fot. Piotr Kucza

Indywidualności są, drużyny brak. Jak gra Lechia Gdańsk?

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

20.05.2023 11:50

(akt. 20.05.2023 11:53)

Sztuka o tytule "Sezon 2022/2023" zmierza ku końcowi. Przed Legią jeden z ostatnich aktów, czyli wyjazd do Gdańska. Podopieczni trenera Davida Badii prezentują się w tych rozgrywkach słabo i 6 maja stracili szanse na utrzymanie. Warszawiacy ostrzą sobie zatem zęby na wysokie zwycięstwo. Czy biało-zieloni są w stanie postawić się "Wojskowym"?

Człowiek, który nie śledzi dokładnie wszystkich spotkań Lechii i włączy sobie chociażby pierwsze dwadzieścia minut meczu biało-zielonych z Rakowem Częstochowa, może zadać pytanie, jak zespół grający tak ładnie mógł zapracować sobie na spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ta osoba, jak i wiele innych, uległyby jednak mylnemu wrażeniu. Lechia gra bowiem ładnie, ale tylko czasami, momenty dobrej gry przeplata długimi fragmentami piłkarskiej mizerii. Trudno jednoznacznie wskazać, co w zespole z Pomorza funkcjonuje najgorzej: z pewnością słowa krytyki należą się formacji obronnej. Dopuściła ona do straty aż 53 bramek. Niewątpliwie jednym z głównych winowajców takiego stanu rzeczy jest Joel Abu Hanna, który przebywa tam na wypożyczeniu z Legii. Obrońca ten jest na tyle specyficzny, że lepiej czuje się w polu karnym przeciwnika, niż swoim własnym. Potrafi wywalczyć sobie pozycję do strzału w czasie rozgrywania rzutów wolnych lub różnych. Jeżeli chodzi o zalety ofensywne, całkiem nieźle wyprowadza też piłkę. Bronić nie umie jednak wcale. Źle się ustawia i jest notorycznie spóźniony, przez co bardzo często fauluje. W meczu ze Stalą Mielec w ciągu 8 minut przewinił trzy razy, a po jego interwencjach piłkarze gospodarzy musieli trochę czasu dochodzić do siebie.

Duża liczba straconych przez Lechię bramek może dziwić o tyle, że zespół ten ustawia się dość defensywnie. Najniżej grającymi pomocnikami są Kristers Tobers i Jarosław Kubicki. Obaj czują się lepiej w odbiorze piłki niż konstruowaniu akcji. Kiedy nie mają przed sobą Flavio Paixao, wtedy moc ofensywna Lechii znacznie spada. Co tu dużo mówić – Portugalczyk to, jak na polską ligę, piłkarz bardzo dobry. Jest świetny technicznie, umie niekonwencjonalnie zagrać, ale przede wszystkim zdobywać bramki. Flavio ma już jednak 38 lat i po sezonie odchodzi z Gdańska. W meczu ze Stalą Mielec nie wystąpił i w jego buty próbował wejść Jakub Kałuziński. Młodzian w zestawieniu z Kubickim czy Tobersem to prawdziwy wirtuoz techniczny. Szczególnie imponować mogą jego kilkudziesięciometrowe przerzuty wykonywane z idealną precyzją. Kałuzińskiego w przyszłym sezonie również jednak w Lechii nie zobaczymy, więc fanom biało- zielonych zostały dwa mecze, by cieszyć się jego grą.

Niezależnie jednak od tego, czy w środku pola gra Paixao czy też Kałuziński, Lechia swoich ataków nie buduje raczej przez centralną strefę boiska. Gdańszczan napędzać mają skrzydła, a więc Marco Terrazzino i Bassekou Diabate. Niemiec w swej grze jest dość nijaki, z tego powodu najpewniej zastąpił go ostatnio Ilkay Durmus. Turkowi daleko do swojej najlepszej dyspozycji, a mimo to na placu gry jest jednym z lepszych piłkarzy. Umie dobrze podać i uderzyć z dystansu. Często schodzi do środka, by tam szukać finalizacji akcji. Pod tym względem jego zupełnym przeciwieństwem jest Diabate. Malijczyk to piłkarz niezwykle chimeryczny. W tej samej akcji potrafi świetnie zgubić obrońcę, by później wypuścić sobie za daleko piłkę i zepsuć całą akcję. Problemy z kontrolą piłki, to zresztą swoisty znak firmowy gracza z Afryki. Być może wynikają one z faktu, że Diabate tak mocno wierzy w swoje zdolności motoryczne (a te ma nad wyraz rozwinięte), że jest przekonany, że nieważne jak daleko wypuści sobie futbolówkę i tak zdąży ją dogonić. Malijczyk próbuje najczęściej rajdów do linii bocznej, spod której stara się dośrodkowywać. Adresatem jego podań, bardzo często może być Łukasz Zwoliński. To naprawdę klasowy napastnik, o czym może świadczyć fakt, że w swoich szeregach chce go mieć Dawid Szwagra, a więc przyszły szkoleniowiec Rakowa Częstochowa. Zwoliński strzelił w tym sezonie dziewięć goli, złośliwi powiedzą, że niewiele, ale cała Lechia zdołała pokonać bramkarzy rywali jedynie 27 razy, a więc "Zwolak" jest odpowiedzialny za 1/3 dorobku bramkowego, co już tak źle nie brzmi.

Sobotni mecz ma więc wyraźnego faworyta. Kosta Runjaić mówił na konferencji prasowej, że chce z przytupem zakończyć sezon. W meczu z Jagiellonią legioniści dali prawdziwy koncert, w stolicy Pomorza swój wyczyn chcieliby z pewnością powtórzyć. Na przeszkodzie mogą stanąć im liczne absencje. W Gdańsku nie zobaczymy Artura Jędrzejczyka, Bartosza KapustkiTomasa Pekharta i Yuriego Ribeiro. Nieobecność Portugalczyka może być szczególnie widoczna, tym bardziej, że zawieszony jest przecież Filip Mladenović. Do dyspozycji trenera pozostają jednak Ernest Muci, Paweł Wszołek, Josue, czy przede wszystkim Bartosz Slisz. Polak jest ostatnio w wybitnej formie, z Jagiellonią zagrał tak, że kibice mogli jedynie przecierać oczy ze zdumienia. Szczególnie w pamięć musiała zapaść im piękna ruleta, którą przy linii bocznej minął Marka Guala. Slisz tydzień temu miał dwie asysty, czas więc strzelić gola. Lechia, pomimo faktu, że nie ma już szans na utrzymanie, wyjdzie z pewnością mocno zmotywowana. "Wojskowi" nie powinni się tym przejmować i postarać się zdobyć jak najwięcej bramek. 

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.