Jacek Zieliński

Jacek Zieliński: Odpowiedzialność za strzelanie goli rozłoży się na kilku graczy

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

11.07.2022 09:20

(akt. 12.07.2022 22:21)

- Nie czytam, nie słucham tego co o Legii. Kiedy idziesz z nurtem, robisz coś pod publiczkę, łatwo o błąd. Środowisko w Warszawie wywiera ogromną presję, nie chce na to narzekać, tego nie zmienię. Skupiam się na tym, co w środku. I wierzę, że to najlepsza droga, by Legia była takim klubem, jaki chcemy - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" dyrektor sportowy Legii Warszawa, Jacek Zieliński.

Jak umiejscowi pan w rywalizacji na skrzydle Lirima Kastratiego?

- Trener Kosta Runjaić bardzo go chwali. Kastrati jest w czwórce zawodników, którzy będą brani pod uwagę przy obsadzie skrzydeł, oni będą rywalizować o dwa miejsca. A że to pierwsza pozycja, która podczas meczu jest zmieniana, to ma spore szanse, by zaistnieć, jeśli z nami pozostanie na ten sezon.

W tej czwórce nie ma Kacpra Skibickiego?

- Rozmawiamy z nim i jego agentem na temat wypożyczenia. Chętni są i w Ekstraklasie, i w pierwszej lidze, nie powinno być z tym problemu. Ważne, żeby chłopak zaczął grać regularnie.

Pierwsza dwójka na skrzydłach wydaje się przesądzona, to Makana Baku i Paweł Wszołek. Są niewiadomą czy czuje pan spokój? O ile drugiego znacie doskonale, o tyle pierwszy może być zagadką. Co podczas analizy Baku wpisaliście w rubryce „mental”?

- Nawiązuje pani do tego, że ma niepokojące myśli, gdy nie wykorzysta jakiejś sytuacji?

Uwagę zwracają na to ludzie, którzy pracowali z nim w Warcie.

- A w ilu spotkaniach Warty zagrał, ile strzelił goli, ile miał asyst?

Wiosną 2021 roku wystąpił w 13 meczach ekstraklasy, zdobył 6 bramek, miał 2 asysty.

- Więc widzimy, że statystyki były bardzo dobre. Dlatego mieliśmy go na naszym radarze. Wiemy o jego ograniczeniach, ale czy my możemy transferować do polskiej ligi zawodników kompletnych? Szukamy piłkarzy, którzy specjalizują się w konkretnych kwestiach, to dotyczy wszystkich pozycji. Jeśli ktoś chciałby silnego, wysokiego, dobrego technicznie napastnika, który strzeli minimum 15 goli i jest do wzięcia za 50 tysięcy złotych miesięcznie, to od razu mówię, że to nierealne.

Sporo z tych kryteriów spełnia Tomaš Pekhart, z którym pożegnaliście się tego lata.

- Tylko że on nie był do zakontraktowania za 50 tysięcy złotych miesięcznie. Trzeba ocenić, jak wygląda pensja w stosunku do tego, ile zawodnik może nam dać. Według mnie Tomaš jest wart wysokiego kontraktu, ale jeśli chcemy mieć lepszy zespół, muszę ten budżet dobrze rozdysponować. I pamiętać, że jak przepłacę jednego gracza, będę musiał szukać tańszych na inne pozycje, a co za tym idzie – teoretycznie słabszych.

Może się okazać, że za miesiąc, jeśli przez ten czas Pekhart nie znajdzie nowego klubu, wasza oferta będzie jednak dla niego dobrą opcją i wróci na Łazienkowską?

- Ja rozumiem Tomasa. Trudno nagle zgodzić się na niższe zarobki w pierwszej reakcji. Ale czasami dochodzi do porozumienia, kiedy opadną emocje i pojawiają się nowe okoliczności

Kiedy po zakończeniu sezonu pytałam o Pawła Wszołka, nie chciał pan w ogóle wypowiadać się na temat możliwości jego pozostania w Warszawie tłumacząc, że żadne słowa w tej sytuacji wam nie pomogą. Na ile był pan już wtedy przekonany, że ten zawodnik wróci na Łazienkowską?

- Wiedziałem, że jest to bardzo realne. Moje jedyne obawy dotyczyły tego, czy dogadamy się w kwestiach finansowych, bo Paweł miał też kilka innych propozycji. Ostatecznie wybrał Legię, choć, co ciekawe, nasza propozycja finansowa nie była najwyższa z tych, które otrzymał. Podobnie było w przypadku Kramera – miał lepsze finansowo oferty, ale zdecydował się na nas, bo projekt bardziej mu się spodobał.

Kibiców niepokoi brak klasowego napastnika. Pana również?

- Chcemy sprowadzić jeszcze jednego napastnika, ale z piłkarzami do ataku jest jak ze skrzydłowymi – ogromny popyt, nie jest łatwo ściągnąć dobrego zawodnika na tę pozycję. Blaž Kramer, który przyszedł do nas latem, to raczej nie jest zawodnik, który zdobędzie dla nas 20 bramek, ale my będziemy mieli w ofensywie inne atuty niż w poprzednim sezonie. Jesienią mieliśmy w pierwszej linii dobrych zawodników, ale ani jednego szybkiego piłkarza. Graliśmy piłką, nasze posiadanie było na wysokim poziomie, jednak stwarzaliśmy sobie niewiele sytuacji bramkowych. Wynikało to w dużej części właśnie z faktu, że brakowało nam szybkich graczy. Zimą doszedł Wszołek, który zmienił naszą skuteczność z przodu, miał duży wkład w utrzymanie Legii w ekstraklasie. Teraz mamy Pawła, Makanę Baku, Roberta Picha – może stary Słowak, ale wciąż szybki. Jest też Blaž. To inny zawodnik niż Pekhart i Rafael Lopes, on atakuje przestrzeń, jest bardzo silny, ale nie tak skuteczny, jak Czech. To prawda, że nie mamy dziś napastnika, który byłby gwarancją skuteczności, takiego jakim był Pekhart, ale mamy za to piłkarzy, którzy strzelą po sześć czy siedem goli. Odpowiedzialność rozłoży się na kilku graczy.

Czy Josue zostanie przy Łazienkowskiej?

- Dobrze się u nas czuje. Jest duszą towarzystwa w szatni, liderem na boisku. Wydaje mi się, że problemy z jego osobą są sztucznie kreowane – od środka to wygląda bardzo dobrze. Do tej pory nie pojawiła się na niego żadna oferta. Kosta wyznaczył Josue jako wicekapitana. To wiele znaczy.  Uważam, że Josue to piłkarz o tak dużych umiejętnościach, że mógłby przy Łazienkowskiej pozostać do końca kariery. Ogromna jakość, byliśmy spokojni o środek boiska. Być może będziemy o tym wkrótce rozmawiać. Zobaczymy.

Cezary Miszta i Kacper Tobiasz będą walczyć o miejsce w bramce, obaj zostaną jesienią w Warszawie?

- Taki jest plan. Kiedy będą od nas odchodzić najlepsi zawodnicy, muszą być przyzwyczajeni do walki o swoje i rywalizacji.

Zapis całej rozmowy z Jackiem Zielińskim można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (754)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.