Jacek Magiera: Celem jest awans i progres zawodników
10.02.2014 19:40
Duża grupa młodych piłkarzy Legii była na pierwszym zgrupowaniu Legii w Belek, Na drugie poleciało już trzech, ale wygląda na to, że jeszcze nie przebiją się do pierwszego składu czy kadry meczowej. Ta grupa, poza Kamilem Mazkiem, będzie stanowić wiosną o sile rezerw?
- Wszystko się okaże dopiero w trakcie sezonu. Plan pracy I zespołu bardzo się różni od planu pracy II zespołu. Przede wszystkim z tego powodu, że I drużyna za chwilę rozpocznie mecze ligowe – 14 lutego, zaś my dopiero 8 marca. Pracujemy nad innymi partiami mięśni, możemy sobie pozwolić na dłuższą pracę nad siłą, wytrzymałością, techniką i taktyką. Mamy też czas, aby się lepiej poznać. Staramy się dbać o to, by integracja w drużynie była na odpowiednim poziomie. Jak to będzie wyglądało personalnie, to dopiero czas pokaże. Po prostu za wcześnie jest dziś mówić, kto będzie podstawowym zawodnikiem, a kto nie. Każdy z chłopaków ciężko pracuje i bardzo się stara. Nikogo nie trzeba namawiać do pracy i to mnie bardzo cieszy. Celem każdego z moich zawodników powinna być gra w pierwszej drużynie Legii – to wszystkim zapowiedziałem na pierwszym spotkaniu.
To po kolei – Kamil Kurowski zostaje w rezerwach, pomoże walczyć o awans do II ligi. Duże wzmocnienie?
- Na pewno tak. Rozmawiałem i z Kamilem i Michałem Bajdurem. Chcą zostać, pomóc nam w awansie, chcą grać i się rozwijać. Gwarancję rozwoju w zespole rezerw na pewno dostaną. Kamila znamy, to jeden z najbardziej doświadczonych naszych zawodników. Widać to na boisku po jego sposobie poruszania, po tym, w jaki sposób potrafi wpłynąć na drużynę.
Kamil Kurowski był już trzy razy na zgrupowaniu z pierwszym zespołem, Michał Bajdur też już był z jedynką na obozie. Czego im brakuje by zostać tam na stałe?
- Z młodymi piłkarzami jest często tak, że ktoś na nich musi w końcu zdecydowanie postawić. W pierwszym zespole, na swoich pozycjach, mają dużą konkurencję. W niektórych elementach są na równi z innymi graczami, nad innymi elementami muszą jeszcze popracować. Obaj mają duże umiejętności. Na pewno do tego, by na stałe zostać w pierwszej drużynie, nie brakuje im wiele.
Łukasz Turzyniecki – stylem gry przypomina trochę Tomka Kiełbowicza, tyle, że gra po prawej stronie boiska. Może w przyszłości nawiązać do sukcesów „Kiełbika”?
- Może nawiązać do Tomka, może być też lepszym piłkarzem i oby tak było. "Kiełbik" też by z pewnością chciał, aby Łukaszowi się powiodło. „Turzyk” jest predysponowany do gry na boku obrony, ma bardzo dobre przygotowanie motoryczne, dobrze prezentuje się zarówno w defensywie jak i w ofensywie. Potrafi zrobić przewagę, ma wyczucie wyjścia do akcji ofensywnej. Grał tylko w jednym sparingu przez 45 minut z drużyną o klasę niżej od nas. Będziemy go jeszcze sprawdzać na tle silniejszych rywali. Ale najważniejsze, że mocno pracuje, słucha uważnie wszystkiego, chłonie wiedzę i chce się rozwijać.
Jeśli wiosna zagrają w pomocy razem Barłomiej Kalinkowski i Michał Kopczyński, to będzie to chyba najinteligentniejsza para pomocników w naszym kraju?
- Nie chciałbym już teraz mówić, że „Kopa” będzie schodził z jedynki do nas i grał razem z „Kalim”. Życzę Michałowi by się przebił grał w pierwszej drużynie, choć jest w trudniejszej sytuacji niż Vrdoljak, Jodłowiec czy Łukasik. Oni są zdrowi i trenują, a on nie… Kopczyńskiego bardzo cenię, jako zawodnika. Kontuzje jednak uniemożliwiły mu pokazanie swoich możliwości. Był moment, że dostał szansę, zagrał z Okocimskim Brzesko, zdobył bramkę, ale po chwili znów złapał kontuzję. Bartek Kalinkowski faktycznie w środkowej strefie boiska potrafi ustawiać kolegów i grać piłką. Musi to robić jeszcze szybciej, czas reakcji i szybkość podejmowania decyzji musi być na zdecydowanie wyższym poziomie. W pierwszym sparingu zagrał na pozycji stopera, spisał się i kto wie czy kiedyś nie będzie to jego docelowa pozycja. Moja rola jest taka by z tych chłopaków wydobyć jak najwięcej, by robili stały progres.
Moneta przyszedł na Ł3 pól roku temu, a już jest na drugim obozie z jedynką. Co ten chłopak takiego w sobie ma?
- To chłopak, który najbardziej na plus zaskoczył. Jest u nas bardzo krótko, a już przekonał do siebie trenera Berga na pierwszym zgrupowaniu i poleciał na drugie. Dziś trener Henning lepiej zna Monetę niż ja i to tez jest jego atut. Ale po rozmowie z nim i po kilku treningach mogę powiedzieć, że to chłopak twardy, nieustępliwy, na lewej stronie potrafiący zagrać dobrą piłkę w pole karne, potrafi wygrać pojedynek jeden na jednego tak w obronie jak i w ataku. To może być bardzo solidny lewy obrońca.
Trener Banasik podsumowując rundę jesienną określił Bartczaka i Tomasiewicza brylancikami. Zgadzasz się z taką opinią?
- Zgodzę się z trenerem Banasikiem, mają ogromny potencjał. Prowadził ich w poprzedniej rundzie i pod jego okiem zrobili duży postęp. W grze Roberta Bartczaka musimy popracować nad skutecznością. To gracz ofensywny, zagrał dużo meczów, a zdobył tylko jedna bramkę. Jak na zawodnika grającego na pozycji 10, 7, 11 czy 9 to jest za mało. Nad wykończeniem akcji będziemy więc mocno pracować. On już teraz potrafi znaleźć się na boisku, oszukać rywala na wielkim luzie i zrobić sobie miejsce. By być zawodnikiem europejskiej klasy musi jeszcze tylko na spokoju te sytuacje wykorzystywać.
A Tomasiewicz? Czarek Kucharski porównał go do Leszka Pisza.
- Może ze względu na wzrost? Grzesiek faktycznie jest niewielkiego wzrostu, z dużym sercem do gry. Potrafi grać bardzo dobrze kombinacyjnie, nie ma problemu z wymianą podań w trójkącie pomocników, dużo widzi, może być reżyserem gry. Natomiast Leszek grał szybciej piłką, kierował grą całej drużyny i dużo od niego zależało. Tym się na razie różnią. Dlatego na odprawach często pokazuję, jak grają ci najlepsi. Oni nie potrzebują pięciu kontaktów z piłką, aby podać i wyjść z akcją. Jedynym podaniem można zrobić bardzo dużo, ale trzeba mieć pomysł i potrafić przyspieszyć grę. Z tego są potem pozytywne efekty.
Jakub Arak we wszystkich rocznikach akademii był bardzo skuteczny, ale z dorobku w rezerwach sam nie był zadowolony. Macie jakiś plan by go odblokować?
- Oczywiście, że tak. Kuba zdobył jesienią cztery bramki, a grał średnio w każdym meczu średnio 44 minuty. Mogę się mylić o minutę, ale nie mam przy sobie swoich wyliczeń. Jest groźny na swojej pozycji, gdy jest centralnie ustawiony w polu karnym, gdy atakuje pierwszy słupek. Stać go na to by zdobywał dużo bramek. Potrafi się przy piłce utrzymać i co ważne po tym nie trzyma tej piłki w nieskończoność, potrafi zgrać do partnerów. Będziemy starali się z tego korzystać, by wymienność pozycji z pomocnikami dawała mu więcej możliwości do podań. Jego atutami są warunki fizyczne i gra głową, która jest na dobrym poziomie, ale pewne elementu będziemy i tutaj poprawiać – przede wszystkim atak na piłkę, by uderzał z odpowiedniego nabiegu.
Jest jeszcze Alan Fialho – teoretycznie już przesunięty do jedynki, ale nie wiadomo czy sie przebije, będzie mało spotkań. Liczysz na tego chłopaka? Będzie Wam pomagał czy spodziewasz się, że będzie na stałe przy jedynce?
- Nie wiem jeszcze, zobaczymy jak to wszystko będzie rozegrane. Nie ukrywam, że zawodnik sprowadzany z innego kraju, powinien być brany pod uwagę pod kątem pierwszego zespołu. Jeśli tam się przebija i gra, to jest fajnie. Jeśli zaś po pół roku czy roku gry nie daje rady w jedynce, to uważam, że lepiej w rezerwach dawać szansę komuś z naszej akademii, kto wyróżnia się w meczach juniorów. Liczę, że Alan zostanie w pierwszej drużynie i będzie grał. Jeśli zaś zejdzie do nas, to pomoże doświadczeniem, zaangażowaniem i grą. Nie zamykamy przed nikim drzwi, chcemy by Alan się rozwijał.
Widać, że przeprowadziłeś wiele analiz, sporządziłeś mnóstwo statystyk. Chyba jesteś bardzo szczęśliwy, że zostałeś samodzielnym trenerem?
- Zawsze podchodziłem do wszystkiego profesjonalnie, zacząłem pracować indywidualnie i zrobię, co w mojej mocy, by ta drużyna dobrze grała, by każdy dużo pracował i był wykorzystany, by robił postępy. Jestem zadowolony, decydując się na to wiedziałem, że włożę w to serce i dużo zapału.
Przed wami zgrupowanie w Arłamowie, nad czym będziecie tam pracować?
- Będziemy tydzień przed ligą więc to już będzie ostatni szlif. Przede wszystkim będzie taktyka. Praca w drugim zespole jest specyficzna. Pracuję z grupą osób, ale na mecz może zejść z pierwszego zespołu nawet 6 piłkarzy i wtedy z grupy osób, z którymi pracuje zagra tylko 5 chłopaków. Musimy być więc przygotowani na wszystkie okoliczności. I ten obóz będzie temu służył. Planując zgrupowanie liga miała ruszyć później, ale start rozgrywek został przełożony na 8 marca. Ale damy sobie radę i tak zagospodarujemy czas, aby wyszło to z korzyścią dla wszystkich.
Wkrótce bardzo obszera rozmowa z trenerem Jackiem Magierą.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.