News: Inaki Astiz: Zdobyć Puchar Polski po raz piąty

Inaki Astiz: Zdobyć Puchar Polski po raz piąty

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

02.05.2015 09:15

(akt. 08.12.2018 00:29)

Hiszpan Inaki Astiz jest jedynym piłkarzem Legii, który grał w czterech zwycięskich finałach Pucharu Polski. Jakub Rzeźniczak też wywalczył cztery puchary, ale w dwóch finałach był rezerwowym. - Cztery to szczególna liczba, ale pięć pucharów byłoby jak wszystkie palce u dłoni. Kończy się mój ósmy sezon w Legii, nie wiem czy zostanę w Warszawie. Teraz koncentruję się jednak na ośmiu krokach, które mogą dać nam dublet. Jeśli zdobędziemy puchar i mistrzostwo, będę miał osiem trofeów w Legii. Niezła średnia, dlatego jestem bardzo zdeterminowany, by znowu wygrać wszystko - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", Inaki Astiz.

Hiszpan na łamach najstarszego dziennika sportowego w kraju wspomina poprzednie finały Pucharu Polski.


(13 maja 2008, Bełchatów ) Legia - Wisła Kraków 0:0, karne 4:3


- W lidze zespół z Krakowa był poza zasięgiem, dlatego finał pucharu był jedyną okazją na zdobycie trofeum. Zdziwiłem się, że miejscem na rozegranie prestiżowego spotkania był tak mały stadion. Nie my jednak decydujemy, gdzie gramy. Jedyna pociecha, że murawa była w niezłym stanie. Na boisku działo się mniej niż na trybunach. W drugiej połowie mecz został przerwany na kilka minut z powodu awantur, ale nie byłem zszokowany. Swoje przeżyłem, kiedy debiutowałem w Legii. W lipcu 2007 roku w Pucharze Intertoto graliśmy z Vetrą w Wilnie. Po wtargnięciu kibiców na boisko mecz po pierwszej połowie został przerwany. W Bełchatowie dograliśmy do końca i o zwycięstwie decydowały karne.


(3 maja 2011, Bydgoszcz ) Legia - Lech Poznań 1:1, karne 5:4


- Finał w Bydgoszczy był trudny. Po przerwie nie wróciłem na boisko. Okazało się, że grałem ze złamanym żebrem. Urazu doznałem w meczu ligowym, ale na treningach przed finałem nie był na tyle dokuczliwy, abym nie mógł grać. W 20. minucie pojawił się tak silny ból, że nie mogłem biegać. Drugą połowę, dogrywkę i karne obejrzałem z ławki. Było nerwowo, przegrywaliśmy, ale wyrównał Manu. Decydującego karnego, jak w Bełchatowie, ponownie strzelał Kuba Wawrzyniak. Kiedy trafił do siatki, stojący za bramką Kotorowskiego tłum naszych kibiców zaczął świętowanie. Podczas fety zostałem rozebrany przez fanów ze sportowego stroju i do szatni wracałem w bieliźnie.


(24 kwietnia 2012, Kielce ) Legia - Ruch Chorzow 3:0


- Najłatwiejszy z finałów. Szybko strzeliliśmy gola. Tuż przed przerwą pokonaliśmy bramkarza Ruchu po raz drugi, a na początku drugiej połowy zdobyliśmy trzecią bramkę. Zagraliśmy dobre spotkanie i wydawało się, że zdobędziemy dublet. Byliśmy liderem ekstraklasy, mieliśmy przewagę, ale roztrwoniliśmy ją pod koniec rozgrywek. Brakowało nam pomysłu, jak wygrywać mecze. Mistrzem został Śląsk Wrocław. Puchar niestety nie osłodził nieudanego sezonu.


(2 i 8 maja 2013, Wrocław i Warszawa ) Śląsk - Legia 0:2, Legia - Śląsk 0:1


- Nie rozumiem, dlaczego graliśmy wtedy dwa mecze? Finał to finał. Jedno spotkanie, które decyduje o tym, kto zdobywa trofeum. Dobrze, że dziwaczna formuła przetrwała rok. Grałem tylko we Wrocławiu. Marek Saganowski zdobył tam dwie bramki i wydawało się, że kwestia triumfatora została rozstrzygnięta. W rewanżu Michał Żewłakow strzelił samobója i zrobiło się nerwowo. Pod koniec meczu piłkarz Śląska trafił w poprzeczkę, ale skończyło się pięknie. To był czwarty, zwycięski finał Pucharu Polski, ale pierwszy raz dołożyliśmy do niego mistrzostwo. Radość była wyjątkowa, bo triumfowaliśmy na swoim stadionie.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.