News: Inaki Astiz: Wciąż jestem głodny sukcesów

Inaki Astiz: Wciąż jestem głodny sukcesów

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.08.2017 11:20

(akt. 02.12.2018 12:09)

W Legii grał przez osiem lat. Zdobył dwa tytuły mistrza Polski i pięć Pucharów Polski, grał z naszym klubie w fazie grupowej Ligi Europy. Ostatnie dwa sezony spędził na Cyprze i tam z APOEL-em Nikozja sięgnął po dwa mistrzostwa kraju, grał dwa razy w Lidze Europy, ostatnio razem z drużyną dotarł do 1/8 finału eliminując Athletic Bilbao. Teraz Inaki Astiz wraca do Legii. W rozmowie z Legia.Net opowiada o tych dwóch sezonach poza Warszawą, o swoich planach, o tym co zmieniło się w Legii i w stolicy. Miłej lektury.

Odchodziłeś z Legii w 2015 roku. Pamiętam, że mówiłem ci, że jeszcze tu wrócisz, a ty kręciłeś głową z niedowierzaniem. Zaskoczony takim obrotem sytuacji?


- Skłamałbym, gdybym powiedział, że się spodziewałem (śmiech). Byłem zaskoczony nawet szansą powrotu do Polski. Miałem różne propozycje, ale pojawiły się późno – np. z ligi duńskiej. Trochę byłem nawet zaniepokojony faktem, że po dwóch bardzo udanych sezonach na Cyprze w APOEL-u Nikozja, tak długo pozostawałem bez klubu. W końcu jednak pojawiły się oferty, m.in. ta z Legii. By taki transfer stał się faktem, musiało się wydarzyć kilka zdarzeń, zbiegów okoliczności. Jedną z nich był pech Jakuba Czerwińskiego i przykra kontuzja. Klub potrzebował defensora i dlatego tutaj jestem.


Szczerze mówiąc myślałem, że wrócisz do Legii po zakończeniu kariery jako skaut lub trener.


- (Śmiech) – Nie, nie na to jeszcze za wcześniej, jeszcze trochę pogram w piłkę. Czuję się dobrze fizycznie, zdrowie dopisuje. Jestem głodny sukcesów.  Zobaczymy jak to będzie wyglądało, ale chciałbym z Legią zdobyć kolejne trofea. Oceniać mnie będą trenerzy, dyrektor sportowy. Będzie czas usiąść i porozmawiać o przyszłości. Może przedłużymy umowę o rok, może będę mógł pracować tutaj kiedyś w innej roli? Tego dziś nikt nie wie. Na razie cieszę się każdym treningiem i chcę pomóc Legii w wywalczeniu mistrzostwa Polski, w grze w Lidze Europy.


To kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o szansie powrotu do Legii?


- W czwartek. Akurat wróciłem na Cypr, chciałem pozałatwiać kilka spraw, zabrać rzeczy, pożegnać się z kolegami z drużyny i życzyć im powodzenia w walce o Ligę Mistrzów. Po sezonie nie było czasu, pojechaliśmy na ślub kuzyna. Gdy już byłem w drodze na lotnisko, zadzwonił Michał Żewłakow i powiedział o takiej możliwości, przedstawił warunki. Długo się nie zastanawiałem, chyba nie trwało to nawet minuty.


W Warszawie zdobyłeś z Legią dwa tytuły mistrza Polski, pięć Pucharów Polski. Była faza grupowa Ligi Europy, zabrakło tylko fazy grupowej Ligi Mistrzów. Co byś chciał jeszcze wygrać z Legią?


- W statystykach widziałem też Superpuchar Polski, ale w 2008 roku na półtora miesiąca wyjechałem do Hiszpanii, do Osasuny. Wróciłem na Łazienkowską już po meczu u Superpuchar czyli go nie zdobyłem. Wracając do pytania, to o Ligę Mistrzów już niestety nie będziemy mieli szansy powalczyć. Trzeba zrobić wszystko, aby zagrać w Lidze Europy. A dla mnie każdy tytuł, każde trofeum jest ważne. Chcę, aby moje CV było jak najlepsze. Priorytetem jest mistrzostwo Polski, dzięki któremu będziemy mogli z drużyną powalczyć o wspomnianą Champions League.


Gdzie teraz jest twój dom, twoje miejsce? W Hiszpanii, Warszawie a może na Cyprze?


- Na Cyprze to nie, tam już nic nie zostało (śmiech). Jeśli wrócę do Nikozji, to tylko by pokibicować chłopakom. A czy Hiszpania czy Polska – powiedziałbym, że pół na pół. W jednym i drugim kraju mam mieszkanie i czuję się naprawdę dobrze. W tym roku w czerwcu polecieliśmy do Hiszpanii, rodzice chcieli nacieszyć się naszą małą córeczką. W lipcu przyjechaliśmy do Polski, by z wnuczką mogli pobawić się rodzice żony. Już ten przykład pokazuje, że mam dwa domy – jeden w Hiszpanii, drugi w Polsce.


Jakie to były dla ciebie dwa lata w APOEL-u Nikozja? Ostatni sezon - mistrzostwo, Liga Europy, 41 meczów, dwa gole i asysta – jest się czym pochwalić.


- Jestem z tego czasu bardzo zadowolony. Dwa mistrzostwa Cypru, dwa razy graliśmy w fazie grupowej Ligi Europy. Byliśmy o włos od Ligi Mistrzów - odpadliśmy w ostatnich minutach fazy play-off. Ale w LE graliśmy naprawdę fajne mecze, awansowaliśmy z grupy. Wyeliminowaliśmy Athletic Bilbao, To był historyczny moment dla całego klubu. Odpadliśmy w 1/8 finału z Anderlechtem Bruksela. To była fajna przygoda w Europie i potężny bagaż doświadczeń. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie wygranej w finale Pucharu Cypru. Ale ogólnie i tak jestem z tego okresu bardzo zadowolony.


Rozumiem, że mecze z drużyną z Bilbao były dla ciebie wyjątkowe?


- Oj tak. Pierwszy mecz rozgrywaliśmy w Hiszpanii. Akurat nie wyszedłem w podstawowym składzie, na boisku pojawiłem się na ostatni kwadrans. Do Bilbao jednak przyjechali kibice, rodzina wynajęli specjalny autokar, by przyjechać na mój mecz. W hotelu pojawili się kuzyni z Majorki, wujki, ciocie. Po meczu spędziłem z nimi trochę czasu. To były bardzo fajne i jak wspomniałeś wyjątkowe chwile. W samym meczu grałem przeciwko swojemu przyjacielowi, Raulowi Garcii. Mieszkamy blisko siebie w Pampelunie. W drugim spotkaniu w Nikozji grałem od pierwszej minuty, wygraliśmy 2:0, awansowaliśmy do kolejnej rundy. Była niesamowita euforia, radość. Nie każdy przecież może wyeliminować taki klub.


Skoro było tak dobrze, były sukcesy, a ty miałeś w nich spory udział, to co się stało, że nie przedłużyłeś kontraktu?


- Po sezonie otrzymałem od klubu informacje, że są ze mnie bardzo zadowoleni. Potem zmienił się jednak trener, a nowy szkoleniowiec postanowił nie przedłużać umowy ze mną – tak mi przynajmniej powiedziano. Taka jest piłka, każdy trener może sobie wybrać z kim chce współpracować, a z kim nie. Ale patrząc na statystyki jakie miałem, byłem przekonany, że wcześniej znajdę sobie nowy klub. Trochę się denerwowałem, ale teraz mogę tylko powiedzieć, że warto było czekać dwa miesiące.


Byłeś już jedną nogą w Pogoni. Jak to się stało, że nie grasz w Szczecinie?


- Z Pogonią już wszystko było dogadane. Pozostało złożenie autografu pod nowym kontraktem – na tym stanęło w piątek. W poniedziałek rano miałem jednak telefon z klubu, że w ostatniej chwili zdecydowali się na innego zawodnika - Laszę Dwalego.


Ach ten Maciej Skorża… (śmiech). Wszyscy znamy twoje atuty -  gra głową, dobre ustawiania się i bardzo inteligentna gra. Czy po tylu latach główną zaletą Astiza nie jest jednak doświadczenie?


- Myślę, że tak. Dwa lata w APOEL-u też mi bardzo wiele dały. Doświadczenia z Ligi Europy, z takimi zespołami które chciały grać w piłkę. W lidze cypryjskiej graliśmy tak jak Legia – rywale często murowali bramkę, my mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki i cierpliwie szukaliśmy okazji i swojej szansy. 


Część kibiców trochę marudzi patrząc na twój powrót wskazując na wiek, oraz że odchodząc z Warszawy miałeś słabszy sezon. To jakiego Inakiego zobaczą kibice?


- Wszystko determinuje wynik, a Legia w tamtym sezonie akurat zajęła drugie miejsce co jest przecież przyjmowane jak porażka. Mieliśmy szanse i powinniśmy zostać mistrzami. Nawet w końcówce Lech stracił punkty i wystarczyłoby, że wygramy ze Śląskiem. Nie potrafiliśmy tego dokonać. Kibicom ten sezon nie kojarzy się zbyt dobrze i przez pryzmat tego mają prawo oceniać też piłkarzy. Być może miałem słabszy moment, na pewno były lepsze w Legii. Ale pewnie gdybyśmy zdobyli mistrzostwo Polski, to nikt by o tym nie pamiętał. W każdym razie te słabsze chwili minęły, ostatni rok był dla mnie bardzo dobry i wierzę, że w Polsce będę dobrą formę kontynuował.


Za tobą kilka treningów indywidualnych, jedne zajęcia z zespołem. Jak się czujesz? Jesteś gotów do gry od razu – na starcie z Wisłą Płock czy potrzebujesz czasu, aby trener mógł na ciebie liczyć?


- Dobrze się czuję. Przez ostatnie dwa miesiące nie leżałem na plaży, trenowałem indywidualnie, dużo biegałem. Ostatni tydzień ćwiczyłem z piłką na Legii, a we wtorek trenowałem z drużyną. Czuję się dobrze, nie było żadnych problemów. Dodatkowo cały czas pracuję i wykonuję ćwiczenia na nogi. Na pewno będziemy wkrótce rozmawiać z trenerem Jackiem Magierą, to on oceni moją postawę, to jak wyglądam i zdecyduje.


Jesteś już jakiś czas w Warszawie. Bardzo zmieniło się miasto?


- Miesiąc już jestem w Warszawie, miałem trochę czasu by zobaczyć miasto. Bardzo podobają mi się bulwary wiślane. Super, że przychodzi tam tylu młodych ludzi, dobrze się bawi. Wokół są fajne miejsca, gdzie można coś zjeść – kuchnia polska, ale znalazłem też hiszpańską. Lubię tam jeździć rowerami z Dominiką. Ostatnio widzieliśmy grupę ludzi, którzy ćwiczyli jogę na plaży.


A sama Legia? Bardzo się zmieniła?


- Przede wszystkim piłkarze się zmienili. Jest wiele nowych twarzy, ale te najważniejsze osoby znam – właściciela, dyrektora sportowego, trenerów. Utrzymywałem kontakt z kolegami - z Michałem Kucharczykiem czy Arkiem Malarzem. Wiem, jak zmienia się Legia, oglądałem mecze na bieżąco, kibicowałem. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Nowi zawodnicy potrzebują czasu, problemem jest tylko jego brak.

Polecamy

Komentarze (154)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.