Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Bednarz: Niektórzy idą po trupach do celu

Piotr Szydłowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

30.05.2011 00:46

(akt. 14.12.2018 07:25)

<p>- O wiele więcej spodziewałem się po Legii, choć trener i jego zespół uratował twarz Pucharem Polski. Wysokie miejsce w lidze było splotem szczęśliwych wypadków, więc mnie taki sukces by nie cieszył - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były piłkarz, a także rzecznik prasowy i dyrektor sportowy Legii Warszawa, Jacek Bednarz.</p>

Były gracz linii pomocy warszawskiego zespołu na miejscu właściciela Legii, Mariusza Waltera zakończyłby współpracę z trenerem Skorżą. Pytany przez dziennikarzy "Gazety" Bednarz, porównał sytuację Skorży z okolicznościami w jakich szansę dalszej pracy w Legii dostał po zdobyciu Pucharu Polski trener Jan Urban. - Okoliczności obu sezonów są inne. Za Urbana Legia była tylko drugą siłą za Wisłą, nie dała się dogonić Lechowi i wygrała Puchar Polski, wyszarpując go krakowianom w finale, dzieląc się z nimi trofeami. I to był sukces - stwierdza były skrzydłowy "Wojskowych".

- Obecny sezon jest dziwny, bo oczekiwania były wielkie, jakość drużyny też była inna. Odkąd przyszedł Maciej, Legia nie grała dobrze aż do finału w Bydgoszczy, kiedy pokonała przeżywającego gigantyczne kłopoty Lecha. Finisz Legia miała mocny, bo wraz ze zdobyciem Pucharu Polski z drużyny wyszło napięcie. Zawodnicy być może uznali, że jeśli przegrają, nic się nie stanie, bo swoje już zrobili. Zadałbym trenerowi Legii pytanie: czemu jego ludzie grali tak nierówno, czemu przegrywali wygrane mecze? A później zastanowiłbym się, czy to właściwy szkoleniowiec do tego klubu

Bednarz, który nie bez komplikacji współpracował ze Skorżą w Wiśle Kraków, ocenił również model współpracy dyrektora sportowego z trenerem "Białej Gwiazdy", który przyniósł w obecnym sezonie mistrzostwo zespołowi z Reymonta. - Ta współpraca to klucz. Ci ludzie, tak ważni w strukturze klubu, nie muszą się kochać, uwielbiać, zgadzać we wszystkim, ale na pewno nie mogą popadać w publiczne konflikty. Nigdy nie będzie dobrze, kiedy dyrektor chce wchodzić w rolę trenera i na odwrót. Nigdy nie wygra wariant, w którym porażka - tak jak sukces - nie jest wspólną sprawą wszystkich. To praca zespołowa, w której nie ma miejsca na chorą ambicję, pychę i arogancję. Kto zna korporacyjne wnętrza, wie, że niektórzy idą po trupach do celu. Nawet za cenę wyniku zespołu. I być może to jest problem w klubie, na przykład Legii - zasugerował wyraźnie ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z sezonu 1995/96 w barwach "Wojskowych".

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.