Domyślne zdjęcie Legia.Net

ITI przegląda dokumenty Legii

Źródło: Gazeta Wyborcza

18.12.2003 10:45

(akt. 02.01.2019 05:14)

Jeden z największych polskich koncernów medialnych w przeszłości interesował się kilkoma klubami piłkarskimi - Wisłą Kraków, Stomilem Olsztyn, Polonią Warszawa i Widzewem Łódź. W przypadku ostatniego z wymienionych do zawarcia umowy brakowało już tylko definitywnych podpisów, a rzecz rozbiła się o to, o co może się rozbić i teraz, czyli o prawo do użytkowania gruntów. W przypadku Legii sprawy zaszły jeszcze dalej, ale... - Chyba można było z tym zawarciem umowy przedwstępnej trochę poczekać. Teraz jest martwy okres, gdy nie generuje się środków finansowych. W klubach rozpoczyna się okres transferowy, sporo trzeba zapłacić za zagraniczne zgrupowania. ITI będzie przeglądało księgi, a tu co chwila słychać o nowych wydatkach. Dlatego wcale niewykluczone, że po dwóch miesiącach bezpłatnej reklamy ITI wycofa się z umowy z Pol-Motem. Trochę niepokojące jest to, że podpisując porozumienie nawet nie wpłaciło wadium. A z polską piłką i tak nie zerwie kontaktu, ponieważ po wygaśnięciu umów na transmisje z Canal+ przejmie je zapewne należąca do koncernu stacja TVN. Już teraz transmisje są przewidziane w mającej nadawać za granicą TVN International - powiedział nasz informator. Podpisanie przez ITI umowy kupna klubu zależy od tak wielu czynników, że można się zastanawiać, czy jest faktycznie realne. Jak mówił prezes koncernu Mariusz Walter, zależy choćby od stanowiska rady nadzorczej ITI, statusu terenów, gdzie mieści się stadion, lub tysiąca z pozoru mniej istotnych powodów. A nie można zapominać o prawie 15 mln zł długów Legii i w sumie ponad 20 mln, jakie trzeba zapłacić za całość. W tej chwili i tak kluczową sprawą jest to, kto wygra przetarg na inwestora przy budowie stadionu. Tu miasto, czyli właściciel terenów między ulicami Czerniakowską, Myśliwiecką i Łazienkowską, nie zamierza przyznawać żadnych preferencji Legii, a w konsekwencji jej staremu czy nawet nowemu właścicielowi. Dlatego ITI - biorąc pod uwagę, że jednak zdecyduje się zainwestować w Legię - zależy na dobrych stosunkach z firmą budowlaną Warbud (o czym pisaliśmy już w ubiegłym tygodniu), bo ta z reguły przetargi w stolicy wygrywa. I wiele wskazuje na to, że tak stanie się także i tym razem (przetarg zostanie rozpisany dopiero w styczniu, zakończony w kwietniu lub maju, lecz pewnie fundamentalne postanowienia, jeszcze bez złożenia podpisów zostaną poczynione na początku roku). W tym wszystkim trzeba pamiętać, że do spółki budującej stadion wejdzie miasto wnosząc aportem tereny. Chodzi jednak o to, by wybrano "właściwego" inwestora. - Niestety, nie udało nam się ułożyć stosunków z miastem. Niewykluczone, że w razie niekorzystnego rozwoju wypadków w porozumieniu z PZPN i ITI spróbowalibyśmy doprowadzić do budowy stadionu w innym miejscu, np. na Fortach Bema - rzucił pomysł prezes ustępującego właściciela Legii, holdingu Pol-Mot Andrzej Zarajczyk. Tamte tereny należą jednak do Agencji Mienia Wojskowego, poprzedniego właściciela 11 hektarów, gdzie dotychczas znajduje się stadion Legii (to od AMW kupiło je miasto). Operacja wybudowania nowego obiektu w nowym miejscu cofnęłaby proces o jakieś trzy lata. A przecież właśnie za taki mniej więcej czas według wstępnych planów ma zostać wybudowany nowy stadion przy Łazienkowskiej na miejscu starego. Po zwalczeniu mnóstwa biurokratycznych kłopotów, przez które w innym miejscu musiano by brnąć od nowa. - Kibice Legii zresztą pewnie nie byliby zadowoleni z takiej zmiany. Oni woleliby miejsce, do którego od lat są przyzwyczajeni - zauważył nasz informator.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.