News: Ivan Djurdjević: Przegrana okropnym uczuciem

Ivan Djurdjević: Legia umie poradzić sobie z trudnościami

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: slaskwroclaw.pl

12.11.2022 16:30

(akt. 12.11.2022 16:31)

– Legia jest drużyną jakościową, która cały czas gra. Nawet w tych momentach, w których idzie jej źle, umie sobie poradzić z trudnościami i wygrywać dzięki liderom, których posiada – mowa tu o Josue oraz Mladenoviciu, czy też Kapustce. Rywale mają nieco gorszą linię obrony, która czasami zmaga się z problemami, ale wspomniani piłkarze ciągną ten zespół – mówił przed meczem z warszawiakami (13.11, godz. 17:30), w 17. kolejce PKO Ekstraklasy, trener Śląska Wrocław, Ivan Djurdjević.

– Jeżeli spojrzymy wstecz – wygrana z Lechem, remis z Jagiellonią, ogranie Wisły Płock, przegrana z Miedzią i teraz mecz pucharowy, który sportowo wygraliśmy. Nie wiem, czy to jest aż takie wielkie wahanie, o którym się mówi. Wiemy, że w Śląsku Wrocław – jak w każdym klubie – zawsze chcemy zwyciężać. Nikt nie chce przegrywać, ale w takim momencie, w jakim jesteśmy, czyli budowania zespołu, uważam, że widać duży postęp.

– My – jako sztab i klub – staramy się wykonać swoją sportową pracę, na którą mamy wpływ po rywalizacji. To się czasami udaje, czasami nie. Interesuje nas to, co jest na boisku. Pomimo tego, że chcielibyśmy mieć wpływ na niektóre rzeczy, które dzieją się poza nim, to go nie mamy. Po zakończonym meczu z Sandecją pytaliśmy arbitra, co z wynikiem. Powiedział, że to nie jest jego decyzja. Ktoś inny będzie o tym decydował i my to tak zostawiamy. Przy wyniku 2:1 mieliśmy rzut karny, ale nie został on wykonany. Tu się nasza historia kończy. Staliśmy na murawie do końca, a sędzia odgwizdał zakończenie spotkania. Udaliśmy się do szatni, padło kilka słów z mojej strony do drużyny, jeżeli chodzi o sposób gry. O to, na co mamy wpływ. Na to, co działo się później, nie będę tracił ani czasu, ani sił. Teraz, jako trener, chcę jak najszybciej przygotować zespół do meczu z Legią, mając na uwadze 75-lecie klubu i czas, jaki nas goni. Na tak trudnym boisku, jak w Niepołomicach, dawno nie graliśmy. Murawa okazała się ciężka, jest kilka urazów, które musimy doleczyć, i na tym się skupiamy.

– Często przed spotkaniem dodaje się punkty, jeśli ktoś jest na ostatnim miejscu, a widzimy, co się dzieje w Pucharze Polski. Lechia Zielona Góra eliminuje wszystkie zespoły z Ekstraklasy. Poprzednio Miedź Legnica albo nie przegrywała, albo przegrywała nieznacznie. My podchodzimy do tego cały czas tak samo – ten mecz musi być zwycięski. W dzisiejszej piłce każdy z każdym może przegrać i wygrać. To już nie jest piłka nożna, gdzie dwóch zawodników może rozstrzygnąć rywalizację. Dzisiaj piłka jest wyrównana, każdy walczy, biega i dobrze broni. W każdym meczu trzeba zagrać naprawdę tak dobrze, żeby wygrać. A widzimy, że tak nie jest, zwłaszcza w naszej Ekstraklasie. Wiadomo, że po takiej grze, jak z Miedzią, przez dwa dni jestem "chory". Ale to jest ten etap budowania zespołu, że w różnych spotkaniach zachowujemy się różnie. Po takim meczu jak z Miedzią jedziemy na Puchar Polski i uważam, że w pierwszej połowie z Sandecją nieźle wyglądał atak pozycyjny, nad którym chcieliśmy popracować. Pracujemy nad tym, na co mamy wpływ, czyli na postęp. Jeśli chodzi o rezultat, nie gramy sami. Na wynik nie mamy aż takiego wpływu, jaki mamy na postęp.

– Wyjątkowość meczu z Sandecją polegała na tym, że graliśmy na boisku, które jest o 5 metrów węższe. Po co na takiej murawie pięciu obrońców? Bez sensu. Chcieliśmy wrócić do czwórki z tyłu. Chcieliśmy też dać do składu Piotra Samca-Talara, Michała Rzuchowskiego i Johna Yeboaha, którzy lepiej grają pomiędzy liniami i mogą wygrać więcej przestrzeni, które w ataku pozycyjnym są bardzo ważne. To nam się udało. Czy to przy bramce, czy w kilku innych momentach – poprzeczka Yeboaha też wynikała z takiej sytuacji. To element, nad którym musimy pracować, zwłaszcza popełniając jakieś błędy z Miedzią, która zazwyczaj cały czas stara się grać piłką, a w tym meczu w ogóle nie chciała tego robić. Są też i takie spotkania, na które wychodzimy, mając jakiś plan, ale okazuje się, że przeciwnik ma inny. W trakcie gry trzeba to korygować, musimy zmieniać zawodników. To coś, co po porażkach – jak z Miedzią – daje nam pewne wnioski, nad którymi pracujemy dalej i pewne rzeczy poprawiamy. Wyciągamy wnioski na bieżąco, poznajemy zespół, a ja pewnych rzeczy nie przyspieszę, bo tych ludzi nie znam. Muszę ich poznać. Rzuchowskiego, który daje nam grę pomiędzy liniami, nie mieliśmy przez długi czas. To po prostu proces. Pewne rzeczy dają nam dobre wnioski, nad którymi będziemy pracować. Po meczu z Legią mamy miesiąc, dwa dalszej pracy. Okres przygotowawczy dużo nam da, żebyśmy się jeszcze bardziej poznali i pewne rzeczy dograli.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.