Jacek Magiera: Nie poddam się
09.08.2005 01:10
W spotkaniu Legii z Bayernem Monachium, niefortunnym strzelcem bramki samobójczej stał się <b>Jacek Magiera</b>, który tak pechowo odbił piłkę, że ta wpadła do bramki strzeżonej przez <b>Jana Muchę</b>. - To była sytuacja jakich wiele podczas meczu - walka w powietrzu w polu karnym, po dobrze uderzonej piłce. Czysty przypadek, czasami tak bywa - powiedział po meczu "Magic".
- Zdarza się to najlepszym piłkarzom i pech chciał, że akurat po moim uderzeniu piłka wpadła do bramki. Nie można się takimi rzeczami załamywać. Dziś trener zadecydował, że wszedłem jako rezerwowy, ale będę się starał udowodnić swoją przydatność zespołowi - nie poddam się.
- Ostatnio pisano na mój temat jakieś bzdury: o załamaniu się, dołku psychicznym, czy kryzysie. Ten, kto to napisał, wyssał sobie z palca te wszystkie bzdury. Nie chcę nawet tego komentować ani dementować, ale nic takiego nie ma miejsca.
- Przed nami, już za kilka dni kolejny ważny mecz. Najważniejszym teraz dla nas celem jest przejście drużyny z Zurichu. To będzie pierwszy schodek do celu, którym jest gra w pucharze UEFA.
- Mamy jeszcze trochę problemów z nowymi, zagranicznymi zawodnikami Legii, z którymi trudno jest się nam jeszcze porozumiewać. Ouattara, Cruz, czy Ghanem nie znają nawet wszystkich imion czy ksywek zawodników. Ale są to zdolni piłkarze i Legia powinna mieć w przyszłości z nich pożytek - podsumował "Magic"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.