Jacek Zieliński: Legia to kibice i my
25.05.2007 07:55
- Nawet nie przeszło mi przez głowę, żeby ktokolwiek, cokolwiek nam wręczał. Nie ma takiej możliwości. Mam wszystko pod kontrolą. To nie stare lata. Wiem tylko z prasy, że ponoć padały jakieś oskarżenia o dofinansowywanie i motywowanie drużyn. Nie będę nikogo osądzał, zrobił to już trener Michniewicz.To nie w moim stylu. Mimo tego, że drugi cel sportowy został osiągnięty, nie pozwoliłem piłkarzom na rozluźnienie. To ostatni mecz ligowy, gramy przed własną publicznością - mówi trener Legii Jacek Zieliński</b>
Trener warszawskiej drużyny analizuje przyczyny niepowodzeń w sezonie 2006/07
- W sobotę czeka was jeszcze ostatnie spotkanie ligowe z Zagłębiem Lubin. To Wy zdecydujecie o tym, kto zostanie mistrzem Polski. Bardziej boi się Pan podchodów ze strony Zagłębia i GKS Bełchatów, czy formy swoich piłkarzy?
- Nawet nie przeszło mi przez głowę, żeby ktokolwiek, cokolwiek nam wręczał. Nie ma takiej możliwości. Mam wszystko pod kontrolą. To nie stare lata. Wiem tylko z prasy, że ponoć padały jakieś oskarżenia o dofinansowywanie i motywowanie drużyn. Nie będę nikogo osądzał, zrobił to już trener Michniewicz.To nie w moim stylu. Mimo tego, że drugi cel sportowy został osiągnięty, nie pozwoliłem piłkarzom na rozluźnienie. To ostatni mecz ligowy, gramy przed własną publicznością. Poprawiliśmy swój wizerunek. Dlatego zagrają dla publiczności. Poza tym nie lubię, gdy ktoś na moim stadionie świętuje mistrzostwo Polski.
- Już wiadomo, że zajmiecie trzecie miejsce w lidze. Taki cel postawił przed Panem dyrektor Trzeciak.
- Wiele osób twierdzi, że postawionym przede mną celem był awans do rozgrywek o Puchar Intertoto i wywalczenie Pucharu Ekstraklasy. A to nieprawda.
- To jaki cel postawiono Panu, kiedy przejmował Pan 13 kwietnia zespół?
- Miałem doprowadzić drużynę do tego, by grała skutecznie i efektownie, by walczyła na boisku.
- Dlaczego słynąca z bardzo dobrej gry wiosną, potrafiąca zabiegać rywali Legia, wiosna prezentowała się grubo poniżej oczekiwań, grała bez wyrazu?
- Tak zespół wygląda, jakie wyniki osiąga - mówi piłkarskie powiedzenie. Ale jednoznacznie nie można powiedzieć, dlaczego zespół grał słabo. Na to składa się wiele czynników. To taka układanka, w której łatwo dopasowywać duże części, a trudniej detale. Gdy ułoży się wszystko nie tak jak należy, są problemy.
- Może zimowe przygotowania w Mrągowie nie przebiegały tak, jak należy?
- Nie były one lżejsze, były inne. Zupełnie inaczej przygotowywaliśmy się do rundy wiosennej tej zimy. Być może piłkarzom potrzeba więcej czasu, aby przystosować się do nowego rodzaju treningów pod okiem Ryszarda Szula.
- To po co było zmieniać zimowe przygotowania, skoro przed dwoma laty, czy przed rokiem zdawały egzamin. Po co zmieniać coś, co było dobre?
- Szukaliśmy nowych, lepszych rozwiązań, które dawałyby nam więcej szans obrony tytułu, a w przyszłości skuteczniejszej i efektowniejszej walki w rozgrywkach o europejskie puchary. Nowe możliwości dawał nam trener Ryszard Szul, który został zatrudniony zimą.
- Może za późno zwolniono trenera Dariusza Wdowczyka?
- To nie do mnie pytanie. Właściciele klubu podejmują tego typu decyzje.
- Dlaczego po objęciu przez Pana stanowiska trenera, zespół zaczął grać lepiej?
To, że zawodnicy grali przeciwko trenerowi Wdowczykowi jest kompletną bzdurą. Po prostu zaczęliśmy trochę inaczej trenować. Mniej zajęć lekkoatletycznych, a więcej taktyczno-technicznych. Zawodnicy dostali więcej swobody w grze ofensywnej. Nie rozliczałem ich i nie krytykowałem za błędy. Krzyki i ruganie zawodników do niczego nie prowadzą. Więcej, zabijają ich kreatywność. Wówczas próbują najprostszych rozwiązań. A takimi trudno stworzyć sobie sytuacje podbramkowe. Zaczął się do nas znów uśmiechać los, znów wygrywaliśmy, atmosfera w drużynie stała się lepsza, piłkarze podbudowali się psychicznie. To wszystko sprawiło, że zespół odżył.
- A jak zmieniło się Pana podejście do zawodników?
- Jest inne niż wówczas, gdy pierwszy raz obejmowałem zespół. Media wówczas robiły problem, że jestem kolegą piłkarzy, nie potrafię wprowadzić dyscypliny. I czasami chyba próbowałem niepotrzebnie pokazać, że tak nie jest. Traciłem dobry kontakt z piłkarzami, nie chcieli mi wszystkiego mówić, jak wcześniej. Gdy piłkarz mówi trenerowi, co mu się nie podoba, jakie ma problemy na boisku i poza nim, łatwiej się pracuje. A stwarzanie dystansu, nie pomaga we współpracy. Wszystko było odwrotnie, niż sobie założyłem.
- A teraz jak jest? Surma, Włodarczyk, Kiełbowicz czy Szala zwracają się do Pana po imieniu, czy Panie trenerze?
- Na boisku czy w grupie - oczywiście trenerze. Gdy rozmawiamy sobie prywatnie, to naturalnie po imieniu. Uważam, że takie relacje są najlepsze.
- Czy to oznacza, że Ty będziesz przygotowywał drużynę do nowego sezonu?
- Tego nie wiem. Nie ja o tym decyduję. Mam poprowadzić zespół do końca rozgrywek. Co dalej, tego nie wiem.
- Kto powinien zostać w Legii, a kogo ma Pan na oku, żeby sprowadzić do zespołu?
- Proszę pytać dyrektora sportowego. Nie wiem, kto będzie prowadził zespół w nowym sezonie, więc trudno mi podejmować jakiekolwiek decyzje.
- Wiadomo że z pierwszej drużyny odejdzie Mamadou Balde. Kto jeszcze?
- Hugo wyruszy na testy do Portugalii. Pozostałym przyglądamy się, bo do zakończenia sezonu pozostało, zakładając, że awansujemy do finału rozgrywek o Puchar Ekstraklasy, dwa i pół tygodnia oraz szereg spotkań.
- Ostatnio dyrektor Trzeciak działał chyba na niekorzyść Legii. Ośmieszył się przy transferze Łukasza Fabiańskiego do Arsenalu. Nie było to załatwione w sposób przejrzysty. Wystarczyło powiedzieć, że nie ma Fabiańskiego, bo interesuje się nim jakiś klub, a do podpisania umowy nie chcemy nagłaśniać sprawy. Fabiański odchodzi. Kto go zastąpi?
- Daleko nie musimy szukać. Jest Janek Mucha.
- A Skaba?
- Proszę zapytać Trzeciaka, on się tym zajmuje. Musi to być bramkarz, który pasowałby do zespołu. A Skaba pasuje.
- Jak będą wyglądały przygotowania do sezonu?
- Nie wiem, jak to będzie wyglądało dalej, kto będzie przygotowywał zespół do nowego sezonu. Ale mam ramowy plan. Przygotowania rozpoczniemy 18 czerwca. 25 wyjeżdżamy na dziesięciodniowe zgrupowanie. Nie wiemy jeszcze, w które miejsce Wielkopolski, ale z pewnością nie do Wronek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.