Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Magiera: Byłem solą w oku

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

22.01.2007 12:27

(akt. 24.12.2018 04:08)

- Do Częstochowy wróciłem tylko dlatego, że obiecałem. Klub był wówczas w bardzo trudnej sytuacji, groziła mu degradacja. Pomogłem i zajęliśmy drugie miejsce w III lidze. Przez pół roku poprowadziłem ludzi z Rakowa na właściwy tor, i to tyle. Częstochowa to moje miasto, Raków klub, w którym zaczynałem karierę, ale Legia jest ważniejsza, bo na Łazienkowskiej spędziłem najpiękniejsze lata swego życia - mówi trener Legii <b>Jacek Magiera</b>
- Dosyć niespodziewanie pojawił się pan w sztabie szkoleniowym Legii? - Dlaczego niespodziewanie? Odkąd pamiętam, marzyłem, by po zakończeniu gry w piłkę zostać trenerem. To, że będę pracował w Legii, było przesądzone od momentu przyjścia ITI do klubu. Już wówczas prowadziliśmy pierwsze rozmowy. Po rozwiązaniu kontraktu z Cracovia wróciliśmy do nich. Postanowiłem zakończyć karierę piłkarską i zostać trenerem. To była decyzja bardzo przemyślana. Łatwiej było mi ją podjąć, wiedząc, że mogę pracować w takim klubie jak Legia, z najlepszymi zawodnikami, u boku doświadczonych trenerów. - Ma Pan 30 lat. Nie za wcześnie zakończył Pan karierę? - Nie. Przez wiele lat grałem w pierwszej lidze, zdobyłem wszystkie możliwe trofea. Gdy odszedłem z Legii, miałem propozycję występów w zespołach walczących o utrzymanie się w lidze, a to mnie nie interesowało. Po latach gry o najwyższe stawki miałem walczyć o nic? Uznałem, że będzie to wegetacja, dlatego zakończyłem grę w piłkę. - A dlaczego nie został Pan trenerem w swoim Rakowie? - Do Częstochowy wróciłem tylko dlatego, że obiecałem. Klub był wówczas w bardzo trudnej sytuacji, groziła mu degradacja. Pomogłem i zajęliśmy drugie miejsce w III lidze. Przez pół roku poprowadziłem ludzi z Rakowa na właściwy tor, i to tyle. Częstochowa to moje miasto, Raków klub, w którym zaczynałem karierę, ale Legia jest ważniejsza, bo na Łazienkowskiej spędziłem najpiękniejsze lata swego życia. - Czy Pana odejście z Cracovii przyspieszyło decyzję o zakończeniu kariery? - Pewnie tak. Trafiłem do Cracovii tylko dlatego, że poprosił mnie o to trener Stefan Białas. Inaczej zakończyłbym karierę w Rakowie. Panu Stefanowi wiele zawdzięczam. Postawił na mnie w Legii, pozwolił grać w podstawowym składzie. Chciałem mu się odwdzięczyć. Niestety, źle się czułem w Cracovii. Jedynie z kilkoma zawodnikami miałem dobry kontakt. Byłem traktowany jak osoba z Legii, bo na każdym kroku podkreślałem, że utożsamiam się z Legią i jestem dumny, że grałem w Legii. "Magic" był solą w oku wielu piłkarzy Cracovii. Ale nie chcę już do tego wracać. - Jest Pan asystentem trenera Wdowczyka, prowadzi Pan treningi i pracuje z pierwszym zespołem. Ale także odpowiada Pan za całą młodzież Legii. - Mam plan działania, który zaczynam juz realizować. Odbywam rozmowy z młodymi piłkarzami, których mam pod swoją opieką. Tłumaczę im, że trzeba poprawić nie tylko umiejętności piłkarskie, ale także mentalność. Muszą wiedzieć, jak ciężka ich czeka praca i jak się mają zachowywać na boisku i poza nim. Piłkarzem jest się nie tylko na murawie, ale także w szkole, w domu, na ulicy, w metrze i samochodzie. Jesteś odbierany jako zawodnik Legii i jak się będziesz zachowywał tam, tak będą mówić o tobie i o klubie. Za nich odpowiadam. Łączę pracę z młodzieżą z obowiązkami asystenta pierwszego trenera. - Gdy był Pan piłkarzem Legii, chodził Pan do młodych zawodników na wywiadówki, a podczas zgrupowań urządzał im Pan lekcje. Czy teraz to też należy do Pana obowiązków? - Dalej będę dla nich tatą. Będę pilnował, by mieli poukładane w szkole, domu, klubie. Taki młodzieniec musi mieć odpowiedni plan działania na każdy dzień. Jeśli będzie miał bajzel w pokoju, będzie miał bajzel na boisku. Muszą dążyć do perfekcji w każdej dziedzinie życia. Jestem od tego, by nauczyć ich profesjonalizmu, przygotować mentalnie do tego, by zdali egzamin na boisku, i nauczyć znaczenia gry w Legii. Żeby wiedzieli, jaka w klubie jest presja, jak duże jest obciążenie fizyczne i psychiczne, by nie pękli, kiedy wyjdą na boisko. - Od roku jest Pan asystentem trenera reprezentacji młodzieżowej do lat 19. Jak Pan pogodzi pracę w Legii z pracą w kadrze? - Obowiązki w reprezentacji nie będą kolidowały mi z pracą w Legii, która jest priorytetem. W klubie dostałem pozwolenie na pracę w kadrze. - Miał Pan wiele kobiet w swoim życiu, a rodziny na razie Pan nie założył. Dlaczego? - Na wszystko przyjdzie czas. Mam przecież dopiero 30 lat. Mam osobę, z którą jestem, więc nie trzeba mnie reklamować. Rozdzielam życie sportowe i prywatne. O tym pierwszym mogę długo rozmawiać, to drugie zostawiam dla siebie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.