Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Magiera: Mistrz Warszawy

michal

Źródło: Gazeta Wyborcza

07.04.2002 20:04

(akt. 17.01.2019 02:06)

- Za wrażenia artystyczne tytułu mistrza Polski się nie przyznaje, choć oczywiście każdy lubi obejrzeć piękny futbol. Piłka polega na tym, by strzelić więcej goli niż przeciwnik. A jeśli meczu nie można wygrać, to należy zremisować. I my to robimy - mówi "Gazecie" pomocnik Legii Jacek Magiera
Robert Błoński: Czy piłkarze Legii czują się już mistrzami Polski? Jacek Magiera: Na razie jesteśmy mistrzami, ale Warszawy, bo pokonaliśmy Polonię 3:0. O tytule mistrzowskim marzymy, ale z pięciu ostatnich meczów musimy wygrać przynajmniej trzy. Wierzę, że już niedługo o tym, że Legia jest mistrzem nie będziemy mówić w trybie przypuszczającym. Ale w piłce wszystko jest możliwe. Z czego wynika ta ostrożność? - Bo to jeszcze nie koniec sezonu. Sześć punktów przewagi to dużo, ale poczekajmy przynajmniej do piątkowego meczu we Wronkach. Tam wiele się wyjaśni. Czujemy się mocni, przecież dawno nie przegraliśmy, ale Amica to dobry zespół. Zagramy tam swoją piłkę i zobaczymy, co się stanie. Czy Legia gra najlepiej w Polsce? - Zdarzyło się nam kilka spotkań, w których nie graliśmy, jak umiemy. Tak było w Katowicach czy w meczu z Ruchem. Ale zdobywaliśmy w nich punkty. I to najważniejsze. Po tym poznaje się klasowe drużyny. Na pewno jednak, jeśli wywalczymy tytuł mistrza Polski, to zasłużenie. Gramy dobrze lub przeciętnie. Nie zdarzyły się nam mecze tragiczne. Czy Legii pomogły kłopoty Wisły? - Nie obchodzi mnie, czy Wisła miała problemy. Nad nami nikt się nigdy nie użalał, więc nie widzę powodu, bym teraz ja płakał nad Wisłą. Poza tym, z tego co wiem, w Krakowie nie brakowało pieniędzy, byli na kilku obozach, mieli dobre warunki, by przygotować się do sezonu. Zmienili trenera... - Nic na to nie poradzę.... Za to w Legii w tym sezonie brakowało pieniędzy, transferów, a mimo to jest liderem. Im gorzej, tym lepiej? W poprzednich pięciu latach, kiedy niczego nie brakowało, takiej przewagi Legia nigdy nie miała? - To nie jest reguła, że im gorzej, tym lepiej. Znam kluby, w których wszystko jest poukładane i zespoły grają znakomicie. Rzeczywiście, kiedyś nie brakowało niczego, oprócz.... wyniku. Teraz, choć czasem są kłopoty, jesteśmy drużyną. Na boisku i poza nim. Czy to największa siła Legii? - Tak. Kolektyw. Walczymy o pierwszej do ostatniej minuty. Nikt się nie oszczędza. Nie ma gwiazd, a rezerwowi, wchodząc na boisko, pomagają, a nie przeszkadzają. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. To też się liczy. Ale są zastrzeżenia do poziomu gry Legii... - Kto je ma? Choćby dziennikarze. - Wy zawsze macie zastrzeżenia. Są tacy, którzy zawsze będą pisać, że gramy słabo, że gole strzelamy ze spalonych albo po faulu na przeciwniku. I ja nie zmienię ich poglądów. Ale każdy ma swój punkt widzenia. Dla nas, zawodników, najbardziej liczą się opinie trenera, które nie zawsze zbieżne są z poglądami dziennikarzy. Ja wiem, że powinniśmy grać lepiej, ale chyba nigdy nie zagramy tak, by dziennikarze byli zachwyceni. Ciekawe, co byście pisali, gdybyśmy grali widowiskowo i zdobyli dotąd trzy punkty. Czego Pana nauczył trener Dragomir Okuka. Tak, jak większość polskich zawodników Legii pracuje Pan po raz pierwszy z zagranicznym szkoleniowcem? - Nie spotkałem się z niczym, czego wcześniej bym nie doświadczył. Nie ma w jego metodach żadnej nowości. Może tylko, w porównaniu z polskimi trenerami, inne są treningi. Na czym polega różnica? - Kiedy gramy raz w tygodniu, dzień po meczu mamy rozbieganie, odnowę. Następnego dnia pracujemy nad siłą, a później rozpoczynamy przygotowania do kolejnego meczu. Gramy trzech na trzech, czterech na czterech - w zależności od przeciwnika, od tego, jakim on gra systemem - trzema czy czterema obrońcami. Na treningu dużo jest gry na skróconym polu, ćwiczymy różne warianty taktyczne. Czy z taką grą i w takim składzie, jak teraz, Legia ma szanse na awans do Ligi Mistrzów? - Napisał Pan w piątek, że nie mamy szans nawet z przysłowiowym Lokomotiwem Moskwa. No więc ja na razie chcę z Legią zostać mistrzem Polski. Potem pomyślimy o Champions League.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.