Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jak bramkarz, to tylko z Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

04.01.2006 01:46

(akt. 26.12.2018 19:34)

Legia od lat słynie z dobrych bramkarzy. W stołecznym klubie i reprezentacji Polski występowali m.in. Tomasz Stefaniszyn, Stanisław Fołtyn, Władysław Grotyński, Jan Tomaszewski, Zygmunt Kalinowski, Piotr Mowlik, Krzysztof Sobieski, Jacek Kazimierski, Jarosław Bako, Arkadiusz Onyszko, Zbigniew Robakiewicz, Maciej Szczęsny, Grzegorz Szamotulski, Wojciech Kowalewski i Artur Boruc.
Dwaj ostatni bronili bramki Legii w ostatnich pięciu latach. Gdy Kowalewski odchodził na Ukrainę, martwiono się, że młody Boruc sobie nie poradzi. Artur od pierwszego meczu stał się filarem pierwszej drużyny. Gdy do Szkocji odchodził Boruc, znów się martwiono. Jego następca – 21-letni Łukasz Fabiański – okazał się odkryciem rundy jesiennej w warszawskiej drużynie. Jest etatowym zawodnikiem młodzieżowej reprezentacji Polski. Zaliczył także występ w „dorosłej” kadrze B. Skąd w Legii taki ciągły wysyp bramkarskich talentów? W czasach CWKS sprawę załatwiała armia. Do Warszawy ściągano najlepszych golkiperów w ramach służby wojskowej. Teraz Legia ma Krzysztofa Dowhania – jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego, trenera bramkarzy w Polsce. – Jest skuteczniejszy w ściąganiu talentów od wojska – mówi często kibice. Artur Boruc żartuje, że sprowadzi Dowhania za własne pieniądze do Glasgow, bo w Celticu treningi bramkarskie są ciężkie, ale przeraźliwie nudne. W Legii Boruc nigdy nie nudził się podczas zajęć. – Najważniejsze jest pierwsze wrażenie jakie zrobi bramkarz. Wystarczy kilka treningów i już wiem, co potrafi – mówi sam Dowhań. W Legii pracuje od 4,5 roku. Wcześniej szkolił golkiperów Polonii. W barwach obu klubów zdobył mistrzostwo Polski. To on „oszlifował trzech bramkarzy, którzy mają szansę pojechać na tegoroczny mundial do Niemiec. Wojciecha Kowalewskiego uczył bramkarskiego fachu przez pół roku. Pod jego okiem trenował przez cztery lata Artur Boruc. Dowhań wypatrzył dwa i pół roku temu nikomu nie znanego Fabiańskiego. – Jestem szczery wobec bramkarzy. Nawet największe gwiazdy dostają ode mnie burę, gdy zawalą. Każdy ich błąd przeżywam jak własny – przyznaje trener Dowhań.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.