News: Jacek Magiera: Do grudnia wiele nie zmienimy

Jacek Magiera: Do grudnia wiele nie zmienimy

Marcin Szymczyk

Źródło: Canal+

23.10.2016 21:35

(akt. 07.12.2018 12:56)

- Już się przyzwyczaiłem do bycia pierwszym trenerem Legii. Choć gdyby rok temu, ktoś by mi powiedział, że będę szkoleniowcem Legii, to bym nie uwierzył. Mecz z Lechem oglądałem raz, przede mną cztery projekcje. Jutro będę robił analizę spotkania z kartką w ręku i długopisem. Za piątym razem widzę najwięcej - mówił w Lidze+ Extra w telewizji Canal+ trener Legii, Jacek Magiera.

- Druga połowa meczu z Lechem była lepsza od pierwszej, choćby ze względu ustawienia taktycznego. Po 25 minutach wiedziałem, że musze wzmocnić lewą stronę boiska. Dlatego na lewą obronę wszedł Guilherme, a zszedł niestety Maciek Dąbrowski, który nie zagrał złego meczu. Kucharczyk lepiej czuje się przy linii niż w środku, zaś Radović w środku, niż przy linii. Kuchy jak gra prosto, to gra dobrze. Musi grać prosto.


- Byliśmy po meczu w Madrycie, mieliśmy cztery dni na regenerację. Była podróż, trudny mecz, wiedzieliśmy, że ta pierwsza połowa z Lechem będzie dla nas ciężka. W drugiej połowie, podczas zamieszania pod naszą bramką tylko ja, Kasper Hamalainen i Lucjan Brychczy zostaliśmy na ławce rezerwowych. Wpuściłem na boisko Kaspra, Lechici chyba nie zauważyli nawet, że wszedł na murawę. Udało się zaskoczyć rywala. Cała bójka mi pomogła w analizie.


- Kontrowersje? Karny dla Lecha był, nie mam zamiaru z tym dyskutować. Pan Sławek Stempniewski zrobił analizę, nie będę się w to wtrącał, mam nadzieję, że pan Sławek nie będzie się wtrącał do mojej taktyki. Zrobiliśmy przed tym faulem kilka błędów, mogliśmy zapobiec tej jedenastce. Masowa konfrontacja – tak jak wspominałem, mnie ta sytuacja pomogła.


- W Madrycie, po tym jak schodziliśmy z treningu, spotkaliśmy w tunelu graczy Realu. Vuković natknął się na Ronaldo i mówi – Ty byś sobie jutro odpoczął. A on do niego - Ja nie potrzebuję odpoczywać przyjacielu. Vuko do dziś mówi, że jest przyjacielem Ronaldo (śmiech). Mecz z Realem to były korepetycje z szybkości gry, z podejścia do pressingu. W Lidze Mistrzów 1,5 sekundy spóźnienia to przepaść, w lidze polskiej nikt by tego nie wykorzystał. 3 lub 4 gole straciliśmy po kontrach, a wiedzieliśmy, że Real jest świetny w kontratakach. Wiedza to jedno, a praktyka to drugie. Zrobiliśmy analizę w szatni, nie ma czasu na solidny trening między meczami. Obecnie jest więcej teorii niż praktyki. A to zupełnie inna wydajność i jakość ćwiczeń. Jestem zły za każdą porażkę, ale mimo przegranej 1:5 pochwalę zespól, mogliśmy prowadzić w pierwszej części gry, staraliśmy się grać w piłkę. A co ważne, po tym spotkaniu wygraliśmy w bardzo prestiżowym spotkaniu z Lechem.


- Do pracy w Sosnowcu przygotowywałem się 3 miesiące, tutaj w Legii, mimo że jestem legionistą z krwi i kości, wchodziłem do nieznanej szatni. Rozmawiałem z Odjidją, Langilem i Moulinem na pierwszym treningu. To zawodowcy, ja musiałem tylko to poukładać, sprawić by zaczęli grać w piłkę i być drużyną. Cieszy mnie to, że zaczynają się uczyć języka, śpiewać, mieć wspólne tematy. Moje zasady są jasne, jak w życiu – punktualność, profesjonalizm, szacunek dla kolegów, dla klubu, gra od pierwszej do ostatniej minuty. Wszyscy to zaakceptowali.


- Coraz więcej jest powtarzalności w naszej grze. Do grudnia nie mamy jednak czasu na wprowadzanie nowych rzeczy, nie ma czasu na eksperymenty taktyczne i nowinki. To będziemy szlifować, gdy wyjedziemy w styczniu na dwa zgrupowania. Z każdego gracza trzeba wydobyć to, co najlepsze i dopasować do ustawienia. Dobrym przykładem jest Odjidja, który najwięcej nam daje na pozycji numer „10”. W Szczecinie zejście Jodłowca spowodowało, że lepiej zaczął grać Murawski. Wyciągnęliśmy z tego wnioski.


- Dziś nic nie zrobimy. Mamy pięciu dobrych zawodników na środek obrony, a tylko jednego na lewą. Do grudnia będziemy to bilansować, a potem będziemy układać. Nie ma z nami Tomka Brzyskiego, ja bym go z klubu jednak nie wypuścił. Ale nie ma go dziś i nie mam na to wpływu.


- Polityka personalna? Rozmawialiśmy z Michałem Żewłakowem i działem skautingu o współpracy. Dziś koncentrujemy się na pracy i kolejnych meczach. O przemyśleniach będziemy rozmawiać zimą. Mamy jednego lewego obrońcę i musimy kogoś znaleźć na tę pozycję. Potrzeba nam dobrych piłkarzy. Jeśli będzie to świetny Polak - super, jeśli obcokrajowiec – też dobrze.

- Mam swoje wady i czasem źle się z tym czuję, gdy wszyscy o mnie dobrze mówią. Potrafię wybuchnąć, ale tak jak powiedziałem Vuko, jeden furiat na ławce trenerskiej wystarczy i niech on nim zostanie. Ja będę sobą. Gdybym robił wślizgi, byłbym niepoważny.


- Michał Pazdan – miał kłopot z barkiem. Musi walczyć i o powrót do zdrowia i o powrót do składu. Najpierw miał problemy z barkiem, potem zdrowotne. Mam nadzieję, że jutro zjawi się na treningu, zaciągnie rękawy i będzie walczył o pierwszy skład. Steeven Langil – wierzę, że będzie pierwszoplanową postacią, ale na dziś ma problem. Wyjechał na zgrupowanie Martyniki, gdy byliśmy w Szczecinie na meczu z Pogonią, od dopiero wracał do kraju. Ma problem z zaistnieniem z pokazaniem się. Zobaczymy co będzie dalej.

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.