News: Jacek Magiera: Pokazaliśmy charakter

Jacek Magiera: Na pewne rzeczy potrzeba czasu

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

13.09.2014 02:42

(akt. 04.01.2019 13:25)

- Na pewne rzeczy potrzeba czasu - pamiętajmy, że mamy zespół złożony z samych młodzieżowców, choć to nie jest wytłumaczenie. Brakowało nam detali, bardzo małych detali, które ostatecznie decydują o całości - powiedział Legia.Net Jacek Magiera, opieku zespołu rezerw po przegranym 2:3 meczu trzeciej ligi ze Startem Otwock.

Pana drużynie w meczu ze Startem Otwock brakowało dokładności oraz kreatywności. 


Ująłbym to inaczej. Brakowało nam detali, bardzo małych detali, które ostatecznie decydują o całości. Zagraliśmy dobry mecz, szczególnie w drugiej połowie, kiedy to byliśmy stroną dominującą prowadzącą grę. Straciliśmy za to głupie gole. Przy pierwszej stanęliśmy w blokach po stałym fragmencie gry. Przy drugim trafieniu Startu nasz zawodnik się poślizgnął. Gdyby miał większe kołki, to by się tak nie stało - malutki detal. 

 

- W drugiej połowie okazję miał Bartczak, który minął bramkarza i poprawił sobie piłkę. Gdyby od razu uderzył, być może szybciej złapalibyśmy kontakt ze Startem. Jesteśmy źli, bo nie wygraliśmy, ale w końcu piłkarze zareagowali na sytuację na boisku. Rywale byli bardziej doświadczeni i wygrali tym oraz detalami. 

 

Po przerwie było widać różnicę w grze zespołu. Powiedział pan w szatni coś szczególnego?


W końcówce pierwszej połowy i w przerwie widziałem, że zawodnicy mieli chaos w głowach. Podstawową rzeczą było wytłumaczenie im ponownie, czego oczekujemy. Było spokojnie oraz merytorycznie. Zaskutkowało to, choć są różne sytuacje - czasem trzeba krzyknąć, a innym razem uspokoić. Dziś wybraliśmy tę drugą drogę. 

 

Brakuje napastnika? Na szpicy grają piłkarze, którzy nominalnymi atakującymi bynajmniej nie są. 


Robert Bartczak zagrał na tej pozycji dobry mecz i utrzymywał się przy piłce. Powiem tak - Kamil Anczewski i Michał Suchanek są profesorami grając w Centralnej Lidze Juniorów. Na czwartym poziomie rozgrywkowym, gdzie kontakt z rywalem jest inny, oni giną. Obaj muszą łapać doświadczenie wśród rówieśników. Oni mogą grać w piłkę i będą grać w piłkę. Na pewno nie zostali skreśleni, choć muszą pracować i cierpliwie czekać na swoją szansę. Nikt nie może się obrażać na to, że nie gra. To nie jest sportowiec. Naturalną reakcją z ich strony musi być wytężona praca. Kamil grał w sparingach i na początku lidze. Dostawał swoje szanse. 

 

Grzegorz Tomasiewicz pokazał swoją klasę dając świetną zmianę. 


Grzesiek zagrał świetny mecz, ale dobrą zmianę dał również Zawal, choć popełnił błąd w końcówce. Jakość gry poprawiła się dzięki nim. W ostatnich dwunastu dniach Tomasiewicz był na zgrupowaniu, trenował dwa razy dziennie i rozegrał dwa mecze. To był dla niego intensywny czas. Nie mogliśmy od razu wstawić go do pierwszego składu. Naszą taktyką było dać mu 30 minut i chcieliśmy żeby zrobił róznicę. Wypełnił swój cel i tego dokonał. 

 

Robert Bartczak znowu zagrał na innej pozycji To już chyba jego piąta w tym sezonie...


Wszystko zależy od trenera Berga, Chcieliśmy zagrać podobnym ustawieniem do pierwszego zespołu. Rolę Radovicia i Dudy pełnili Trąbka i Bartczak. Myślę, że spisali się dobrze, choć wiadomo, że to nie jest jakość Serba i Słowaka. Nie ukrywajmy, że trochę naszym chłopakom brakuje do tych zawodników. Robert musi popracować nad decyzjami, bo często na tym zbyt wiele traci. 

 

Dawid Leleń dobrze zaprezentował się w bramce. Możemy spodziewać się, że na dłużej zagości w bramce?


Nie ma co składać deklaracji. W drugiej drużynie skład potrafi się często zmieniać i nie mamy spokoju pracy jeśli chodzi o kadrę meczową. Piłkarze mają nabierać doświadczenia i wygrywać. Szlag mnie trafia, że się nie udało... Mecz ze Startem był na remis. 

 

Nie jest tak, że zespół zaczyna grać z pełbym zaangażowaniem przy niekorzystnym wyniku?


- Nie zgodzę się z tym. Pracujemy nad mentalnością piłkarzy, bo może są zbyt spięci i przemotywowani. Na pewno każdy z nich stara się biegać, ale czasami robili to głupio. Brakowało realizacji taktyki, bo nie mogę zarzucić komuś małego zaangażowania. 

 

Może piłkarze mają kłopoty z presją? Myśleliście o psychologu dla nich?


- Myślimy nie tylko o tym. Zawodnicy mieli i mają mnóstwo takich spotkań - również poza boiskiem. Odbywają również seanse wizualizacji. Na pewne rzeczy potrzeba czasu - pamiętajmy, że mamy zespół złożony z samych młodzieżowców, choć to nie jest wytłumaczenie. 

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.