News: Ivan Kepcija: Club Brugge, Olympiakos - to powinien być nasz poziom

Ivan Kepcija: Club Brugge, Olympiakos - to powinien być nasz poziom

Marcin Szymczyk

Źródło: tomaszcwiakala.pl

29.03.2018 11:44

(akt. 02.12.2018 11:31)

- Ludzie opierają się na emocjach z tygodnia, ale ja w pracy mam być jak generał w armii. To ciągła walka. Muszę stać z tyłu, mieć dobry ogląd sytuacji i podejmować te decyzje bez emocji - opowiada w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą dyrektor techniczny Legii Warszawa, Ivan Kepcija.

Każdy kibic pyta, co stanie się z Romeo Jozakiem i Ivanem Kepciją jeśli Legia nie zdobędzie mistrzopstwa Polski?


- To dwa różne typy presji i dwa sposoby postrzegania sukcesu. Każdy trener jest uzależniony od wyniku. Ja też, ale nie tylko od niego. Zadaję sobie pytania, czy podnoszę wartość kadry, czy nowi piłkarze pomagają w rozwoju drużyny, czy będzie możliwość ich odsprzedać i jak wygląda budowa struktury akademii – mam tu na myśli kapitał ludzki. W skrócie – czy budujemy większy projekt. Może tak się stać, że jeśli nie wygramy mistrzostwa, moja praca będzie zagrożona, ale nie martwię się tym akurat teraz. Codziennie zastanawiam się, jak budować klub, a jeśli właściciel powie, że nie jest ze mnie zadowolony, to będę musiał uszanować tę decyzję. Staram się też oddzielić fakt, że przyszliśmy z Romeo w podobnym czasie i wcześniej razem pracowaliśmy. Nie zajmujemy tego samego stanowiska.



Ściągnął pan zimą dziesięciu piłkarzy, z czego czterech przed startem okresu przygotowawczego. To nie jest norma w polskich warunkach.


- Takiego postępowania – sprowadzania piłkarzy tak szybko – należy oczekiwać w przyszłości. Staramy się pracować na tyle systematycznie, by podejmować najlepsze decyzje bez presji. Już teraz planujemy lato i znów postaramy się ściągnąć piłkarzy tak szybko jak to możliwe. Dla piłkarza to nie fair, jeśli ściągasz go 15 sierpnia, a trzy dni później oczekujesz, że zagra w eliminacjach do europejskich pucharów. Kilka razy pytano mnie, czy najbliższe okno będzie tak ruchliwe pod kątem liczby nowych piłkarzy jak ostatnie. Zdecydowanie nie. Teraz celowo tak postąpiliśmy.. Daliśmy piłkarzom czas na adaptację do stylu i miasta. Żebyśmy mieli przekonanie, że kiedy będą dla nas najważniejsi – w kwietniu-maju lub lipcu-sierpniu – będą mieli największą szansę na sukces.


To ile daje im pan czasu na adaptację? Jeśli do Legii trafia piłkarz z Francji, Włoch lub z CV Eduardo da Silvy, trzeba chyba liczyć na szybsze efekty.


- Przede wszystkim trzeba patrzeć szerzej niż na CV. Nie chcę spieszyć się z wnioskami, ale William Remy na razie radzi sobie dobrze, a…


To fakt, że wygląda najlepiej z nowych.


- Właśnie, ale on długo nie grał i wciąż mu daleko do jego potencjalnie najwyższego poziomu. Już teraz jest wartościowy, ale w ciągu miesiąca-trzech oczekujemy jeszcze więcej. Eduardo ma 34 lata, też nie grał regularnie, ale znaliśmy jego charakter. Może być supergwiazdą, ale pracuje jak 18-latek. Bardzo profesjonalny. Gdy z Jagiellonią graliśmy w osłabieniu i trener zdecydował się na taktyczną zmianę, facet zszedł jak gdyby nigdy nic. Uszanował decyzję trenera. Takie sytuacje należy oceniać szerzej – młodzi obserwują i myślą: „jeśli taki piłkarz się tak zachowuje, to ja muszę być taki sam”. Eduardo ma większy wpływ niż tylko asysta ze Śląskiem czy wywalczenie karnego z Zagłębiem. Adaptacja zawodnika zależy od wielu czynników – osobowości, języka i tego, czy wyjechał po raz pierwszy za granicę. Generalnie staramy się ograniczać ryzyko. Sprowadziliśmy Kurdjavcevsa, Kwietniewskiego i Iloskiego. Ci piłkarze to przyszłość. Nie oczekujemy natychmiastowego efektu. Gdybyśmy przeprowadzili pięć transferów, też byłoby dobrze, ale potem pojawiały się okazje. Np. możliwość ściągnięcia Mauricio – uznaliśmy, że mądrze byłoby to wykorzystać.


Od takiego zawodnika można z kolei oczekiwać natychmiastowego efektu, ale pojawia się pytanie, jak zawodnik z kontraktem w Lazio, którym interesowały się Besiktas czy Zenit, miałby związać się z Legią na dłużej?


- Z doświadczenia widzę, że wielu piłkarzy przychodząc tu, robi „wow”! Taki Mauricio ląduje, widzi, że ktoś na niego czeka na lotnisku, potem się nim zajmuje i mówi po portugalsku. Że wszystko jest profesjonalne. Że jest traktowany i prezentowany jak gwiazda. Zawodników widzących naszych kibiców kręci to, że są częścią tego projektu. Na to też liczymy – żeby piłkarze zakochali się w klubie. Żeby liczyło się coś więcej niż pieniądze. To było pierwsze, co usłyszałem od Antolicia. Już pierwszego dnia powiedział, że mógłby tu zostać na dłużej. To soft value. Kapitału ludzkiego nie przeliczysz liczbami. A Legia ten kapitał ma duży.

Jak bardzo opiera się pan dziś na skautingu, a jak na koneksjach z agentami, które w klubach na poziomie Legii są ważniejsze niż w zespołach z absolutnego topu. Zwłaszcza, gdy ściąga się piłkarzy z Chorwacji.


Stamtąd wzięliśmy Antolicia i Vesovicia. Przy obu uznaliśmy, że to świetne okazje. Pojawiła się możliwość sprowadzenia ich poniżej ceny, którą moim zdaniem powinni kosztować. Skauting czy agenci? Skakanie na jednej nodze, jeśli możesz opierać się na dwóch, nie byłoby mądre. Agenci pomogli nam sprowadzić Remy’ego i Philippsa, ale z dziesięciu zawodników, o których wspomniałeś, tylko dwóch przyszło od jednego agenta. Jesteśmy otwarci. W przyszłym tygodniu lecę do Londynu na spotkanie z innymi klubami. Będziemy mieli bezpośredni kontakt i powymieniamy się informacjami bez agentów po drodze. Przyjadą dyrektorzy sportowi i szefowie skautingu. „Znam piłkarza, który do nas nie pasuje albo nie odpowiada trenerowi albo nie gra tyle, ile by chciał…”. Trzeba budować sieć kontaktów.

- Potrzebujemy piłkarzy na poziomie europejskich pucharów. Ich pozyskiwanie nie jest łatwe, bo rywalizujemy z klubami, które szukają podobnych zawodników. Club Brugge, Olympiakos, Dinamo Zagrzeb, top w Holandii… To powinien być nasz poziom. Musimy wchodzić na rynki, gdzie piłkarze potraktują Legię jako świetną okazję. Czyli albo mniejsze kluby w dużych ligach albo większe kluby w mniejszych ligach.


Zapis całej rozmowy z dyrektorem technicznym Legii, Ivanem Kepciją, można przeczytać na stronie Tomasza Ćwiąkały.

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.