarwny. Nawet, jeśli Chini będzie strzelał to nie będzie miał wartościowego zmiennika. Grzelak się nie spłaca i wątpię czy wystrzeli. A Korzym ciągle będzie niespełnionym talentem…. Jest jeszcze Sebastian Szałachowski, ale nie sądzę, by był w stanie odbudować formę po tak długiej rekonwalescencji. Potrzebujemy wzmocnień w ataku. W prasie przewijały się różne nazwiska (Mięciel, Żewłakow, Zieliński, Jarka). Żaden z wymienionych graczy prawdopodobnie nie trafi do stolicy, ponieważ właścicielom szkoda pieniędzy. Na razie wolą zarabiać na transferach niż wydawać. Ale żeby były wyniki trzeba zainwestować. Na zapleczu mamy młodych zdolnych. Kto wie, może kilku z nich zostanie włączonych do składu pierwszej drużyny (np. Borysiuk, Rybus) i błysną? Ale to raczej melodia przyszłości. Nasi rywale też mają małe problemy. Z gry wykluczony jest Baszczyński (straci kawałek sezonu), podatny na kontuzje jest Głowacki, a Pawełek nie jest solidnym bramkarzem, zdarzają mu się głupie błędy. Co najważniejsze odszedł Kosowski i jest to na pewno duże osłabienie drużyny. Piłkarze Wisły dostają coraz więcej ofert z zachodnich klubów i kto wie, może ktoś jeszcze osłabi zespół. W rundzie jesiennej krakowianie sporo zawdzięczali fantastycznej formie Marka Zieńczuka, był ich najpewniejszym punktem. Trudno mu będzie powtórzyć tak fenomenalną rundę. Zarówno Legia jak i Wisła mają świetnych szkoleniowców. Hiszpański styl Urbana i dobra szkoła Skorży. Myślę, że pan Jan nie pokazał w Polsce pełni swoich trenerskich możliwości, a stać go na wiele. Wisła jest mocna, ale wojskowi mają potencjał, by dokonać rzeczy niemożliwej - zdobyć tytuł. Media już go jednak przyznały, ale stara prawda mówi, że nie dzieli się skóry na niedźwiedziu. To też nam może pomóc. Gdy gracze z grodu Kraka się potkną, będą grać pod coraz większą presją, być może tej presji nie wytrzymają tego im życzę. Atutem Legii jest też świetna atmosfera w szatni, każdy zawodnik czuje się potrzebny (no może poza Marcinem Burkhardtem, ale on wkrótce odejdzie). Oceniając szanse obu ekip rozum mówi: mistrzem zostanie Wisła, ale jak wspomniałem wcześniej, serce podpowiada co innego. Nie takie niespodzianki świat widział. Marzę o tym, by w maju usiąść wygodnie i porównać obecny sezon do pamiętnego meczu Legia-Widzew z 97 roku (2-3). Z tym ze runda jesienna to Wisła, czyli 0-2, a runda rewanżowa to Legia czyli 3-2. Znana piłkarska prawda głosi, że do póki piłka w grze wszystko jest możliwe.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.