Jacek Zieliński: Nie przesądzam, że Marek Papszun będzie trenerem Legii
27.12.2021 15:00
- 8-9 lat temu zdałem sobie sprawę z tego, że nie będę bardzo dobrym trenerem. W pierwszej fazie myślałem o tym, aby zostać szkoleniowcem – wydawało mi się, że mam predyspozycje, aby być dobrym trenerem. Miałem duże doświadczenie piłkarskie, zdobywałem wiedzę trenerską będąc jeszcze zawodnikiem. Robiłem poszczególne kursy: UEFA B, A i Pro. Przygotowywałem się do tego bardzo sumiennie od strony teoretycznej. Po paru latach pracy uświadomiłem sobie, że nie mam wszystkich cech, które pozwalałyby na to, aby wejść na najwyższy poziom trenerski, choćby w Polsce. Jakiej cechy najbardziej mi zabrakło? Jeden ze szkoleniowców mówił: „Pierwszy trener, to musi być przeskur…..em. Piłkarze też nimi są, to ty musisz być jeszcze większym”. Dużo w tym prawdy, bo trener, próbując osiągnąć cele sportowe, nie może się wahać. (…) Musi być mocno zdeterminowany na sukces, bo tylko wtedy jest szansa doprowadzić ten zespół, i ludzi wokół siebie, do sukcesu sportowego.
- Rola dyrektora sportowego jest poniekąd podobna, bo sukces także determinuje jego pracę. Natomiast jest dużo spraw organizacyjnych, jeżeli chodzi o budowanie strategii, myśli. Jest tu duże pole do kreatywności – i niekoniecznie musisz to robić jako trener. Decyzje też są trudne, czasami będzie trzeba pożegnać się z niektórymi osobami, twardo powiedzieć „dlaczego z ciebie rezygnuję, dlaczego nie mieścisz się w moich planach” – z tym akurat nie będę miał problemów. Myślę, że mam dużo większe predyspozycje do tej roli niż do roli szkoleniowca. Ale doświadczenie trenerskie bardzo mi pomogło. Obserwowałem jak inni budowali zespoły. Miałem możliwość sam budować drużynę, sztaby szkoleniowe. Sądzę, że to bardzo istotne, aby wiedzieć, jak to robić, a nie robić to ad hoc. To musi być budowa wokół określonej idei, stylu, w jakim chcemy grać. Myślę, że mam duże doświadczenie w tej kwestii i potrafię to robić.
- W Wigrach Suwałki, w których pracowałem w przeszłości, mieliśmy naprawdę skromny budżet. Ten budżet płacowy, który miałem w II lidze, wynosił nieco ponad 90 tys. zł miesięcznie na cały zespół, sztab, czyli ok. 1 mln zł w skali rocznej. Ale wiadomo, że są inne koszty: organizacji rozgrywek, logistyczne, administracji, choć nie były one duże, bo pracowała niezbyt duża grupa ludzi, ale grupa ludzi bardzo mocno zaangażowanych. Dzięki temu, mogliśmy sobie fajnie – w tym wąskim gronie – radzić, i wszyscy pchali wózek w jednym kierunku, w związku z tym nam się to udawało. Doszło do tego, że z dość niskim budżetem udało się awansować do I ligi, potem było spokojne utrzymanie na zapleczu ekstraklasy przy troszkę, ale nieznacznie większym budżecie. Jestem zwolennikiem stabilnej budowy zespołu, który ma być mocniejszy z rundy na rundę, z sezonu na sezon. Można poustawiać sobie coś, budując cegła na cegle, lecz w pewnym momencie się to zachwieje – i budujesz wszystko od początku. To musi być fundament – stawiasz solidną ścianę, aby jedna czy druga porażka nie spowodowała zachwiania i zburzenia całej koncepcji, pracy zespołu ludzi. Wolę budować to mądrze, stabilnie, podejmując nie tylko szybkie i ryzykowne decyzje, ale – przede wszystkim – rozsądne, mądre decyzje, które mają swoje uzasadnienie w przemyśleniach czy strategii. Wiem, że jeśli chodzi o te decyzje, to nie ma się przekonania, że one będą trafne, lecz należy wchodzić w takie układy, że mamy np. 70-80 procent szans na powodzenie, a nie 10 czy 20. Futbol jest taki, że na końcowy rezultat wpływa dużo wypadkowych.
- Czy powiedziałem prezesowi, że chcę mieć te kompetencje, jeśli mam być rzeczywiście dyrektorem sportowym? Dokładnie w tym kierunku zmierzały nasze rozmowy. Jeśli mam być odpowiedzialny za cały projekt, to muszę mieć na niego wpływ. Chciałbym mieć taki wpływ, jaki miałem choćby wcześniej, nawet w Wigrach Suwałki, gdzie wszystko zależało ode mnie. Mam na myśli budowanie drużyny, sztabów szkoleniowych, strategii klubu, na jakich zawodnikach mamy polegać, jak mamy grać, do tego dobieramy piłkarzy. Wracając do projektu w Suwałkach, to – według mnie – miałem najmocniejszą linię pomocy wśród wszystkich zespołów z I ligi, choć pod względem budżetu byliśmy na dole tabeli. Mieliśmy jednak takich piłkarzy, z których wielu trafiło potem do ekstraklasy, dwóch do reprezentacji Polski. Wówczas zainteresowania tymi zawodnikami, Kądziorem czy Augustyniakiem, nie było – nie wykazywały go kluby z ekstraklasy i czołowe drużyny z I ligi, a mi bardzo pasowali do koncepcji. Byli tam wtedy jeszcze Gąska, Radecki, Santana. Mieliśmy sporo zawodników, którzy w kolejnych sezonach, gdy już mnie tam nie było, odchodzili m.in. do ekstraklasy.
O kontrakcie i burzy mózgów
- Na ile mam kontrakt? Jesteśmy jeszcze przed jego podpisaniem. To wydarzy się na dniach. Mamy ustalone warunki. Mam pełne zaufanie do prezesa i wiem, że to, co obiecał, będzie spełnione.
- Burza mózgów? Od kilku tygodni rozmawiałem z prezesem na temat sytuacji Legii, kryzysu – kiedy były pierwsze symptomy, kiedy mógł się zacząć i dlaczego, i jak z tego wybrnąć. Było dużo pytań, też i do mnie, od prezesa – starałem się na nie odpowiadać. Dyskutowaliśmy wielokrotnie – w cztery oczy, ale też i telefonicznie. Kilkanaście poważnych rozmów przeprowadziliśmy, aby prezes, jeżeli da mi dużą swobodę działania i szerokie kompetencje, wiedział, w jakim kierunku zmierzam i czy mam plan.
O wyborze trenera
- Wybór trenera leży w moich kompetencjach. Ja za ten wybór będę odpowiedzialny. W związku z tym, że ponoszę za to odpowiedzialność, muszę dużo wiedzieć o trenerach. Vuko znam. Wiem, że Marek Papszun jest jednym z najlepszych trenerów w ekstraklasie, wiem, jakie ma zalety, widzę też pewne ryzyka związane z zatrudnieniem. Zawsze jest tak, że są plusy i minusy, i musisz to sobie podsumować. Uważam, że to świetny kandydat, ale chcę też znać temat dogłębniej, czyli dokąd zabrnęły rozmowy.
O rozmowach z Kucharskim
- Rozmawiałem z Radkiem Kucharskim w niedzielny wieczór. Obiecał, że wprowadzi mnie w wiele rzeczy: nie chodzi tylko o kwestię trenera Papszuna, ale też o najbliższe transfery. To najpilniejsze sprawy, które należy rozwiązać. Muszę wiedzieć, jaki jest status rozmów transferowych, jakich zawodników braliśmy pod uwagę, jaka idea przyświecała przy tych wyborach. Mam mało czasu, aby się z tym zapoznać, lecz jestem już poumawiany na konkretne spotkania i tę wiedzę w następnych dniach na pewno uzyskam.
O Papszunie
- Nie przesądzam, że Marek Papszun będzie trenerem Legii, czy Aleksandar Vuković, czy jakikolwiek inny szkoleniowiec. Muszę przeanalizować całą sytuację, mieć większą wiedzę po to, aby decyzje były trafniejsze. Skuteczność i trafność decyzji jest dla mnie bardziej istotna, niż szybkość ich podejmowania. Szybka decyzja może spowodować, że za chwilę sufit spadnie na głowę – i odbudowa zajmie bardzo dużo czasu. Nie zatrudnisz odpowiedniego trenera, popełnisz jedną-drugą pomyłkę transferową – to są wszystko zobowiązania, straty finansowe, mniejsze możliwości tworzenia czegoś fajnego, bo uciekają fundusze w budżecie. Trzeba mieć naprawdę ogromną wiedzę na temat aktualnego stanu, przeanalizować – przy transferach czy trenerach – jak to było w przeszłości, dlaczego niektórzy piłkarze się u nas nie sprawdzali, a wcześniej czy później się sprawdzali. Chodzi o to, aby troszeczkę odnieść się do przeszłości, zbadać obecną sytuację – i dopiero na tej bazie podejmować decyzje, aby zminimalizować ryzyko. Nigdy nie będziesz miał 100-procentowej pewności zatrudniając jakiegoś gracza czy szkoleniowca, ale niech to będzie dość wysoki procent, po sumiennej analizie.
- Kiedy chcę rozmawiać z Markiem Papszunem? Spróbuję porozmawiać zaraz po tym spotkaniu. Nie robiłem tego wcześniej – umówiliśmy się, że zacznę pracować i zdobywać więcej informacji po ogłoszeniu decyzji.
O Kapustce
- Bartek Kapustka, po braku powołania do kadry Polski, stracił odrobinę wiary, potem przyplątała się kontuzja. Był to bardzo istotny zawodnik w tej całej układance, jeśli chodzi o podstawowy skład Legii. Nie pozyskaliśmy piłkarza o takiej charakterystyce, który mógłby go zastąpić – uważam, że było to niekorzystne dla zespołu i wyników. Jeżeli nie było takiego gracza, który zastąpiłby go 1 do 1, to też bym się nie zdecydował na taki ruch, który może się uda, a może nie. Wolałbym poczekać i być przekonanym, że trafi tutaj taki zawodnik, na jakim mi zależy, który może zastąpić Bartka.
O odpowiadaniu za pion sportowy
- Cały obszar pionu sportowego będzie w mojej jurysdykcji – będę odpowiadał za akademię, skauting i oczywiście pierwszy zespół. Wszystko będzie zależało ode mnie. Mam dużo pomysłów na to, jak to powinno wyglądać, jak przesuwać zawodników pomiędzy drużynami akademii, jak również z akademii i rezerw do pierwszego zespołu – i na jakich zasadach ma się to odbywać. Ma być to przejrzysty proces, o którym będzie wiedział także pierwszy trener, dyrektor akademii. Będę pilnował, aby to funkcjonowało.
O zagranicznych piłkarzach
- Nie mam nic przeciwko zagranicznym piłkarzom – głównym kryterium są przydatność zespołowi, podporządkowanie taktyce i idei gry. Gdy będziemy mieli wyrównanych zawodników, to wiadomo, że narodowość też będzie odgrywała rolę. Chciałbym mieć w zespole, w szatni troszeczkę więcej Polaków, którzy wiedzą czego oczekuje się od Legii, jaka jest tu presja, aby zdawali sobie sprawę z ciężaru odpowiedzialności. Nie chciałbym też, by obcokrajowcy mówili, że przychodzą tutaj tylko po to, żeby się wypromować – to jest błędne, głupie założenie. Przychodzi się tutaj, żeby wygrywać. Jeżeli będą grać dla drużyny, to – siłą rzeczy – inni będą zwracać uwagę na nasz zespół, naszych najlepszych zawodników.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.