Iwański i Mila - pojedynek dwóch liderów
11.09.2009 08:21
Technika, dobry przegląd pola, umiejętność niekonwencjonalnego zagrania do kolegi. Nie mówiąc już o stałych fragmentach gry, których są etatowymi wykonawcami. <b>Maciej Iwański</b> i <b>Sebastian Mila</b> znają się od lat, wspólnie występowali w młodzieżówce. Dzisiaj decydują o obliczu swoich drużyn. Mila powoli wraca na boisko po kontuzji kolana. - Patrząc na samo nazwisko, to na pewno będzie wzmocnieniem Śląska. Pytanie, jak z formą. Jest teraz w takim okresie, w którym bardzo się chce, ale często nie wychodzi - mówi Iwański.
- Bardzo chciałbym zagrać z Legią. Pracuję nad tym, przekonuję trenera Ryszarda Tarasiewicza, że już dam radę, ale chyba nie wierzy w moje zapewnienia. Jeśli nie wyjdę w podstawowym składzie, to mam nadzieję, że da mi zagrać choć kilkanaście minut. Ostatnio grałem przez pół meczu sparingowego przeciwko Cracovii i byłem tak szczęśliwy, jakbym mistrzostwo Europy zdobył - opowiada Mila.
Trener Jan Urban nie wyobraża sobie drużyny bez Iwańskiego, co nie dziwi piłkarza Śląska. - W młodzieżówce Maciek grał na środku pomocy, a ja na boku. I od razu sprawiał wrażenie zawodnika, który coś osiągnie. Pamiętam, że rozmawialiśmy o tym z kolegami. I tak się stało. Dla mnie powinien regularnie grać w reprezentacji Polski, najlepiej z Łukaszem Gargułą. Nie wiem dlaczego Leo Beenhakker go pomijał - mówi pomocnik wrocławian.
Także Iwański komplementuje rozgrywającego Śląska. Zdaniem pomocnika Legii na Milę pozytywnie wpłynął pobyt na Zachodzie, choć czasu spędzonego w Austrii Wiedeń i Valerendze Oslo nie może zaliczyć do udanych. - Widać, że dojrzał - twierdzi Iwański. - Przede wszystkim nabrał pewności siebie. I siły, bo wcześniej był wątły, bazował na technice i ruchliwości - dodaje legionista. - Cieszę się, że Maciek to zauważył. Nabrałem takiej piłkarskiej postury. Brzuch mi nie urósł, a zmężniałem - śmieje się gracz klubu z Dolnego Śląska.
Sebastian Mila to typowy ofensywny pomocnik, specjalista od kreowania sytuacji podbramkowych kolegom z drużyny. I chociaż zaczynał jako lewy obrońca, to trenerzy szybko dostrzegli, że ma więcej walorów ofensywnych. Rozgrywający warszawskiego zespołu Maciej Iwański był postrzegany w taki sam sposób, ale tylko do czasu przejścia do Legii. Na Łazienkowskiej na powitanie usłyszał od trenera Jana Urbana, że dobry pomocnik musi także umieć bronić. Szybko poprawił się w tym elemencie i szkoleniowiec ustawia go nawet jako defensywnego pomocnika.
Autor: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.