Jacek Zieliński: Mamy już plany na zimowe okno transferowe
01.09.2022 17:10
– Dołączyło do nas sześciu nowych zawodników, plus dwóch, będących wcześniej na wypożyczeniach, z którymi podpisaliśmy permanentne kontrakty. Nie należy tego uznawać za rewolucję. Myślę, że w kolejnych okienkach zmian pojawi się mniej, wierząc, że zespół będzie się stale polepszał. Mamy już zaplanowane ruchy na zimę i kolejne lato, choć do tego czasu może się nieco wydarzyć, ocena piłkarzy na przestrzeni całego roku może dać sporo do myślenia.
– Telefon nie jest wyciszony, ale w ostatnich godzinach okienka nic się już nie wydarzy. Był jeszcze możliwy ruch z klubu, wychodzący, ale raczej tego nie zrobimy.
– Czy bierzemy pod uwagę opcje na wrzesień, czyli zawodników bez kontraktów? Tak. Mamy też kilku kandydatów na zimowe okienko transferowe, którym umowy kończą się w grudniu lub latem 2023 roku, w związku z tym ewentualne kwoty odstępnego nie mogą być zbyt wysokie. Pozycje? Myślę, że nikt z piłkarzy się nie obrazi, bo obecna kadra jest dość wąska i każdy dostanie szansę gry, ale jest to prawa obrona, "ósemka", być może jeszcze jeden skrzydłowy. Stoper? Zobaczymy, jak poradzi sobie Abu Hanna w Lechii Gdańsk.
– Jaką wystawiłbym sobie ocenę, od 1 do 6, za okno transferowe? Każdemu powtarzam, że na oceny trzeba poczekać. Jak początek okazuje się nieudany, to wszyscy mówią, żeby się wstrzymać z notą, bo jest za wcześnie. Teraz, jak się wydaje, że transfery – do akademii, pierwszej drużyny i jej sztabu – są dobre, to też odpowiem "poczekajmy". Wszystko zweryfikuje czas i wyniki.
– Przede mną 10-dniowy urlop. Krótki relaks, a potem powrót do zajęć z dużą energią.
O Carlitosie
– Chciałem Carlitosa od miesięcy, Hiszpan też pragnął wrócić na Łazienkowską. Wydawałoby się, że wystarczy pstryknąć palcami i wszystko będzie gotowe, ale wymagania klubu nie były na takim poziomie, na jakim Legia byłaby w stanie je spełnić. To sprawiło, że przez dłuższy czas tematu nie było, ale w pewnej chwili pojawiły się bardziej sprzyjające okoliczności, m.in. odpadnięcie Panathinaikosu z eliminacji Ligi Konferencji. Wtedy sprawy potoczyły się zdecydowanie szybciej. Trzeba dodać, że duża w tym zasługa Carlitosa, który bardzo chciał do nas przyjść, rezygnując z części poborów i godząc się na niższy kontrakt, niż miał w Grecji.
O pracy w Wigrach, negocjacjach
– Wiele osób mówi, że mam rewelacyjne oko do obserwowania piłkarzy i z reguły trafiam? To się okaże. Możemy oceniać ewentualnie na podstawie Wigier. Kilkunastu zawodników, których ściągnąłem do Suwałk, trafiło później do ekstraklasy. Pojawił się taki moment, nie chwaląc się, że przy bardzo niskim budżecie miałem chyba najlepszą linię pomocy w I lidze, m.in. z Augustyniakiem, który teraz do nas dołączył, Kądziorem, Radeckim, Zapolnikiem.
Dyrektor sportowy został spytany, co zrobiła Legia, że sprowadziła Rafała Augustyniaka, który miał oferty z Anglii, Bliskiego Wschodu. – Takie negocjacje nie są łatwe, w wielu sytuacjach musimy liczyć na splot różnych okoliczności. Z "Augustem" znaliśmy się bardzo dobrze z przeszłości, mieliśmy do siebie pełne zaufanie. Podam inny przykład rywalizacji z klubami. Jest Pekhart, który ma na stole ofertę za 800 tys. euro netto, a ty musisz negocjować, próbować go ściągnąć, oferując 40 procent tej kwoty. Było to realne do sfinalizowania, Tomas się chwilę zastanawiał. Może nie każdemu o tym mówię, ale w takich momentach musisz prowadzić rozmowy równolegle z 3-4 piłkarzami. Sytuacja do tego zmusza, bo wiadomo, jak jest z negocjacjami – wiele z nich się wykrzacza, niektóre nawet na ostatniej prostej. Żeby nie zostać z ręką w nocniku, trzeba mieć alternatywy. Jeśli ktoś pyta, to wtedy uprzedzam, że nie jest to jedyna opcja, że mamy jeszcze 2-3 dodatkowe warianty. Czasami jest to traktowane jako próba używania argumentów i wpływania na negocjacje, ale często tak się dzieje – stwierdził Jacek Zieliński.
O Kastratim
– Ostatnio puściliśmy Kastratiego, który nie jest słabym zawodnikiem. To piłkarz niedopasowany do naszego zespołu, idei gry. Ma niesamowitą moc, szybkość, przyzwoitą technikę użytkową, ale gorzej czuje się w grze kombinacyjnej, na małej przestrzeni, czyli w sposobie, jaki będziemy często stosować, szczególnie w meczach u siebie, z przeciwnikami stawiającymi bardziej na obronę niż atak.
O Wietesce
– Trudno traktować ofertę za ok. 1,5 mln euro jako nie do odrzucenia. Gdyby była to propozycja na poziomie 5,7, 10 mln euro, to moglibyśmy tak mówić. Wieteska miał kontrakt do końca obecnego sezonu. Odkąd zostałem dyrektorem sportowym Legii, zacząłem naciskać go i Mariusza Piekarskiego na przedłużenie umowy, czyli półtora roku przed jej wygaśnięciem. Było widać, że jest mocno zdeterminowany, żeby odejść. W tej sytuacji, okolicznościach doszło chyba do najlepszego, możliwego rozwiązania – i dla zawodnika, i dla klubu. Miałem też rozmowy z kilkoma stoperami, którzy mogliby go godnie zastąpić, w związku z tym decyzja okazała się troszeczkę ułatwiona. Ale do końca nie chciałem się go pozbywać.
O Augustyniaku
– Rafał przez dwa miesiące pracował indywidualnie, był bez klubu. Wiedziałem, że wejście do drużyny musi wieść przez środek obrony. To zawodnik, który grał w topowej lidze w Europie, ocierał się o reprezentację, dlatego należało sądzić, że wszyscy – kibice, dziennikarze – będą od niego wiele oczekiwać.
– Uważam, że od początku nie mógłby spełniać wymagań na pozycji numer "sześć" – miałby fazy bardzo dobre, ale i gorsze, co jest związane z przygotowaniem, brakiem treningów z zespołem. Gdy nie ćwiczysz z kolegami przez dwa miesiące, to układ nerwowy nie działa tak, jak należy. Trzeba szybko reagować, decydować, czasami brakuje precyzji, pojawiają się słabsze momenty od strony fizycznej. Z tego względu, od początku byłem przekonany, że "August" musi zaczynać u nas jako stoper. Na ten moment mamy go, do dyspozycji wrócił Maik Nawrocki, jest Artur Jędrzejczyk, Lindsay Rose, który ma bardzo solidne występy. Jest zatem czterech wartościowych środkowych obrońców. Zagraliśmy siedem spotkań w lidze, plus jedno w Pucharze Polski. W tym roku zostanie nam jeszcze 10, maksymalnie 12 meczów, jeśli wciąż będziemy rywalizować w PP. Biorąc pod uwagę, że nie gramy w Europie, to w zupełności wystarcza.
O Włodarczyku
– Szymon nieźle się prezentuje w Górniku, ma dobre momenty. Liczyłem, że z nami zostanie, lecz zapisy kontraktu były takie, na które nie miałem wpływu. Ostatnia prolongata umowy kosztowała nas trochę, a nie dawała nam żadnych opcji – tutaj pojawił się chyba błąd taktyczny. Wielka szkoda, że nas opuścił, bo biorąc pod uwagę sytuację i problemy ze znalezieniem drugiego napastnika, to przynajmniej na starcie sezonu miałby spore szanse, by pokazać się w Legii.
O Tibie i zaufaniu do specjalistów
– Trochę żałuję, że nie podpisaliśmy kontraktu z Tibą. Przydałby się nam, jego doświadczenie, umiejętności piłkarskie, mimo wieku. Ale mam pełne zaufanie do naszych lekarzy i specjalistów, z którymi współpracujemy, bo ich diagnozy i badania potwierdzają się chyba w 100 procentach. Sposób, w jaki dbają o drużynę pod kątem planowania obciążeń treningowych, profilaktykę urazową, sprawia, że – odpukać – na razie nie mamy żadnych problemów. Jakub Kisiel ma zmęczeniowe złamanie piątej kości śródstopia, a taką opcję kontuzji trudno wyeliminować, z kolei Blaz Kramer wraca do zdrowia po urazie, który był zaszłością.
– Muszę publicznie pochwalić naszych specjalistów za świetną robotę. To też miało wpływ na to, jak liczebną kadrę będę mógł sobie ustalać w przyszłości, czyli zawężać, mocniej ryzykować, mając na uwadze, że dział Athletic Performance dobrze zaopiekuje się chłopakami.
Jacek Zieliński wypowiadał się w przedziale nagrania 1:01:40–1:30:30.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.