News: Ivica Vrdoljak: Legia musi zarabiać na transferach

Ivica Vrdoljak: Legia musi zarabiać na transferach

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.09.2017 12:56

(akt. 02.12.2018 11:57)

- Szkoda, że Legia grając w Lidze Mistrzów nie promowała nawet jednego młodego zawodnika. Nawet teraz jesienią w drużynie powinno się znaleźć miejsce dla Wieteski, który będąc trzecim czy czwartym stoperem, pukałby do wyjściowego składu, raz na jakiś czas dostałby szansę i być może by ją wykorzystał i się promował. W Legii od lat jest problem z tym, by na kogoś postawić, zwłaszcza na młodego. A tylko w takim przypadku piłkarz może się trenerowi odpłacić dobrą grą. Legia musi zarabiać na transferach po udanych sezonach, zwłaszcza teraz, gdy wejście do Ligi Mistrzów będzie o wiele trudniejsze - mówi w rozmowie z Legia.Net były piłkarz i kapitan naszego zespołu, Ivica Vrdoljak.

Co słychać?


- Zacząłem pracę w menedżerce, oglądam większość spotkań w lidze polskiej. Kolejka to osiem meczów, z czego oglądam minimum pięć. Widziałem ostatnie mecze Legii z Cracovią  i Jagiellonią. Z Pasami, które ostatnio bardzo słabo wyglądają, trzymałem kciuki za szybkie otwarcie spotkania. Wiedziałem, że to doda pewności siebie, a nowy sztab z automatu otrzyma kredyt zaufania. Miałem świadomość, że jest to bardzo ważne spotkanie, bo przed nami trudne mecze z Jagiellonią, Lechem czy później Lechią.


Przed nami?


- No tak, mówię przed nami, bo ja wciąż czuję się legionistą, czuję się związany z tym klubem. Ale wracając do tematu, z Jagiellonią widziałem momenty dobrej gry, jednak ofensywa Legii po prostu jest mocno osłabiona. Mocno trzymałem kciuki za wygraną, nieważne w jaki sposób, ale by wywieźć z trudnego terenu trzy punkty. Nie udało się, nie było argumentów.


Potrafisz na odległość zdiagnozować problem Legii, dlaczego zespół gra słabo od początku sezonu? Kibice się spierają. Jedni wskazują na słabe przygotowanie fizyczne a inni na chybione transfery.


- Spróbujmy na początku cofnąć się o rok, wtedy to też nie wyglądało dobrze. Ze Zrinjskim, Trenczynem czy Dundalk przydało się trochę szczęścia. Legia wyglądała bardzo słabo, ale awansowała do Ligi Mistrzów, przyszedł Miro Radović, obudził się Odjidja-Ofoe, rundę życia zagrał Guilherme i zaczęło to dobrze wyglądać. A w tym też było sporo szczęścia – przecież Gui miał iść pod nóż, miał mieć operacje barku. Wyleczył się na własną rękę i rozegrał najlepszą rundę w życiu. Wracając do meritum, to przypomnę, że do września było słabo, a większość kibiców i obserwatorów chciało się pozbyć nawet Vadisa. Zespół nabrał pewności siebie po awansie do Champions League. Teraz tego zabrakło i trwa to wszystko znacznie dłużej. Ale w lipcu i sierpniu zespół wyglądał dramatycznie słabo. Legii awans dała bramka Aleksandara Prijovicia na wyjeździe w meczu z Dundalk w ostatnich minutach. W tym roku takiego szczęścia zabrakło, bramka z Astaną w ostatniej minucie na wyjeździe zabrała nam szansę gry o Ligę Mistrzów. Początek obu sezonów był bardzo podobny. Tyle, że rok temu wszystko poszło we właściwą stronę, przyszła dobra gra w Lidze Mistrzów, mistrzostwo Polski. W tym roku tak się nie stało i póki co jest duża dysproporcja między tymi sezonami. Ale proszę zauważyć, że wtedy byli piłkarze, którzy potrafili w tych pierwszych meczach zapewnić Legii sukcesy mimo słabszej formy zespołu. Najlepsi w eliminacyjnych meczach byli Arek Malarz, Michał Pazdan i skuteczność Nemanji Nikolicia. Głównie dzięki postawie tych graczy, Legia awansowała do Ligi Mistrzów. Kibice przestali już mówić, że Malarz trafił na Łazienkowską, bo jest kolegą Michała Żewłakowa, swoją postawą zapracował na szacunek kibiców. Potem przyszedł Miroslav Radović, świetną rundę rozegrał Guilherme, do tego doszedł Vadis Odjidja-Ofoe. W wybornej dyspozycji byli Bartosz Bereszyński i Aleksandar Prijović. Proszę spojrzeć, wymieniłem ośmiu piłkarzy, a sześciu z nich nie ma lub mają poważne urazy. Tu jest problem Legii. Nie ma tego komu pociągnąć. Popatrzmy, jak wyglądała wiosna. Wielu piłkarzy grało poniżej możliwości, ale był Vadis, który w pojedynkę ciągnął wózek do przodu, a do jego poziomu dostosował się Thibault Moulin. 

- A teraz kadra Legii jest po prostu słabsza. Nie może być tak, że gramy z Koroną czy Bruk-Betem a wszyscy na trybunach drżą o wynik, bo gra delikatnie mówiąc nie wygląda fajnie, a mnóstwo pracy mają bramkarz czy środkowi obrońcy. Jeśli zawodnicy tych formacji są wyróżniającymi się postaciami w Legii, to znaczy że coś jest nie tak.



W rozmowie z Super Expressem powiedziałeś, że zawodnicy Legii powinni uderzyć się w pierś. Co miałeś na myśli?


- Byłem tyle lat w szatni Legii. Piłkarze, których nazwiska znajdują się w pierwszej jedenastce często myślą, że są najlepsi. Nie ma w tym nic złego, ale potem trzeba to jeszcze udowodnić na boisku. Z całym szacunkiem dla kilku drużyn, z którymi Legia w tym sezonie potraciła punkty, ale z połową z nich to Lega powinna wygrać nawet nie mając trenera. Równie dobrze pan Rzymek (magazynier Legii – przyp. red.) mógłby ustalić jedenastkę i piłkarze, których by wytypował powinni wyjść na boisko i wygrać mecz. Nie można wszystkiego zrzucać na trenerów. Piłkarze byli za Magierą, ale jednocześnie nie zrobili wszystkiego, aby dalej z nim pracować.


Obowiązkiem Legii była gra w fazie pucharowej rozgrywek?


- To jest sport, wszystko może się zdarzyć. Porażki są wkalkulowane, podobnie jak sukcesy. Ale nie powinno być tak, że Legia nie potrafi przejść dwóch rywali, którzy zdecydowanie byli w jej zasięgu. Jak już wspomniałem rok temu, też graliśmy słabo, ale mieliśmy trochę szczęścia. Męczyliśmy się jednak przecież i z Trenczynem i z Dundalkiem, a to były słabe kluby, słabsze sportowo od Astany czy Sheriffa. Budżetowo tylko Astana dorównywała Legii, mogła zaoferować piłkarzom dobre pieniądze. Legia mogła odpaść z pucharów rok temu, ale miała szczęście. Odpadła w tym roku, czasem się tak dzieje.


Brak awansu spowodował dziurę w budżecie i kłopoty finansowe.


- I tutaj jest duży problem. Nie może być tak, że są lata tłuste, Legia gra w fazach grupowych Ligi Europy i Ligi Mistrzów, a raz podwinęła się jej noga i od razu klub wpadł w tarapaty. To oznacza, że zawodnicy w poprzednich pięciu latach utrzymywali klub, że awanse i sukcesy dawały Legii tymczasową stabilizację. Poprzez sukcesy urosła wartość klubu, ale i zawodników. I zabrakło kogoś, kto potrafiłby tych kluczowych graczy sprzedać za dobre pieniądze. Po Lidze Mistrzów, Legia sprzedała tak ważnych zawodników jak Nikolić, Prijović, Bereszyński czy Odjidja-Ofoe. I powinna na nich tyle zarobić, że brak awansu do pucharów nie byłby żadnym problemem finansowym. Tymczasem okazuje się, że Legia na tych graczach zarobiła mniej, niż Lech na jednym transferze Jana Bednarka, który rok wcześniej grał w Górniku Łęczna. Efekt jest taki, że dziś Legii nie stać już na płacenie tak wysokich pensji jak rok temu, że musi zaciskać pasa, szukać oszczędności.



Spodziewałeś się, że Legia jednego dnia pożegna nie tylko trenera, ale i dyrektora sportowego?


- Nie, nie spodziewałem się. Codziennie śledzę to, co dzieje się w Legii, ale tego konkretnego dnia byłem zszokowany i zaskoczony biegiem wydarzeń. Tym bardziej, że wiem, że pan Dariusz Mioduski ufał Jackowi Magierze i otwarcie o tym mówił. Podjął jednak trudną decyzję. Być może najtrudniejszą w życiu, bo jemu bardzo zależy na tym, by w Legii działo się dobrze. Teraz na pewno w głębi duszy ma pewne obawy, czy dobrze zrobił, jak to będzie się teraz układało. To jednak mądry człowiek i wypada mu zaufać.


A twoim zdaniem prezes i właściciel klubu w jednej osobie dokonał słusznego wyboru przy obsadzeniu niezwykle istotnych stanowisk w klubie?


- Nie wiem dziś tego, to niewiadoma. Romeo znam, ale nie wiem jakim jest trenerem. Wcześniej nie prowadził bowiem zespołu seniorów. Natomiast w Chorwacji o Jozaku mówi się, że futbol ma w małym palcu, o piłce wie wszystko. Natomiast by być trenerem, trzeba stać przed zespołem, być liderem, którego wszyscy słuchają. Wkrótce się przekonamy, jak w tej roli odnajdzie się Romeo, który jako dyrektor akademii Dinama wykazał się ogromną wiedzą i nosem do piłkarzy. Natomiast apeluję by nie oceniać go już teraz. Trzeba mu dać trochę czasu, zaufać i z ocenami wstrzymać się do rundy wiosennej. On nie jest cudotwórcą, nie zmieni gry Legii w jeden dzień czy w jeden tydzień. A ja czytam w prasie, że już teraz jest krytyka, bo styl jest podobny jak za Magiery. To nie jest ani sprawiedliwe, ani profesjonalne, aby w ten sposób oceniać już teraz. Trzeba dać człowiekowi szansę na wprowadzenie nowych założeń i ustaleń. Legia ma w tej chwili najsłabszą kadrę od lat, ale i tak najsilniejszą w Polsce. Poziom polskiej ligi niestety bardzo się obniżył.


Legia ma nowego trenera, który ma postawić na młodych bez utraty na jakości.


- Legia ma nowy sztab szkoleniowy, nowego trenera. Będą za nich trzymał kciuki, tym bardziej, że są z Chorwacji. Mocno wierzę, że zrobią to co powinni, że Legia zacznie prezentować się lepiej i szybko wróci tam, gdzie jej miejsce. Tak, słyszałem, że Legia ma się pozbyć starszych graczy i postawić śmielej na młodszych. Ale dobry młody piłkarz np. z Chorwacji kosztuje. Legia w tym momencie nie ma na to pieniędzy. Na młodych i zdolnych graczy z Dinama Legii nie będzie stać jeszcze długo, ale nawet za takich graczy ze słabszych klubów w Chorwacji trzeba zapłacić kilka milionów euro. Podam przykład – Rafał Wolski po świetnej rundzie odszedł do Fiorentiny za około 2,5 mln euro. W tym samym czasie Ante Rebić z NK Split – zespołu pokroju Korony Kielce, nie rozgrywając meczu w europejskich pucharach, odszedł za 5,5 mln euro też do Fiorentiny. Taka jest różnica. A dalej Legia wpada w pułapkę – może trafić się ktoś starszy, z kartą zawodniczą w ręku. Ale ci gracze wiedzą jakie Legia płaciła do tej pory pieniądze, piłkarze ze sobą rozmawiają. I ci zawodnicy nie zgodzą się grać za mniejsze pieniądze. Sam jestem ciekawy, jak to wszystko będzie wyglądało. Ja będę trzymał kciuki by wszystko się udało, by Legia obroniła tytuł mistrza Polski.


A jak ocenisz letnie transfery Legii? Fakt na razie jest taki, że nowi zawodnicy nie pomogli w walce o europejskie puchary. Można było te ruchy transferowe zrobić lepiej czy warunki są takie, że wiele więcej się nie da?


- Powiem tak, piłkarz do Legii nie tylko musi mieć odpowiednie umiejętności, ale musi też pasować do ligi, do jej stylu. Był w Legii nie tak dawno Helio Pinto. Facet z piłką potrafił zrobić niemal wszystko, był świetny technicznie, na treningach często najlepszy. Bardzo go ceniłem jako zawodnika. Ale on się nadaje do ligi chorwackiej, gdzie nie gra się tak kontaktowo i by w niej pozamiatał. W Ekstraklasie gra się bardzo kontaktowo, a Helio takiej gry nie lubił. Nie wiem więc kto go polecił do tej ligi, skoro on się do niej po prostu nie nadawał, nie pasował stylem. Mam wrażenie, że teraz podobnie jest Cristianem Pasquato. Jest dobry technicznie, ale ma problem z zaprezentowaniem tych umiejętności, gdy momentalnie doskakuje do niego rywal, gdy musi grać w kontakcie. Legia potrzebuje takich wirtuozów jak Rado czy Gui, piłkarzy z charakterem, ciągiem na bramkę, którym gra w kontakcie nie przeszkadza, nie boją grać się jeden na jednego. Dlatego uważam, że dało się to zrobić lepiej, bo piłkarze muszą być dopasowani stylem gry nie tylko do drużyny, ale i ligi. A wspomniani piłkarze choć są naprawdę dobrzy, to do naszej ligi nie pasują. W Polsce nie sprawdzą się piłkarze, nawet dobrzy, jeśli nie mają woli walki i unikają gry kontaktowej.



A może zła jest ogólna polityka kontraktowa? Ostatnio piłkarze szantażowali klub, stawiali pod ścianą, bo chcieli zmienić pracodawcę?


- Nie może być tak, że ktoś podpisuje kontrakt z Legią na cztery lata, zagra dobrze jeden sezon i chce podwyżki. Chłopie masz ważną umowę, minął dopiero rok twojego kontraktu, wrócimy do tematu za półtora roku. Dostaniesz podwyżkę, ale nie teraz. Rok temu daliśmy ci wysoką umowę, byłeś zadowolony. Jeśli teraz zmieniłeś zdanie, to twój problem, to nie jest odpowiedni moment. Tak samo ze sprzedażą piłkarzy – to wstyd, że za czterech kluczowych piłkarzy, Legia dostała mniej, niż Lech za jednego, który nigdy takiej jakości jak Niko czy Vadis nie dawał. Masz ważny kontrakt – możesz odejść, ale jak ktoś za ciebie zapłaci pieniądze, które nas usatysfakcjonują. W przeciwnym razie twoim obowiązkiem jest gra dla Legii, a jeśli ci się to nie podoba to mamy sposoby abyś to sobie przemyślał i zmienił zdanie. Wiadomo, że menedżer nie będzie zadowolony, bo nie otrzyma prowizji i będzie jątrzył, ale to nie jest problem Legii. To się musi zmienić.


Legia będzie w stanie zarabiać krocie na transferach?


W najbliższym czasie pewnie nie. Przecież Legia nie sprzeda za duże pieniądze Pazdana czy Astiza. Ale już taki Szymański powinien być oczkiem w głowie włodarzy i trenerów. Na młodych się zarabia, ale ten młody musi ogrywać się u boku starszych. Muszą być zachowane odpowiednie proporcje. Szkoda, że Legia grając w Lidze Mistrzów nie promowała nawet jednego młodego zawodnika. Nawet teraz jesienią w drużynie powinno się znaleźć miejsce dla Wieteski, który będąc trzecim czy czwartym stoperem, pukałby do wyjściowego składu, raz na jakiś czas dostałby szansę i być może by ją wykorzystał i się promował. W Legii od lat jest problem z tym, by na kogoś postawić, zwłaszcza na młodego. A tylko w takim przypadku piłkarz może się trenerowi odpłacić dobrą grą. Legia musi zarabiać na transferach po udanych sezonach, zwłaszcza teraz, gdy wejście do Ligi Mistrzów będzie o wiele trudniejsze.


Jest szansa, że Legia jeszcze w tym roku kalendarzowym zacznie grać znacząco lepiej?


- Myślę, że tak. Jak wspomniałem, jest słabsza niż w poprzednich latach, ale i tak ma najsilniejszy skład w Polsce. Brakuje dwóch najważniejszych piłkarzy – Rado i Gui, którzy, gdy są na boisku, robią różnicę. Oni potrafią zrobić z przodu przewagę, wygrać pojedynek czy też starcie z dwoma rywalami. Tego wolnego miejsca dla innych bardzo brakuje. Z uwagi na brak takich piłkarzy Legia musi bazować na wyprzedzeniu przeciwnika na skrzydle i dośrodkowaniu w pole karne. Nie ma możliwości do gry kombinacyjnej. Bez tego trudno zrobić przewagę.


Powiedz na koniec jak twoje zdrowie?


- W codziennym życiu jest OK. Przyzwyczaiłem się do tego, że w piłkę z synem nie pogram. Ze sportów zostało mi tylko pływanie i jazda na rowerze. O bieganiu jakimkolwiek mogę zapomnieć do końca życia. Gdy próbowałem takich aktywności, następnego dnia miałem problemy z chodzeniem po schodach. Życie toczy się dalej i nie ma co narzekać. Mogę wyjść do parku z synem i na stojąco pokopać z nim piłkę, udawać, że jestem bramkarzem. Tyle musi mi wystarczyć, bo gdy zrobię coś więcej kolano puchnie.


I nie da się tego zmienić?


- Przez dwa lata z tym walczyłem, próbowałem wszystkiego. Jestem tym zmęczony. Jeśli pomyślę, że miałbym przejść kolejną operację, to jestem przerażony, wolę unikać lekarzy. Przyzwyczaiłem się do nowego stylu życia. Widać, tak mi było pisane.

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.