News: Izabela Kuś: Moją pracę traktuję jak spełnienie marzeń

Izabela Kuś: Moją pracę traktuję jak spełnienie marzeń

Maciej Ziółkowski

Źródło: eurosport.onet.pl

18.07.2016 20:08

(akt. 07.12.2018 14:07)

- Mój numer jest podany na klubowej stronie, więc zdarza się, że fani drużyny dzwonią i podają listę transferów, które trzeba przeprowadzić. Są prośby o najróżniejsze rzeczy: od koszulki po buty piłkarza. Były również zaproszenia dla zawodników na studniówkę. Ostatnio otrzymałam natomiast bardzo długiego maila, w którym pewna pani... opisała całą historię swojej miłości (śmiech). Było tam o każdym spotkaniu. Okazało się, że pani chciała zrobić ukochanemu niespodziankę i zabrać go na trening Legii - mówi w rozmowie z serwisem "eurosport.onet.pl" Izabela Kuś, rzecznika prasowa stołecznego klubu.

- Kim byłabym, gdybym nie pracowała w futbolu? Kurą domową! – zaznacza ze śmiechem Iza. – Jestem trochę nadopiekuńcza, koledzy potwierdzą, że kiedy jeździmy na wyjazdy, nigdy nie są głodni i nie jest im zimno. Mówią na mnie "mama" albo "ciocia". Miłość do piłki nożnej rzeczniczka prasowa warszawskiego klubu przejęła od taty, który, jak podkreśla Iza, jest "pasjonatem wszystkich męskich zajęć". – Syn się "nie pojawił", więc, chcąc nie chcąc, wszystkie swoje pasje musiał zaszczepić córce (śmiech). Dla mnie to wszystko było naturalne. Chodzę w charakterze pomocnika na polowania, lubię też wybrać się z tatą na ryby. Pamiętam jednak, że największą frajdę sprawiało mi oglądanie na kablówce Ekstraklasy – opowiada rzeczniczka.

 

– Trochę obawiałam się, że gdy wkroczę do męskiego świata, będzie dużo dwuznacznych sytuacji: bywa, że młoda dziewczyna w męskim środowisku jest traktowana trochę prześmiewczo. Obawy zniknęły bardzo szybko. – Zostałam zaakceptowana przez zawodników. Oni są dla mnie jak bracia, a ja dla nich jak siostra. Przyjemnie pracuje się w gronie mężczyzn, którzy bardzo cię szanują, są dżentelmenami i traktują kobietę wyjątkowo. Sama widzę po piłkarzach, że jak w strefie dla dziennikarzy stoją trzy ładne dziennikarki, to zawodnicy chętniej do nich podejdą (śmiech).


Najtrudniejszym momentem był rok 2014 i wykluczenie Legii Warszawa z Ligi Mistrzów. Stołeczny klub został zdyskwalifikowany za występ zawieszonego zawodnika, a część środowiska winą obarczyła ówczesnego kierownika drużyny, Martę Ostrowską. Nie brakowało opinii, że w piłce nożnej nie ma miejsca dla kobiet. – Dostałam wtedy rykoszetem, ale poniekąd to rozumiem. Gdy w grę wchodzą olbrzymie emocje, w przypadku porażki szuka się winnych, na których można odreagować. Wzięłam wszystko na klatę.

 

- To praca 24 godziny na dobę. Pamiętam, że w Wigilię zadzwoniła kiedyś pani z telewizji z prośbą o nagranie życzeń świątecznych piłkarzy. Teraz mieliśmy Euro i pierwszy raz od dawna mogłam odpocząć. Na urlopie zdarzył się dzień, w którym nikt nie zadzwonił z żadną sprawą. Sprawdzałam, czy z telefonem wszystko OK (śmiech).


– Michał Pazdan? Wspaniały człowiek. Kiedyś miałam zawodowy problem i Michał bardzo mi pomógł. Wiem, że nie każdy zachowałby w podobnej sytuacji tak jak on – Iza robi kilkusekundową pauzę, a później znów szeroko się uśmiecha. – Dobro zawsze do nas wraca.

 

Cały artykuł można przeczytać w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.