Igor Lewczuk: Grałem już na środku obrony
19.06.2014 11:37
fot. Jacek Prondzynski / legia.com
Nastrój po podpisaniu kontraktu z Legią chyba dobry?
- A rzeczywiście, bardzo dobry. Wczoraj podpisaliśmy umowę, dziś przyszły pozytywne wyniki badań i wszystko zostało oficjalnie ogłoszone. Naprawdę odczuwam dużą radość, że wreszcie trafiłem do tak zasłużonego klubu, który aktualnie jest najlepszy w Polsce.
Wie pan kto na razie najbardziej cieszy się z tego transferu?
- Nie wiem.
Dziennikarze, bo panuje opinia, że przychodzi facet, który będzie umiał elegancko opowiedzieć o porażkach, a także z uśmiechem opowie o wygranych bojach.
- Mam nadzieję, że nie będziemy rozmawiać po porażkach (śmiech). Cieszę się w takim razie z takiej opinii, którą trzeba będzie potwierdzić.
Kibice odbierają ten transfer jako pozyskanie solidnego zmiennika, który przy okazji będzie pozytywną osobą w szatni.
- Nie chcę składać buńczucznych obietnic, że przychodzę i na sto procent będę grał w wyjściowym składzie. To byłby brak szacunku dla kolegów. Spokojnie, chcę pokazać swoje umiejętności w trakcie treningów i sparingów. Będę aspirował do gry, a jak będzie, to już zobaczymy w najbliższych tygodniach.
Ostatni sezon był chyba dla pana dosyć zwariowany - niezła postawa w lidze, powołanie do kadry, zdobycie Pucharu Polski, a teraz transfer do ekipy mistrza kraju.
- Poprzedni sezon mogę oceniać w samych superlatywach, był dla mnie przełomowy. Wreszcie pokazałem, że potrafię grać w piłkę. Wcześniej też było kilka przebłysków, ale w Zawiszy prezentowałem równą dyspozycję, nie było już przeplatanki. Wszystko to zaowocowało. Zdobyliśmy Puchar Polski, zagraliśmy w grupie mistrzowskiej i może zabrakło kropki nad "i" w rundzie finałowej, ale nie ma już co myśleć o tym, co było wczoraj. Liczy się dziś i jutro. Jeśli zawodnik nie będzie potwierdzał jakiś niezłych opinii, które o nim krążą, to będzie się stawał gorszy, a nie lepszy.
Skoro Igor Lewczuk przechodzi do mistrzowskiej Legii, to wchodzi też na mistrzowski poziom?
- Mam nadzieję, że tak będzie. Dużo można gadać, a potem może z tego nic nie wyjść. Na razie podchodzę do Legii z dużą pokorą, choć nie znaczy to, że nie jestem pewny siebie. Transfer do ekipy mistrza Polski to ogromna nobilitacja, która podnosi samoocenę zawodnika.
To co, stoper czy prawej obrona?
- Sam jestem tego ciekaw. Z tego co wiem, sztab szkoleniowy i skauci widzą mnie jako środkowego obrońcę. Grałem już na środku obrony i czułem się na tej pozycji bardzo dobrze. Będę dawał z siebie wszystko i robił to, co nakazuje trener niezależnie od tego czy Henning Berg będzie mnie widział na stoperze czy na prawej stronie defensywy.
W Legii presja będzie inna - tutaj trzeba wygrywać każdy mecz, a w Zawiszy porażki mimo wszystko były dopuszczalne, bo cele także były inne. Ta inna otoczka nie będzie dla pana kłopotem?
- Trudno to teraz stwierdzić. Każdy kto trafia na Łazienkowską, musi się liczyć z taką presją. W innych zespołach remis na wyjeździe był uznawany za niezły rezultat. W Legii inny wynik niż zwycięstwo, traktowany jest jak porażka.
Kiedy pojawił się temat Legii?
- Już jakiś czas temu dostałem informację od prezesa Osucha, że wszystko jest dogadane. Decyzja co do transferu należała już do mnie. Nie jest tak, że to był transfer typu ekspres. Oferta niepojawiła się dwa dni temu. Faktycznie wypłynęła na wierzch we wtorek, ale wtedy wszystko już było ustalone między mną a klubem.
Inne oferty też były?
- Tak, pojawiła się jeszcze inna oferta z Polski. Nie zdradzę jednak nazwy klubu, który mnie chciał. Gdybym o tym opowiadał, to byłoby to trochę nieeleganckie. To była ciekawa propozycja, ale nie do każdego zgłasza się Legia. Trudno i głupio było odmówić, bo potem mógłbym tego mocno żałować.
Kilka miesięcy temu myślał pan, że już w sierpniu może się pojawić okazja do posłuchania hymnu Ligi Mistrzów w eliminacjach do tych rozgrywek?
- Kilka miesięcy temu to może jakaś myśl przeszła po głowie, ale kilka lat temu to już nie. Człowiek twardo stąpał po ziemi i z różnych przyczyn forma była inna od tej, którą sam sobie wyobrażałem. Ambicją każdego zawodnika są europejskie puchary, ale w przeszłości trzeba było szczerze ocenić swoje położenie. Ostatnio wiedziałem jednak, że jestem w dobrej formie i pojawiała się jakaś nadzieja na walkę o Ligę Mistrzów czy Ligę Europy.
Na początku lipca będzie pan miał okazję do debiutu, który wypadnie na mecz ze starymi znajomymi...
- Akurat fajnie się składa, że zagramy w Superpucharze z Zawiszą. Trochę się zaczyna w Bydgoszczy zmieniać - jest nowy trener i mogą pojawić się nowi zawodnicy, ale i tak to świetne spotkanie na debiut. Mam nadzieję, że uda mi się zagrać i zdobyć wtedy pierwsze trofeum z Legią. Do tego czasu, jak pewnie każdy zawodnik, postaram się zrobić wszystko żeby przekonać do swojej osoby trenera Berga.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.