Igor Lewczuk: Po Ruchu zeszło z nas ciśnienie
24.09.2015 08:56
Po meczu z Ruchem odetchnęliście?
- Skłamałbym, gdybym zaprzeczył. Jechaliśmy na Śląsk z trzema punktami w pięciu meczach, więc niepokój był zrozumiały: "Co będzie, jeśli znowu się nie uda?". Na boisko nie wolno tego zabierać, ale siedzi w głowie. Zagraliśmy według wskazówek trenera, wysokim pressingiem i kiedy w dwunastej minucie było 3:0, widziałem, że z kolegów zeszło napięcie. Ze mnie też. O tym klubie zawsze było, jest i będzie głośno. Może dla obcokrajowców transfer do Warszawy to żadna nowość, dla ligowców - wydarzenie. Podejrzewam, że tutaj na posiłki dla drużyny wydają tyle, co w kilku innych klubach na premie. Kiedy nie wygrywamy, mocno odczuwamy niezadowolenie. Gra w Legii i przeciwko Legii to dwa różne światy. Chodzi o presję.
Z panem w składzie: 11 meczów, 4 wygrane, 4 porażki, 3 remisy, bramki 17-16. Bez pana: 7 meczów, 7 zwycięstw, bramki 19-1.
= Wszystko przez Lewczuka, rozwiązać z nim kontrakt! Sam tego nie pociągnę. Z faktami nie dyskutuję, ale wydostaję się na powierzchnię - w dwóch ostatnich meczach straciliśmy tylko dwa gole. Czasem obrońca ma dziesięć pewnych interwencji, ale popełnia jeden błąd i o dobrym występie wszyscy zapominają. Napastnik nie wykorzysta trzech okazji, strzeli zwycięskiego gola i jest bohaterem. To normalne, ale nie będę zmieniał pozycji na boisku. Nie po to tyle czasu spędziłem w siłowni, wzmocniłem bicepsy, żeby się teraz ruszać z obrony. Mogę się uśmiechnąć, choć statystyki wesołe nie są.
Zapis całej rozmowy z Igorem Lewczukiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.