Jagiellonia - Legia 1:4 (0:1) - Awans na ligowe podium
18.11.2016 19:55
Lider Ekstraklasy mierzący się z mistrzem Polski! Tak określane spotkanie musiało zapowiadać się dobrze. Czy na boisku było interesująco? Momentami tak. Warszawiacy grali mądrze i walecznie. Agresji nie można było odmówić Jagiellonii. To jednak piłkarze ze stolicy tworzyli akcje lepsze, momentami koronkowe. Legioniści stosowali też nowe rozwiązanie, a jednym z nich był rzut rożny w ofensywie, po którym padł pierwszy gol w 39. minucie. Vadis Odjidja-Ofoe zagrał do Miroslava Radovicia w pole karne, a ten w ciemno, delikatnie odegrał do Guilherme. Brazylijczyk zrobił co do niego należało i z bliska posłał piłkę do siatki.
Legii nie grało się łatwo. Białostoczanie decydowali się na agresywne powstrzymywanie przyjezdnych. Sam Radović miał plaster w postaci Jacka Góralskiego, świeżo upieczonego reprezentanta Polski. Jednak i środkowy pomocnik i lider Jagiellonii Konstantin Vassiljev nie rozgrywali najlepszych zawodów. Najlepszy strzelec Ekstraklasy nazywany przez miejscowych fanów „Cesarzem” zawodził. Zupełnie jak całe grono jego kolegów. To „Wojskowi” byli armią, która rozkręcała się z każdym kwadransem. Inna sprawa, że obaj wyróżniający się gracze „Jagi” zeszli z boiska w 57. minucie. Widoczne było chyba zmęczenie po spotkaniach reprezentacji.
Do przerwy legioniści prowadzili 1:0. Warszawiakom wiele pewności dawał z tyłu Arkadiusz Malarz. Doświadczony golkiper bezbłędnie wyłapywał dośrodkowania, choć często był obijany przez atakujących go w powietrzu rywali. Gospodarze najlepsze szanse stwarzali sobie po stałych fragmentach gry. Po jednym dośrodkowaniu padł nawet gol, ale sędzia Bartosz Frankowski nie uznał trafienia słusznie sygnalizując pozycję spaloną Fedora Cernycha. W barwach Legii poważną szansę dostał Waleri Kazaiszwili. Skrzydłowy grał przez ponad cztery kwadranse, lecz zaprezentował się tak samo, jak grając kilka tygodni temu przeciwko rezerwom Jagiellonii - przeciętnie. Gruzin był chaotyczny, nie mógł odnaleźć się na boisku, ale został godnie pożegnany przez kolegów zanim zastąpił go Michał Kucharczyk. Praktycznie wszyscy mu poklaskali, poklepali po plecach - drużyna! Ta przy Łazienkowskiej rodzi się od jakiegoś czasu i staje się coraz mocniejsza.
Legioniści swoją przewagę udowodnili też w 62. minucie, kiedy Michał Kopczyński płasko dograł piłkę w pole, a tam strzał oddał Odjidja-Ofoe, futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Belg jeszcze raz pokazał, że zasługuje na miano jednej z legijnych gwiazd. W drugiej połowie warszawiacy grali znacznie spokojniej, wyciągali wnioski z pierwszej odsłony i częściej grali po ziemi unikając pojedynków główkowych z rosłymi stoperami Jagiellonii. W końcówce legioniści znowu podkręcili tempo: szansę miał wprowadzony Aleksandar Prijović, lecz jego uderzenie z pola karnego obronił Marian Keleman. Ale co zrobił w doliczonym czasie gry Odjidja-Ofoe... Belg posłał niesamowitą piłkę w pole karne, w tempo wbiegł Hamalainen, który nie kusił się na gola, a idealnie zgrał do Prijovicia, który trafił do pustej bramki.
Jagiellonia zdążyła strzelić jeszcze gola honorowego autorstwa Romańczuka. Ale... to nie był jeszcze koniec. W ostatniej akcji warszawiacy chcieli pokazać wyższość. Z kontrą wyszli mistrzowie Polski, uderzał Prijović, ale Kelemen odbił strzał. Dobrze w pole karne wbiegł Kucharczyk i wpakował piłkę do siatki. 4:1. Takim wynikiem skończył się mecz. Mistrz królował na boisku lidera.
Mistrzowie Polski pokazali w Białymstoku, że projekt Jacka Magiery cały czas dojrzewa i staje się tylko lepszy. Warszawiacy zaprezentowali się na stadionie Jagiellonii z dobrej strony i przedłużyli serię spotkań bez przegranej do pięciu. Przy Łazienkowskiej widać, że powstała drużyna, ale i mała maszynka, która może spokojnie ogrywać lidera Ekstraklasy, ale i zagrażać europejskim potentatom, jak Realowi Madryt. W najbliższy wtorek legioniści zmierzą się w Lidze Mistrzów z Borussią Dortmund. Po serii dobrych wyników, marzenia kibiców „Wojskowych” o punktach na Signal Iduna Park mogą być tylko mocniejsze.
Autor: Piotr Kamieniecki
Jagiellonia - Legia 1:4 (0:1)
Romanczuk (90. min.) - Guilherme (39. min.), Odjidja-Ofoe (62. min.), Prijović (90. min.), Kucharczyk (90. min.)
Żółte kartki: Góralski, Mystkowski - Kopczyński
Jagiellonia: Kelemen - Grzyb, Runje, Guti, Tomasik - Góralski (57' Szymański), Romanczuk - Frankowski (74' Mystkowski), Vassiljev (57' Świderski), Chomczenowskyj - Cernych
Legia: Malarz - Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan, Hlousek - Kopczyński, Guilherem, Odjidja-Ofoe - Kazaiszwili (65' Kucharczyk), Nikolić (77' Prijović), Radović (86' Hamalainen)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.